Lemoniada

Kiedyś na stronie jakiegoś grafika przeczytałam poradę kulinarną: jeśli zamiast zdjęcia wyszedł ci kwach (w oryginale: cytryna, lemon), bądź kreatywny i zrób lemoniadę. Niestety, zupełnie nie pamiętam, kto to był, więc nie mogę mu niniejszym złożyć hołdu. A porada jest pierwszorzędna.

Tylko trochę umiejętności kulinarnych trzeba mieć.

Weźmy na przykład ten obrazek. Jego najważniejszym, decydującym składnikiem jest fotografia kobiety na koniu… obróconej tyłem. I koń też tyłem, co gorsza. A przecież tyle się mówi w poradnikach o tym, że postacie wszelkiego rodzaju powinny być przodem obrócone albo w najgorszym przypadku bokiem. Tyłem – tylko akt artystyczny. Koń, który już minął fotografa = zdjęcie nieudane.

A jednak… Ben Gossens umiał z nieudanego, spóźnionego ujęcia zrobić piękny obraz. Gdyby mi powiedziano, że to nieznane dzieło Salvadora Dalego, byłabym skłonna uwierzyć. Wystarczyło, że miał wizję tego co chciał osiągnąć – i umiał ją zrealizować, doklejając fragmenty, bagatela, jeszcze czterech zdjęć. Doskonała ta lemoniada.

Powyżej: kompozycja z tylko dwóch ujęć. Ta cytryna była nawet dość słodka.

PS.: Specjalnie dla Dominika: Wymieniłam na wersję z odbiciem chmurek w wodzie. Teraz dobrze?