Powyższe zdjęcie to taki klasyczny obrazek, którym łatwo można zilustrować historię o biedzie w krajach trzeciego świata. Wiadomo – jak ktoś jedzie wozem ciągniętym przez osła, a nie mercem ze stadem koni pod maską, to musi być biedny. Z naszego, europejskiego punktu widzenia to oczywiste. Ale oczywistości wcale niekoniecznie są prawdziwe.
Nie wiem, czy Etiopczyk na wozie jest biedny czy bogaty. Nie mam pojęcia, czy fakt posiadania wozu świadczy o wysokim statusie, czy wręcz przeciwnie – wskazuje na osobę ubogą. W trakcie fotowyprawy do Etiopii łatwo było o zdjęcia zgodne naszymi wyobrażeniami o biednych afrykańskich krajach. Ale wystarczyło się rozejrzeć, aby dostrzec sceny, które do tych schematów nie pasowały. Owszem, poza ścisłym centrum miast domy były glinianymi lepiankami, krytymi blachą falistą. Ale… co drugi z nich miał na dachu antenę satelitarną, czyli w środku stał telewizor i był doprowadzony prąd. Owszem, wozy ciągnięte przez osły były częstym widokiem na ulicach. Ale… wcale nie tak rzadkim widokiem były stojące przed lepiankami motocykle – i to nie jakieś przedpotopowe rzęchy, tylko nowiutkie Hondy i Yamahy. Czy to się da pogodzić?
W europejskim światooglądzie to wszystko sprzeczności. Albo się ma, albo się nie ma. A w Etiopii można trochę mieć, a trochę zupełnie nie mieć. I nie mieć z tego powodu jakiegoś stresu. Nie odważę się powiedzieć, że Etiopczycy byli szczęśliwi, ale na zestresowanych też nie wyglądali. Uśmiech na twarzach czy wręcz śmiech można było zobaczyć dość często, a nawet przy wyłudzaniu i naciąganiu sprawiali wrażenie pogodnych i wyluzowanych – choć wcale niewykluczone, że to tylko moje wrażenie; skutek typowo europocentrycznego braku umiejętności czytania sytuacji z innego kręgu kulturowego.
Podziwiam osoby, które po parodniowym czy nawet parotygodniowym pobycie w egzotycznym kraju potrafią wszystko podsumować, scharakteryzować, opisać i wyjaśnić. Ja nie potrafiłbym zrobić takiej zwięzłej i celnej charakterystyki kraju, w którym mieszkam od kilkudziesięciu lat. Łatwy klucz do zrozumienia i poznania innych kultur? „Gdziekolwiek idziesz, zabierasz tam siebie”. Umiejętność spojrzenia bez stereotypów, uprzedzeń, klisz i innych prawd oczywistych jest pierwszym krokiem do zrozumienia. Być może krokiem najtrudniejszym, ale też otwierającym zupełnie nowe perspektywy. Niekoniecznie ten krok prowadzi do jakichś odpowiedzi, ale za to pozwala postawić ciekawe pytania.