Są rzeczy łatwe, nieco mniej łatwe, trudne, bardzo trudne i niemożliwe. Do tych ostatnich należy fotografowanie w praskiej Synagodze Hiszpańskiej – budowli absolutnie fantastycznej i cudownej nawet jak na wyśrubowane standardy Złotej Pragi. Zwiedzać po wykupieniu biletu – można. Fotografować – nie. Nie ma biletów na fotografowanie, nie ma pozwolenia. Nawet bez statywu, nawet bez lampy błyskowej, nawet kompaktem. Iphonem też nie. Nie i już.
Chyba, że ma się po swojej stronie czarodzieja.
Nasz czarodziej nie ożywia golemów (i nie potwierdzam plotek, jakoby miał zacząć w trakcie warsztatów Praga IV), ale potrafi oczarować opowieściami o Złotym Mieście. I potrafi za pomocą NieTakMrocznejMagii uzyskać zgodę na fotografowanie w Synagodze Hiszpańskiej – otwarcie, bezstresowo, ze statywów.
Tego potężnego czaru mag Sewo użył podczas warsztatów „Złota Praga III”, a my mieliśmy dziką przyjemność robić zdjęcia w bajkowych wnętrzach. Oprócz trzasków migawek i stuków statywów słychać było jeszcze głosy przeganianych turystów, którzy chowając swoje kompakty i smartfony skarżyli się: „A oni to fotografują!”. Na co pilnujące panie i ochroniarze w różnych językach odpowiadali: „Oni mają pozwolenie, im wolno”.
Była to chyba pierwsza w dziejach fotografii i muzealnictwa sytuacja, gdy fotografować mogli tylko ci, którzy mieli statywy, a wszyscy z małymi, kieszonkowymi aparatami byli bezwzględnie ścigani.
Jeszcze raz dziękuję czarodziejowi Włodkowi za jego magię i czarowne opowieści, a wszystkim uczestnikom warsztatów za spotkanie nad Wełtawą.
PS. Magia magią, a życzliwość Muzeum Żydowskiego w Pradze też odegrała swoją rolę, za co dyrekcji Muzeum również dziękuję.
Zdjęcie u góry należy oczywiście do tych, które wykonano za zgodą Muzeum Żydowskiego w Pradze.