Co nas czeka nowego i ciekawego w świecie fotografii AD 2019? Co trafnie przewidziałem na 2018, a co się nie sprawdziło?
Co przewidziałem?
Moje zeszłoroczne prognozy są dostępne, można sprawdzać z kartką i ołówkiem, odhaczając trafienia i pudła. Rok 2018 faktycznie był rokiem Nikona – nowy system z dwoma aparatami na początek, kompaktowy supertele 500mm f/5.6E PF i żadnej poważnej wpadki. Tym samym Nikon zrealizował z rocznym poślizgiem moją prognozę na 2017. 🙂
Oprogramowanie dla fotografów rozwija się szybciej i ciekawiej niż sprzęt. Nowe wersje programów do wywoływania RAW-ów gonią Lightrooma (poprawione zostały wersje Darktable, RawTherapee i ON1 Photo RAW, a Capture 1 oraz Luminar dostały zapowiadane moduły do zarządzania zdjęciami, stając się pełnoprawnymi rywalami dla Adobe Lightrooma). Jak na to zareagował Adobe? Zachował swój słynny spokój, poświęcając nieco czasu na przekładanie narzędzi z jednej strony na drugą i udawanie, że dodają coś nowego do Photoshopa. Z umiarkowanym skutkiem Adobe próbuje też doprowadzić funkcjonalność chmurowego Lightrooma CC do tego, co potrafił stary Lightroom (czyli teraz Lightroom Classic). Nie trafiłem natomiast z „atomową siekierą Adobe” – na szczęście. Wyraźnie Adobe nie poczuło się zagrożone. Moje prognozy jednak często są o rok przedwczesne, więc zobaczymy czy DNG Converter przeżyje do 2020. Pościg konkurencji za Adobe z pewnością będzie trwał i jeśli lider będzie nadal uciekał kręcąc kółka i ósemki, to w końcu zostanie przegoniony.
Panasonic faktycznie przestał być producentem bezlusterkowców z najmniejszym rozmiarem matrycy i przeniósł swoje zainteresowania w kierunku pełnej klatki. Olympus za to wydaje się być przekonany, że matryca może być mała, byle aparat był duży.
To tyle podsumowań, a co nas czeka w 2019 roku?
Nowe lustrzanki Canona i Nikona
Bezlusterkowe zamieszanie pełnoklatkowymi premierami swoją drogą, a ewolucja lustrzanek – swoją. W lutym lub marcu tego roku powinniśmy zobaczyć Canona 90D, a na jesieni czas na premierę topowych aparatów reporterskich, czyli Nikona D6 i Canona 1D X Mark III (lub jakkolwiek będą się nazywały). Nikon jest też już trochę spóźniony z czymś co będzie następcą D5600 i D750.
Premiera Nikona D6 byłaby też świetną okazją do wprowadzenia następcy D500 (jak kiedyś Nikon zrobił z równoczesną premierą D3 i D300, a później D5 i D500). Byłby to też dla Canona dobry moment na odpowiedź w postaci 7D Mark III. Byłby… gdyby te firmy miały pomysł, co zrobić z APS-C. A chyba mają problem z takim pomysłem.
Co dalej z matrycami mniejszymi niż pełnoklatkowe?
Trzy nowe systemy pełnoklatkowe muszą spowodować tłok na rynku, a w efekcie walkę cenową. Spadek cen aparatów pełnoklatkowych (nawet jeśli wyprzedaże będą dotyczyły tylko starszych generacji) wpłynie na atrakcyjność oferty aparatów z mniejszymi matrycami. Dość trudno może być sprzedać aparat z matrycą APS-C w cenie znacznie wyższej niż ta, którą trzeba zapłacić za pełną klatkę. Pierwszy będzie mógł się o tym przekonać Olympus, którego najnowszy (i największy) OM-D ma być podobno też rekordowo drogi.
O ile tańsze i prostsze lustrzanki z matrycami APS-C nie są zagrożone – bo są tanie i mają przyciągać nowych fanów fotografii – to z topowymi APS-C już jest problem. Odpowiedź na ten problem w wykonaniu Olympusa zobaczymy już niedługo – aparat większy i droższy, co ma być uzasadnione wyśrubowaną funkcjonalnością. Czy tą drogą pójdą też Canon i Nikon? Nie jestem przekonany, że zobaczymy 7D Mark III i D500. Prawdopodobne jest, że nic powyżej Canona 90D i Nikona D7500 nie będzie, a bardziej wymagający kierowani będą w stronę aparatów pełnoklatkowych.
Nie widać też, aby Sony wiedziało, co dalej z ich aparatami APS-C. Najnowszy (A6500) miał premierę ponad dwa lata temu, w 2018 roku premierę miał tylko jeden obiektyw niepełnoklatkowy (18-135 f/3.5-5.6 OSS), a w 2017 w ofercie niepełnoklatkowej Sony nie działo się zupełnie nic. O ile w przypadku Canona i Nikona nie jest jasne, czy zobaczymy jeszcze nowe zaawansowane modele z matrycami APS-C, o tyle u Sony można się zastanawiać, czy w ogóle będzie cokolwiek innego niż kolejne wersje A7 i A9.
Kryzys tożsamości serwisów internetowych
W sprzęcie fotograficznym widać wyraźnie, że (mimo maskujących wysiłków marketingowców) dzieje się coraz mniej ekscytujących rzeczy. Nic więc dziwnego, że serwisy internetowe, które do niedawna specjalizowały się w testach sprzętu, przechodzą kryzys tożsamości. Bardzo wyraźnie widać to na przykładzie Dpreview.com, gdzie ich własne testy trzeba wyszukiwać wśród odesłań do filmów na YouTube, opinii i felietonów z innych serwisów czy plotek. Bardzo konkretny i rzeczowy Dpreview zaczyna coraz mniej różnić się od często sensacyjnego na siłę Petapixel.com.
Z pomysłem na siebie mają kłopot nie tylko serwisy z testami sprzętu. Galeria 500px po przejęciu przez chińską agencję przechodzi dziwne przemiany. Zmiany, tym razem znacznie pozytywniejsze, zachodzą w galerii Flickr.com, który od Yahoo przejęła firma Smugmug.com. Tutaj kierunek ewolucji nie tylko jest, moim zdaniem, sensowniejszy, ale też cała sytuacja bardziej optymistyczna. Moloch Yahoo nie poradził sobie z wymyśleniem jak powinna wyglądać galeria zdjęć i oddał stery w ręce rodzinnej firmy specjalizującej się w hostingu dla profesjonalnych fotografów. Trzymam kciuki za Flickra!
Rewolucja dokonała się też w znanym z wysokiego poziomu artykułów serwisie Luminous-Landscape.com. Co z tych wszystkich rotacji wyniknie, zobaczymy niedługo, choć niekoniecznie zmiany zakończą się już w tym roku. Wyraźnie widać natomiast, że serwisy internetowe dla fotografów szukają pomysłu na siebie. I tutaj oczekiwałbym najciekawszych zjawisk w 2019 roku.
A czego Wy spodziewacie się w świecie fotografii AD 2019?
Zdjęcia powyżej zapowiadają zupełnie nową jesienną fotowyprawę do Toskanii – inne plenery, inne miasteczka, inny hotel. To też będzie jedna z ciekawych nowości w 2019. 🙂