rzeka i góra, wyspa Skye, Sligachan, popołudnie

Nasza ostatnia Szkocja?

Bywa, że polityka przeszkadza w fotografowaniu. Czasem przeszkadza brutalnie, gdy miejsca miłe i przyjazne stają się z dnia na dzień strefą działań wojennych. Przeważnie polityka przeszkadza nagle i bez ostrzeżenia, choć oczywiście po fakcie łatwo mówić, że wszystko było przesądzone. Tym razem wyraźnie widać, co się kroi w Wielkiej Brytanii.

rzeka i góra, wyspa Skye, Sligachan, popołudnie

Piękna katastrofa

Obserwowanie nieporadności brytyjskich polityków w negocjowaniu z UE warunków współpracy po Brexicie przypomina „Kronikę zapowiedzianej śmierci” Marqueza. Wszyscy widzą, że kroi się piękna katastrofa, a i tak w nią brną. Może i jest nieco krzepiące, że myślenie życzeniowe i zaklinanie rzeczywistości to nie są polskie specjalności, ale fakt pozostaje faktem – już za pół roku Wielka Brytania znajdzie się poza Unią Europejską. Jeśli negocjacje będą szły dalej tak świetnie, jak do tej pory, to za pół roku wyjazd na Wyspy Brytyjskie będzie jak wyprawa do źródeł Amazonki sto lat temu. Nie wiem, czy nasza listopadowa fotowyprawa do Szkocji nie będzie ostatnią, przynajmniej na dłuższy czas. Trzymam kciuki za rozsądek i opamiętanie, choć to raczej naiwne, żeby liczyć na te cechy w przypadku polityków.

Miejsca, w które się nie wraca

Nawet bez wojen i udziału polityków nie da się wrócić do niektórych miejsc, ustawić statywu w ulubionym miejscu, powtórzyć kadru, który nie wyszedł. W 2013 na fotowyprawie w Maroku mieliśmy dwie sesje pod pięknymi, skalnymi łukami Legziry. Większy i ładniejszy z nich zawalił się dwa lata temu. Skalny łuk przylądka Dyrholaey wprawdzie stoi i ma się dobrze, ale fotografowaliśmy z niego tylko w 2014 roku – później został zamknięty i wejść już się tam nie da. Nie da się też zrobić takiego zdjęcia.

Nie będzie powrotu do takiej Umbrii, jaką fotografowała Ewa w 2016 roku – trzęsienie ziemi zamieniło w gruzy Castellucio di Norcia i samą Nursję.

jaskinia z niebieską wodą, Islandia, fotowyprawa, Grotagja

W zeszłym roku po raz ostatni fotografowaliśmy jedną z jaskiń Grjotagji na Islandii. Tym razem obeszło się bez katastrofy – po prostu właściciele terenu uznali, że turyści nieodpowiedzialnie brudzą, wstawili kraty i zamknęli dostęp. W tym roku dostępna była już tylko jedna jaskinia w Grjotagji i mamy nadzieję, że w przyszłym roku i do niej nie zamkną dostępu. Z podobnych powodów zamknięto dostęp do jednej z pięknych jaskiń w amerykańskim Canyonlands National Park.

Świat wokół nas się zmienia. Czasem się zmienia na lepsze, ale mimo to zdjęć, z którymi czekaliśmy zbyt długo, nie da się już zrobić. Nie czekajmy. Fotografujmy, jakby jutra miało nie być.

U góry mokradła Sligachan z zeszłorocznej fotowyprawy do Szkocji, niżej jedna z Grjotagji na Islandii.