Zakończyła się właśnie tegoroczna edycja warsztatów z zaawansowanej edycji zdjęć Photoshopem. Był to weekend pełen skupienia, twórczego ferworu i… niespodzianek. Dostawcą niespodzianek był oczywiście Photoshop.
Wszystkie obecne na sali Photoshopy można nazwać nowymi: były tam dwa CS6 (ostatnia wersja bez abonamentu) i sześć CC. Czyli niby tylko dwie wersje. Niestety, w praktyce okazało się, że wersji jest cztery i układają się mniej więcej parami: dwa CS6, dwa CC z jaskinią, dwa CC z kolorową panią i dwa CC z człowiekiem bez głowy. Te określenia wydają się dziwne? Cóż, odkąd Adobe zrezygnowało z normalnego numerowania wersji, trzeba sobie jakoś radzić – wersje ustalamy na podstawie obrazka na ekranie startowym.
Niestety, ustalenie wersji CC jest dość ważne, bo mimo że to niby wszystko CC, niektóre narzędzia działają inaczej – albo jeszcze śmieszniej: działają w zasadzie tak samo, ale inaczej się nazywają i są w trochę innym miejscu. Gdy prowadzi się warsztaty w grupie kilku osób, które mają wykonać te same czynności, te drobne różnice stają się dość istotne. Problem Shifta udało się rozwiązać dość szybko, ale od czasu do czasu pojawiały się inne kwestie, które wydobywały z gardeł tej czy innej części grupy okrzyk „A u mnie jest inaczej!”. Tak było na przykład przy cyzelowaniu zaznaczeń, przy klonowaniu, maskowaniu, ale również, co może dziwić, przy doborze pędzli do wykonania „efektu malarskiego” i… dodawaniu warstw dopasowania. Przy czym zasadniczo wszystkie używane narzędzia robią to samo we wszystkich wersjach PS-a, a różnią się drobiazgami. Warstwy dopasowania mają zmieniane ikony, narzędzie do poprawiania krawędzi zaznaczeń ma różne nazwy, opcji masek trzeba szukać w innym miejscu, o profilach w Camera Rawie nawet nie wspominam. A pędzle… pędzle to cała historia. Zmienia się ich układ, zestawienia, nazwy. Nawiasem: ciekawa jestem, kto te nazwy wymyśla, bo brzmią jak reklama w stylu Gardło Sobie Podrzynam Dibblera*. I co przedtem bierze.
Najważniejsze pytanie, jakie się nasuwa pod wpływem tych różnic, brzmi jednak: Dlaczego i po co??? Po kiego licha mieszać w wyglądzie palety, która i tak będzie służyć do tego samego co przedtem i wcale nie zyskuje nowych możliwości? Po co przekładać narzędzia z prawa na lewo i zmieniać ich ikony? Czy może po to, żeby nie wyglądało, że kolejne wersje Photoshopa nic nie zmieniają?
Wyjaśniam wątpiącym: owszem, w końcu udało się na wszystkich obecnych komputerach znaleźć pędzel o banalnej nazwie Kreda 60 i dopasować jego parametry tak, żeby wszyscy mieli jednakowe.
Zdjęcia w tym wpisie nie pochodzą z sali ćwiczeń edycyjnych, tylko z Wieliczki, gdzie w marcu odbędą się nasze warsztaty fotograficzne. Właśnie je ogłaszamy, ale już nie ma na nie miejsc i zapraszamy na listę rezerwową. A niedługo ogłosimy następne warsztaty weekendowe, więc jeśli ktoś chciałby się o nich dowiedzieć wcześniej, może się zapisać na naszą listę mailingową.
* Np. „Pędzle bryzgające Kyle’a — doskonałe rozbryzgi i tekstury” albo „KYLE: Najlepszy ołówek z węgla drzewnego”. A co do postaci Dibblera, patrz tutaj.