Fotograf sobie siedzi i planuje plener, a później coś się zdarza i plan bierze w łeb. Zdarzyć się mogą różne rzeczy, od politycznego trzęsienia ziemi po całkiem dosłowne. Nie trzeba zresztą trzęsienia ziemi, żeby coś się zawaliło. Fantastyczny skalny łuk Legziry zawalił się sam z siebie. Może też nic się nie zawalić – wystarczy administracyjna decyzja o zamknięciu dostępu i już z pleneru nici. Na Islandii co i rusz coś zamykają. Na pierwszej fotowyprawie na Islandię weszliśmy na cypel Dyrholaey, teraz można tylko obejść jego podstawę. Zamknięto dostęp do kilku czarnych plaż, w zeszłym roku przestała być dostępna jedna z geotermalnych jaskiń Grjotagja. Jakie jeszcze nieszczęścia mogą dotknąć fotografa planującego podróż? Może mu się przydarzyć teledysk nagrany przez wielką gwiazdę.
Zawsze na tropie jeszcze bardziej niesamowitej Islandii
Program kolejnych edycji naszych fotowypraw często ewoluuje. Zmieniamy fajne plenery na jeszcze fajniejsze, ale też czasem rezygnujemy z miejsc, które straciły na atrakcyjności. Dotyczy to także Islandii, gdzie od zeszłego roku odpuściliśmy sobie Þingvellir – miejsce ważne historycznie, które jednak ma mniejszy fotograficzny potencjał odkąd zakazano tam schodzenia z alejek i zatrudniono strażników, którzy pilnują przestrzegania tego zakazu. Zamiast tego dodaliśmy mało znane pole geotermalne z pobliską latarnią morską i ciekawym wybrzeżem. W tym roku też planowaliśmy modyfikację programu fotowyprawy na Islandię – chcieliśmy dodać sesję w pięknym kanionie Fjaðrárgljúfur. I wszystko byłoby fajnie, gdyby kanionowi nie przydarzył się Bieber.
Kanion Fjaðrárgljúfur kontra Justin Bieber
Kanion Fjaðrárgljúfur jest dość łatwo dostępny, ale mimo to przez lata był mało znany i niezbyt często odwiedzany. Aż w 2015 Justin Bieber nakręcił teledysk, w którym kilka razy pojawia się kanion. No i nastąpił efekt Justina Biebera – setki tysięcy fanów ruszyło w podróż, aby zrobić sobie selfie tam, gdzie stał Bieber. Przyroda nie wytrzymała naporu i aby ją chronić, Fjaðrárgljúfur został zamknięty. Czasem jest otwierany, ale fani piosenkarza natychmiast stawiają się tam w wielkiej masie, więc kanion ponownie jest zamykany. Obecnie jest zamknięty, jednak być może z początkiem czerwca ponownie będzie otwarty. Jeśli w drugiej połowie lipca nadal będzie dostępny, to w tym roku go odwiedzimy. A jeśli nie, to będziemy fotografować inne piękne miejsce, w którym dotąd teledysku nie kręcono.
Czy tysiące fanów nie przeszkadzają w plenerze fotograficznym? Otóż nie, bo wszyscy oni wpadają na skalny mostek na początku kanionu, robią sobie selfie i pędzą dalej tropem idola. Imponująca jest trwałość efektu Justina Biebera – cztery lata minęły od nakręcenia teledysku, a popularność miejsca do zrobienia sobie selfika nie maleje. Ciekawe, że fani serialu „Gra o tron”, którego wiele scen było kręconych na Islandii, nie mają tak silnej tendencji do stadnych migracji.
Gdyby kiedyś Justin Bieber chciał w waszej okolicy coś nakręcić, brońcie się wszelkimi dostępnymi środkami. Z efektem Justina Biebera nie ma żartów, zadeptanie przez hordy fanów to nie jest piękna śmierć.
Na zdjęciach niewędrujące kamienie na plaży przy górze Vestrahorn oraz siarkowe pejzaże Namafjall. A kanion Fjaðrárgljúfur oraz fatalny teledysk można obejrzeć tutaj. I z nami na jednej z wrześniowych fotowypraw na Islandię. 🙂