Każde zdjęcie jest inne, każde wymaga indywidualnego podejścia… Ale bywają (choć rzadko) sytuacje, gdy presety, czyli zestawy gotowych ustawień edycyjnych, się przydają. Zdjęcia na ten sam temat, robione w tych samych warunkach, prawdopodobnie będą dobrze wyglądać po takiej samej edycji. A jeśli jeszcze chcemy uzyskać taki sam efekt stylistyczny, to już w ogóle użycie presetu samo się narzuca…
I tak po wielu latach, w trakcie których każde zdjęcie było edytowane indywidualnie od A do Z (albo od Z do E, zależy jak liczyć), zrobiłam sobie wreszcie preseta. Jednego. Do zdjęć podczerwonych, zrobionych aparatem Canon EOS 400D przerobionym na podczerwień z zastosowaniem filtra 695 nm, wykonywanych w słoneczny dzień przy zastosowaniu filtra polaryzacyjnego. Tak, właśnie tak precyzyjne określenie „zdjęć docelowych” jest konieczne. Inny aparat, inny filtr podczerwieni, inny balans bieli albo inne warunki oświetleniowe, pomyłka przy ustalaniu ekspozycji – i cały preset psu na budę się zda.
Póki co jednak, mam swój własny preset, składający się z mieszania kanałów (zamiana niebieskiego z czerwonym) oraz specyficznego ustawienia Krzywych, które wyrównuje przebarwienie trawy wprowadzone w aparacie. Ustawienia te służą do uzyskania zdjęć podczerwonych z intensywnie niebieskim niebem i białą zielenią (jakkolwiek nielogicznie by to nie brzmiało). I to działa; jeśli tylko warunki były te same co na zdjęciu wzorcowym, czyli dużo słońca i polar odpowiednio obrócony.
Plusy takiego podejścia: edycja kolejnych zdjęć idzie naprawdę szybko. Minusy: nie jest optymalna. Mimo wszystko. Mimo maksymalnej powtarzalności warunków i ustawień aparatu, jednorodności podczerwonej stylistyki, wreszcie mimo tego, że osobiście tę edycję zaprogramowałam do własnych założeń. Im większe wahnięcia ekspozycji i/lub oświetlenia sceny, tym dalszy od ideału tonalności jest końcowy wygląd zdjęcia. Przeważnie jest akceptowalne, ale idealne – tylko czasem. Mimo że wiem, jak to działa i czego się spodziewać.
Jak w takim razie podchodzić do presetów ustalanych przez innych ludzi, na podstawie innych zdjęć i warunków oświetleniowych? Można sobie wyobrazić. Automaty edytujące nie są złe… pod warunkiem, że jest do nich podłączona osoba edytująca, która nie aplikuje mechanicznie presetów jak leci, tylko umie je modyfikować w miarę potrzeb. Co, ktoś mówił, że będzie łatwo?
PS. Jeśli ktoś jeszcze nie złożył rozliczenia PIT-u, to prosimy o przeznaczenie 1% na Stasia. Reportaż o Stasiu wyemitowała niedawno telewizja – można go obejrzeć tutaj.
PPS. Książki fotograficzne wydawnictwa Galaktyka do 23 kwietnia można kupić taniej o 35%. Ponadto do każdego zamówienia można dodać „Fotografię żywności” za 15 zł – tę ostatnią książkę (i sporą część oferty fotograficznej Galaktyki) polecaliśmy. Dla uczestników naszych warsztatów i fotowypraw, którzy mają stałą zniżkę 50% na ofertę Galaktyki, to nie jest wielkie halo, ale jeśli ktoś jeszcze z nami nie był na warsztatach, to ma okazję tanio uzupełnić fotograficzną biblioteczkę ciekawymi lekturami.