Lightroom Classic CC

Twój Lightroom jest teraz Classic, czyli mamy kozę

Lightroom Classic CC

No i stało się: Adobe ogłosiło rozdwojenie Lightrooma, a nawet w pewnym sensie roztrojenie. Dotychczasowy Lightroom 6.x jest ostatnim sprzedawanym „w pudełku” bez miesięcznych opłat. Do końca roku (czyli raptem przez nieco ponad dwa miesiące) można liczyć na łatanie w nim dziur i uzupełnianie o obsługę nowych aparatów, potem – do piachu. Tzn. kto kupi, to może korzystać jak długo zechce, ale na wsparcie od Adobe niech nie liczy. Normalny następny Lightroom, który powinien mieć numer 7, nazywa się teraz Lightroom Classic CC – i jak łatwo się domyślić, jest sprzedawany wyłącznie w modelu subskrypcyjnym, ale działa normalnie na dysku, jak do tej pory. Do tego pojawił się nowiutki program, działający całkowicie w chmurze, i to on teraz będzie się nazywał Lightroom CC. Trochę to skomplikowane i podejrzewam, że wzbudzenie konfuzji wśród użytkowników jest celowe. (Muzyka z głośników: „Why This, Why That and Why”*, Jean-Michel Jarre i Yello.)

Czym się różnią poszczególne wersje Lightrooma?

Lightroom 6.x w pudełkowym modelu sprzedaży jak wygląda, to wiadomo – to ten, który do wczoraj był aktualny. Obecnie to kurczak bez głowy – jeszcze biega, ale jest jasne, że nie żyje.

Lightroom Classic CC to tak jakby siódemka – działa w modelu subskrypcyjnym, ale instaluje się na dysku, zdjęcia importuje tak samo jak szóstka do tej pory no i w ogóle jest normalnym LR, poza tym, że zmienił nazwę i nie da się kupić raz a dobrze. Działa wyraźnie szybciej niż poprzednia wersja, co osiągnięto przez drobne optymalizacje operacji w wielu miejscach. Nowe funkcje? Hmm, niech pomyślę… Jest inteligentne maskowanie, podobne do tego, co znamy od lat z Nik Collection. I to właściwie tyle. Fajnie, że jest.

A teraz uwaga, oficjalne ostrzeżenie: Lepiej instalować Lightroom Classic osobno, zachowując na razie poprzednią wersję LR, i wypróbować go na jakimś mało ważnym, specjalnie na tę potrzebę utworzonym folderze. Katalog LR Classic jest bowiem niekompatybilny wstecznie z poprzednią wersją. To znaczy, że po uruchomieniu LR Classic dotychczasowy katalog LR zostanie skonwertowany na nowy model i nie da się tego procesu odwrócić. Jeśli się okaże, że nowa, zoptymalizowana wersja LR nie działa, zacina się albo w inny sposób jest nieakceptowalna, to nie mamy drogi wstecz!

Tak mi się przy okazji przypomina dialog z Adobe, z czasów wprowadzania pierwszych subskrypcji. Użytkownik: „A jak mi się po jakimś czasie CC przestanie podobać, to czy mogę wrócić do wcześniejszej wersji?” Adobe: „Oczywiście, można w każdej chwili zrobić downgrade, czyli wrócić do dowolnej wcześniejszej wersji, na przykład CS6, jeśli tylko miało się na nią licencję”. No więc, w chwili uruchomienia aktualizacji do LR Classic, ta możliwość znika.

Lightroom Classic CC to też kurczak, ale taki, który wsadził głowę w oczko drucianego płotu i nie może jej wyjąć. Niby żyje, ale spodziewać się za dużo od życia nie może. Gdyby miał być rozwijany, nazywałby się Pro, albo ten nowy nazywałby się Elements. Zmiana nazwy na sugerującą przeszłość jest znacząca: ten program odchodzi w niebyt.

Lightroom CC, ten nowy, jest uproszczoną wersją normalnego Lightrooma, skoncentrowaną na działaniu w chmurze. Uproszczenie polega na tym, że niektórych funkcji jeszcze nie ma, a innych nie ma i nie będzie, ale RAW-y da się wywoływać. Nie ma na przykład praktycznie żadnych opcji przy imporcie zdjęć: wszystkie oryginały przy imporcie lądują w chmurze, a ewentualnie można sobie zachować ich kopie (!) na dysku lokalnym. Dokładne zestawienie funkcji jest tutaj,  po angielsku. Co ma nowy Lightroom, czego nie miał stary? Automatyczne porządkowanie i nadawanie zdjęciom słów kluczowych. Przy czym automatyczne całkowicie: zdjęcia zostaną oznaczone przez sztuczną inteligencję o nazwie Adobe Sensei i użytkownik nie ma wpływu na to oznaczanie! Lightroom CC generalnie wygląda jak aplikacja mobilna – a to nie jest dobrze, jeśli korzysta się z normalnego komputera. Opisywanie funkcji nowego programu byłoby właściwie wyliczaniem braków, więc tylko wspomnę o tym, co istotne dla użytkowników dotychczasowego Lightrooma. Lightroom CC jest drogą w jedną stronę: system słów kluczowych jest niekompatybilny, system edycyjny też do końca kompatybilny nie jest. Jeśli przeniesiemy do nowego programu stare kolekcje, słowa kluczowe zostaną zachowane, ale ich struktura zniknie – i rzecz jasna, drogi wstecz nie ma. Jeśli zdjęcie zsynchronizowane z chmurą przez starego LR będziemy edytować nowym, a potem zechcemy je wyeksportować np. do Photoshopa, to… dostaniemy miniaturę, bo systemy synchronizacji też się nie do końca zgadzają. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego dowolny użytkownik dotychczasowego Lightrooma miałby chcieć przechodzić na nowego Lightrooma CC.

Lightroom CC

 

 

Po co tyle wersji Lightrooma?

Proszę państwa, mamy kozę. Długo to nie trwało – wygląda na to, że projekt Nimbus został już wypuszczony, w postaci nowego Lightrooma. Ma być szybszy… przynajmniej gdy pominiemy czas ładowania RAW-ów do chmury. Ale „stary” czyli Lightroom Classic też został przyspieszony, więc wyraźnie szybkość dało się osiągnąć bez odwoływania się do edycji w chmurze. Więc po co ten nowy program i ta dziwaczna zmiana nazwy? Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Kasowanie użytkowników co miesiąc, również za przestrzeń zajmowaną przez ich pliki w chmurze, jest bardziej opłacalne, niż skasowanie ich raz. I nie wydaje się, żeby ta tendencja miała się zmienić.

 

Rzut oka w szklaną kulę

A teraz powiem Wam, jak będzie wyglądać przyszłość. Chmurowy Lightroom CC będzie stopniowo dostawać „nowe” funkcje, czyli te, których mu teraz brakuje, a które są w dotychczasowym Lightroomie. Na przykład takie jak paleta historii albo obsługa Adobe RGB (Tak, tak! Adobe nie zaimplementowało eksportu do Adobe RGB, serio!). Nie trzeba chyba dodawać, że nowych funkcji w Classic nie należy się spodziewać. Za jakieś dwa lata Adobe ogłosi, że Classic jest przestarzały i niepotrzebny, bo wspaniały i nowoczesny Lightroom CC, jedynie słuszny (i przecież nazywa się Lightroom, nie?), jest od niego o wiele lepszy (bo nowoczesny i w chmurze, wow), więc Classic wyłączamy, proszę przejść na nową platformę. Co oczywiście wymaga umieszczenia wszystkich swoich zdjęć w chmurze, no ale to przecież super, bo chmura jest trendy. (Pytanie na boku: ile ważą Wasze kolekcje zdjęć? I ile trwa załadowanie do sieci jednego RAW-a? A ile by trwało na przykład przez hotelowe WiFi?) A cel ostateczny wygląda tak, że Adobe będzie kasować od każdego użytkownika po 10 dolarów za terabajt co miesiąc, nie robiąc nic poza utrzymywaniem serwerów i dodawaniem obsługi ewentualnych nowych aparatów (a z głośników leci „I wanna be with you to the end of time”**, Yello).

Lightroom Classic CC

* „Czemu to, czemu tamto i dlaczego”

** „Chcę być z tobą do końca czasu”

  1. To było do przewidzenia. Konkurencja jednak nie śpi. Ostatnio pojawiła się promocja sprzedaży X-Rite ColorChecker Passport Photo, w ramach której otrzymujemy gratis licencję Affinity Photo 🙂 Pewnie wielu się skusi na to.

    1. A tak, Affinity agresywnie wchodzi na rynek. I dobrze – ktokolwiek chce zająć miejsce po LR (Classic, hehe), musi przede wszystkim osiągnąć masę krytyczną użytkowników.

  2. Tak jest. LR umarł. Pytanie na co się przerzucić? Focę canonem więc chyba na canonowski DPP. Koledzy dawno mi to radzili.Adobe to oszuści. Tysiące zdjęć otagowanych i po co to wszystko? 1tb fotek to ja mam po 1 sezonie…

    1. Po zaprzestaniu płacenia za subskrypcję, dalej masz dostęp do swoich otagowanych katalogów. Zdjęć nie wywołasz, ale możesz przeglądać i przeszukiwać kolekcję oraz eksportować zdjęcia wywołane. Przynajmniej tak jest teraz, oczywiście następna zmiana polityki może to skasować. Inna sprawa, że korzystanie z LR w ten sposób, że szukamy zdjęcia w LR po to, żeby je wyeksportować i wywołać czym innym, to sięganie prawą ręką przez lewe ucho.

    1. Ależ nie bądźmy naiwni. Oczywiście, że cokolwiek by koncern nie zrobił, nazwie to rozwojem. A celem ostatecznym jest maksymalny wpływ kasy przy minimalnym nakładzie. Rzecz jasna, cały ostatni akapit tekstu pochodzi wyłącznie z mojej głowy i nikt ze źródeł zbliżonych do Adobe tego nie potwierdzi. Ale tak będzie.

      1. Ewo, oby się Twoja kula myliła. Julieanne Kost, rzeczniczka Adobe ds. LR/PS i „Lightroom Queen” Victoria Bampton twierdzą, że rozwijane będą obie wersje CC.
        A co do zmian w obecnym „klasyku”, zaimplementowali nowy silnik przetwarzania obrazu (process Version 4).

        1. Julieanne Kost, rzeczniczka Adobe ds. LR/PS i “Lightroom Queen” Victoria Bampton twierdzą, że rozwijane będą obie wersje CC.

          A co mają mówić? „Właśnie zakopaliśmy pudełkowego LR i już kopiemy dół na LR Classic CC, żeby Was wszystkich wepchnąć w nasze opłaty za przestrzeń dyskową w chmurze”?

          1. Wg mnie nie miałoby to biznesowego sensu, za dużo ludzi i firm nie chce lub nie może trzymać archiwów w chmurze. Cóż, czas pokaże, kto ma rację.
            W każdym razie póki jest wersja desktopowa na pewno pozostanę z Lightroomem, towarzyszy mi od prehistorii (Rawshooter Essentials i Premium).

            1. Zależy jakich ludzi i jakich firm. Jeśli charakter pracy wymaga współpracy kilku osób, a nie wymaga długoterminowej archiwizacji, to trzymanie danych w chmurze może być całkiem wygodne. Np. ślubniak z retuszerem – jeden wrzuca zdjęcia, drugi obrabia, ktoś trzeci przygotowuje z tego album i płytę – a po miesiącu wszystko się kasuje i gigabajty u Adobe wolne.
              Natomiast biznesowo dla Adobe to ma wielki sens – za jakiś czas ich głównym produktem nie będzie oprogramowanie, tylko miejsce w chmurze. I uwiązanie klienta nie tylko pracą włożoną w bazę danych (słowa kluczowe, kolekcje itp. – to muszą dorobić, bo to ładnie przywiązuje do platformy), ale też miejscem, gdzie ta baza musi być trzymana.

        2. Julieanne Kost, rzeczniczka Adobe ds. LR/PS i “Lightroom Queen” Victoria Bampton twierdzą

          Och, ależ świetnie wiem, co mówią. A trzy lata temu mówiły, że Lightroom zawsze będzie pudełkowy, bo to zupełnie inny rodzaj produktu niż Photoshop, więc chmura by nie była właściwym rozwiązaniem. No i proszę. Czasem to aż mi szkoda tych biednych ambasadorów marki, jak się pocą żeby przekonać, jak cudownie jest zacząć edycję na desktopie a skończyć na telefonie w tramwaju w drodze na prezentację.

            1. Nie tylko ich życie zweryfikowało… Pozwól, że wypomnę Ci Twoje słowa sprzed zaledwie 2 miesięcy. Pod artykułem „Adobe i numer z kozą” ktoś napisał (o zapowiadanej poprawie wydajności LR): „nie wierzę, żeby Adobe zrobiło COKOLWIEK poza kosmetycznymi poprawkami, które ukryją i przypudrują bolączki LR”. Twój komentarz? „z przykrością muszę się zgodzić”. Myliłaś się. Lightroom 7.0 („Classic”) chodzi teraz jak na sterydach. A nowy LR CC wcale nie robi za kozę, co najwyżej dojną krowę 😉

            2. Ja nie mam wglądu w pracę korporacji Adobe, tylko zgaduję. Tom Hogarty ma. Ja bardzo chętnie się dowiem, że się pomyliłam. Wygląda, że on też ;P

  3. Czyli przyszedł czas wypowiedzieć wojnę twierdzy Adobe, wszyscy szlachetni Indianie przechodzą na Affinity a szamanka Ewa – Skakała przez Ogień i nie Bała się Płomieni – pisze manual z uwzględnieniem przyzwyczajeń i workflow z LR. Jestem gotów w ciemno zapłacić i poczekać w swoim teepee, spluwając na pudełko z logo Adobe.

  4. czyli jak myślałem…LR7 nie będzie… czas na zmianę programu.
    Co zamiast? Wspomniane Affinity? Coś innego? LR mi wystarczał…

    1. LR 6 na szczęście obsługuje mojego nowego D500, ale jak mi kiedyś przyjdzie do głowy pomysł zmieniać aparat, to konkurencja LR zyska nowego klienta, bo do CC mnie żadną siłą nie wciągną!

    2. Dopóki nie zmienisz aparatu, może Ci wystarczać nadal. Tylko trochę bez sensu jest katalogować i porządkować zdjęcia, gdy się wie, że cała ta robota na nic. No chyba że…

      spoiler space

      wiecie, że Capture One ma opcję importu całego katalogu LR? 😉

      1. Po ewntualnej zmianie aparatu zaczynamy obrabiac i katalogowac od zera w nowym programie, a LR nadal nam sluzy do “obslugi” starszych zdjec – tak to pewnie bedzie musialo wygladac. Chyba ze… konkurencja wszelka, nie tylko C1, skapnie sie, ze jakis wzmozony ruch maja, i wiecej programow zacznie rozpoznawac katalogi LR, czego sobie i nam wszystkim zycze! 🙂

        1. To nie brzmi jak wygodne rozwiązanie.Ja jeszcze nie do końca wiem, w jaki sposób C1 te katalogi importuje. No, bo żeby zaimportować razem z wykonanymi edycjami i pozostawić je w formie bezstratnej (czyli nie osobny plik zdjęciowy tylko RAW+instrukcje), to musiałoby mieć analogiczne narzędzia analogicznie działające, prawda? A jest oczywiste, że nie ma. Druga rzecz – porządkowanie i słowa kluczowe. Musiałoby mieć taki sam system zapisu słów kluczowych. Nie wiem, czy ma. Najprościej z kolorowymi tagami – kilka kolorów flag czy gwiazdki łatwo się konwertuje…

  5. A ja im regularnie w ankiecie podawałem, że na 100% polecę LR innym! Niech mnie tylko jeszcze raz o to zapytają, to dostaną odpowiedź na 0%!

    1. Tak i rzeczywiście coś takiego naszykuję, ale to już raczej po Bawarii będzie (i po Skye, bo między jednym a drugim mamy raptem kilka dni). Jestem osobiście zainteresowana, też potrzebuję alternatywy 🙂

  6. „Nie trzeba chyba dodawać, że nowych funkcji w Classic nie należy się spodziewać.”
    A jednak… Tom Hogarty, kierownik produktów foto w Adobe zapewnił wczoraj, że nie tylko nie będą wygaszać „classica”, ale mają już długoterminowy harmonogram jego dalszego rozwoju: https://goo.gl/gLiVme

    1. Witam,
      Tom Hogarty mówi różne rzeczy, żeby nie szukać daleko – akapit Lightroom 6 (https://blogs.adobe.com/lightroomjournal/): na pytanie dlaczego porzucili wydania pudełkowe odpowiada: „Klienci zdecydowanie wybierają plan Creative Cloud Photography jako preferowany sposób uzyskania dostępu do Lightroom. Kierujemy naszymi posunieciami zgodnie z wytycznymi, sygnalizowanymi przez naszych klientów na przestrzeni kilku ostatnich lat”. No nic tylko przyklasnąć 🙂 Classic może nawet funkcjonować przez kolejne pięć – sześć lat, nawet może coś dostać dodatkowego jak teraz te maski zakresu, ale pewnego dnia scali się z wersją CC, zwaną złośliwie Credit Card 🙂 Nie wierzę ani jednemu słowu tego faceta, kłamał trzy lata temu gdy mówił o „wyłączeniu Lr z planu CC”, kłamał gdy tłumaczył się z wtopy przy okazji wydania v6.2, kłamie teraz. „Greed is good” jak to mawia Gordon Gekko.

      1. Nawet, jeśli za kilka lat scalą Lightroomy, jestem pewien, że pozostanie opcja pracy i archiwizacji offline. A część dzisiejszych konkurentów pewnie nawet do tej pory nie przetrwa. Wiązanie się z jakimś Affinity czy Luminarem – to jest dopiero ryzyko i niewiadoma.

        1. Khem, właśnie na tym polega ten skok, że wszystkie istotne rzeczy są w chmurze, w tym archiwizacja. Jest możliwa chwilowa praca offline na kopiach (!) przechowywanych miejscowo, ale gdy tylko komp się dorwie do chmury, to będzie to synchronizował. I np. pobierał z chmury następne Twoje zdjęcia do edycji. Gdyby było inaczej, nie trzeba by robić nowego Lightrooma chmurowego i przemianowywać starego.

          Takie Affinity czy On1 nie spadły z księżyca. Serif (ten od Affinity) istnieje i robi programy graficzne od 87 roku. 30 lat! Fakt, że dopiero teraz na poważnie próbuje wyjść z niszy. On1 to raptem 12 lat istnienia, więc smarkacze 😉

    2. A jaki jest ten harmonogram rozwoju LR Classic, tak dokładniej? Jest „exciting”, i tyle o nim wiadomo. A cóż jest bardziej ekscytującego niż pieniądze? 😉

      A pamiętacie może, jakie było nie tak dawno wyjaśnienie dla zaprzestania sprzedaży pudełkowej PS? Ja pamiętam: oficjalnie stwierdzili, że utrzymywanie dwóch linii tego samego produktu jest zbyt kosztowne i uciążliwe i pochłania zasoby, które lepiej spożytkują na rozwój jednego programu. Kojarzy się?

      Przy czym różnica jest jeszcze taka, że PS pudełkowy mogli _sprzedawać_ więc nakłady mogły się zwrócić. Oba Lightroomy są w tych samych planach abonamentowych, dwa za tę samą cenę. Jeden czy oba, zarobią tyle samo. Wygaszą jak amen w pacierzu, zostanie ten, który pozwoli ściągnąć więcej kasy. Jeszcze nie w tym roku, w przyszłym też nie bo ten chmurny wynalazek to na razie bardziej beta, ale prędzej czy później ten dzień nastąpi.

      Utinam falsus vates sim, i Wiehu też.

      1. Ja bardzo chciałbym się mylić, proszę mi wierzyć -:) Tylko że problem z rozwojem Lightroom Classic, a wcześniej z pudełkowym polega chyba na czym innym. Adobe tego nie powie wprost, zresztą nikt by nie powiedział, ale w sieci można znaleźć coraz więcej spekulacji, że Adobe nie ma planów do przepisania programu tak, żeby mógł w końcu korzystać z obecnych zasobów sprzętowych. Że przepisanie kodu im się po prostu nie opłaca. Stąd zupełnie inny pomysł, program pisany od nowa, na razie z podstawowymi narzędziami, potrafiący się synchronizować z aplikacjami mobilnymi, a później, tak jak napisała Ewa dodawane będą rzeczy znane już z Classic. I wszystko w chmurze. Trudno. Mnie w Lr trzyma przede wszystkim Library. Nie wiem, czy jest w tej chwili alternatywa, która w podobny sposób pozwoli zarządzać dużymi zbiorami zdjęć, przede wszystkim w RAW. Z drugiej strony na kilka lat mam spokój, bo ostatnia wersja obsługuje mój aparat, i jeszcze trochę innych młodszych od mojego. Tyle, że te młodsze aparaty za kilka lat też się zestarzeją 🙂 Awaryjnie zostaje DNG Converter, ciekawe jak go potraktują w przyszłości.

        1. tylko nie bardzo widzę sens w przepisywanie tutaj jakiegoś kodu…. GPU już używa, jedyne co go spowalnia to imho format wewnętrznej bazy danych, to się da zrobić bez przepisywania całości, do tego imho to jeszcze długie lata nie przejdą w pełną chmurę

          1. Nic nie zrobili że poprawić wydajność v6, a GPU wspomaga chyba tylko poruszanie się po mapach. Jeśli chodzi o wydajność i komfort pracy jest moim zdaniem najbardziej niedopracowaną wersją, i najbardziej nierówną w swoich kolejnych łatkach. Za to powitaliśmy wersję mobilną, najpierw płatną, a ostatnio za darmo. To wersja mobilna była od 2014 roku oczkiem w głowie dla Adobe, natomiast desktopowa wydawała się być dla nich narzędziem do testowania sprawnego synchronizowania plików. Teraz witamy Lr CC, jeszcze niedopracowany na zicher, ale już skrojony pod wymagania mobilne i przede wszystkim chmurowe. W tych ostatnich prześcignął samego Photoshopa… Czy można znacząco, żeby nie powiedzieć dramatycznie podnieść wydajność programu? Podam przykład DaVinci Resolve 14. W stosunku do swojego poprzednika to rakieta 🙂 Wiem, wiem, to inna bajka, spore wymagania sprzętowe itd., tyle że nawet najsilniejsze konfiguracje komputerów nie potrafiły rozbujać Lightrooma. Piszę to wyłącznie z pozycji użytkownika. Nie obchodzi mnie, czy winny jest kod, czy stare biblioteki.

  7. Jak u Was z szybkością działania nowego lightroom’a classic cc? Ja niestety zauważyłem spore spowolnienie u siebie, szczególnie w działaniu modułu Develop – mam macbooka pro 15′ mid 2015. O ile przy poprzedniej wersji mój mac nawet nie włączał wentylatora i wszystko chodziło płynnie, to teraz przy edycji zdjęcia w Develop wentylator chodzi na maxa, a i tak wszystko chodzi jakby z 1-2 sek opóźnieniem. Dla mnie lipa.

    1. Ciekawa sprawa, oficjalnie miał być szybszy i sporo głosów użytkowników potwierdza, że jest szybszy. Czyżby jakieś niedopasowanie do systemu?

  8. „A cel ostateczny wygląda tak, że Adobe będzie kasować od każdego użytkownika po 10 dolarów za terabajt co miesiąc, nie robiąc nic poza utrzymywaniem serwerów ”
    a ja stawiam dolara przeciwko orzechom, że nie będą ich utrzymywać, zrobią to co np Dropbox, wynajmą serwery od Amazona 🙂

    1. Czy postawią własne, czy wynajmą, to już drobna kwestia techniczna, nie zmieniająca meritum: że płacić się będzie za przestrzeń w chmurze, a chmury ominąć się nie będzie dało.

  9. Aby jeszcze bardziej zagmatwać, aktualizacja starego, poczciwego LR6 do v. 6.13 prezentowana jest w Adobe Creative Cloud jako „Lightroom CC (2015)”!

  10. Nie zgadzam się z tym „do piachu”. Adobe pisze, że nie supportuje wersji Lightroom 4 i 5, jednak kilka dni temu zainstalowałem najnowszy update 5.7.1. To samo nie wątpię, że update 6.13 do wersji 6 będę mógł zainstalować za 2 lata. To jest typowe w innych programach, poprawki do konkretnych wersji dostępne są przez wiele lat. I myślę, że nawet bez supportu, jeżeli za 2 lata wykryty zostanie fatalny błąd w wersji 5, czy 6 to będzie poprawka. Tak jest w przypadku Embarcadero, Microsoftu i innych.

    1. Update 5.7.1 możesz sobie doinstalować do swojego LR5, bo on jest dostępny na stronie, ale to nie znaczy, że jest nowy. Może tam sobie wisieć przez lata i być dostępny dla użytkowników wersji 5. Wisi też DNG Converter itp sprzed lat, bo czemu nie? Przestrzeń dyskowa jest tania, 10 dol za miesiąc w detalu 😉 Ale nie licz na to, że LR6 dostanie kiedyś obsługę nowych aparatów.

      1. Nie liczę na nowe aparaty, raczej na poprawki do dużych błędów. Natomiast DNG Converter nie jest stary, bo Adobe zaproponował mi go do nowiusieńkiego PS Elements 2018. Poza tym jestem złego zdania o firmach, które w każdym nowym aparacie zmieniają format RAWów i wymagają nowego Convertera.

        1. Miałam raczej na myśli, że można sobie ściągnąć dowolny DNG Converter, nawet taki sprzed lat. Ba, nawet poprawki do Lightrooma 1 można sobie ściągnąć, i to się raczej nie zmieni. To, że coś jest dostępne, nie znaczy jednak, że jest aktualne, nowe, ani że jest wspierane.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *