Znajomy z sąsiedniego bloga fotograficznego Fotopropaganda zamieścił ostatnio wyzwanie dla swoich czytelników, z nagrodami książkowymi: wskazać portfolia internetowe trzech inspirujących fotografów. Podejmę wyzwanie, ale tu u siebie – udziału w konkursie nie biorę, książki rozdawane przez Iczka już mam, rzeczywiście są fajne.
No więc po kolei, alfabetycznie, prywatne podium ulubionych fotografów Ewy & Piotra:
Michael Kenna
Za przestrzeń rzeźbioną odcieniami szarości i czerni. Mgły, rozmycia, spokój, powaga i cieniowanie, które jak odkurzacz wsysa wzrok w czeluście fotografii. Oglądając jego fotografie, odczuwa się głębokie znaczenie słowa „uwiecznione”. O mistrzu też świadczą jego naśladowcy, a tych Kenna ma bez liku, będąc najczęściej naśladowanym współczesnym fotografem krajobrazu.
https://www.michaelkenna.com/imagearchive.php
Bruce Percy
Za przecudownie wybujały minimalizm, jakkolwiek dziwnie to połączenie wyrazów by nie brzmiało. Parę kresek, dwie plamy, pół gradientu i już: mamy krajobraz. W dodatku jest to krajobraz bardzo charakterystyczny, pełen wyrazu, bogaty w skojarzenia. Wypatrzenie tak prostych, a przy tym wymownych kompozycji budzi mój nieustanny podziw. Jeśli komuś się wydaje, że z kilku elementów nie da się zrobić więcej niż kilku ciekawych kompozycji, niech popatrzy na portfolio Bruce’a.
Art Wolfe
Za kolory, wzory, widzenie światła, a przede wszystkim – fantastyczną kreatywność. Art widzi piękno wszędzie. To, że jeździ fotografować w piękne miejsca, to oczywiste; mniej oczywiste jest, że na jego fotografiach, oprócz ikonicznych scen, widnieją pojedyncze fale, liście, kamienie, odblaski, cienie. Twórczością, którą na swoich stronach dzieli się obficie, Art przekonuje, że fotografię można uprawiać wszędzie, trzeba tylko uważnie patrzeć. Choć rzecz jasna, w niektórych miejscach jest łatwiej.