Jesteśmy na wybrzeżu morskim i zastanawiamy się: to przypływ czy odpływ? A kiedy będzie odpływ? I jak bardzo poziom morza podniesie się przy przypływie? To wszystko istotne kwestie, które wpływają na to, jakie zdjęcia zrobimy, ale też – czy wrócimy z żywi z pleneru!
Stoisz, a morze zmienia Ci kompozycje
Przypływy i odpływy są fantastyczne – można w tym samym miejscu robić różne zdjęcia. Ta sama sceneria, to samo morze, ale raz widać fantastycznie porzeźbione dno, raz fale rozbijające się o przybrzeżne skały, a kiedy indziej w tym samym miejscu jest gładka toń i piękne odbicia. Wystarczy chwilę poczekać, a sceneria się zmieni. Pewnie zmieni się też światło, więc można stać i stać, co i rusz robiąc zupełnie nowe kadry. U góry zdjęcie spod góry Kirkjufell na Islandii przy przypływie. Fotografię prawie z tego samego miejsca, ale przy odpływie, zamieściłem na zakończenie zimowej fotowyprawy na Islandię. Różnią się, prawda? 🙂
Przypływy i odpływy – rytm dobowy
Jeśli chcemy mieć wszelkie warianty poziomu oceanu na zdjęciach, to trochę musimy poczekać. Trochę to kilka godzin. Ile dokładnie? Ha! To zależy. Zależy od tego, gdzie jesteśmy i o której godzinie. W zasadzie przypływy i odpływy mają cykl 6-godzinny. W zasadzie – bo czasem może to być ponad 8 godzin, a czasem ledwie nieco ponad 2 godziny. I to w tym samym miejscu! Nie muszę chyba dodawać, że ten rytm dobowy nie jest stały, ale zmienny i jeśli dzisiaj na zachodnim wybrzeżu Szkocji mamy najniższy poziom morza pół godziny po północy, to jutro tej samej fazy doczekamy się kilka minut przed drugą nad ranem, a pojutrze – o godzinie 3.
Żeby było jeszcze ciekawiej, to na tym samym wybrzeżu, ale nieco dalej, ten rytm może być przesunięty. Niekiedy zupełnie przesunięty – np. gdy Brest na północnym wybrzeżu Francji ma przypływ, to leżący kilkaset kilometrów na wschód Hawr ma wówczas… odpływ.
Cykl przypływów i odpływów zależy więc nie tylko od godziny i dnia, nie tylko od kraju, w którym jesteśmy, ale też dokładnie od punktu na wybrzeżu. To jak to ogarnąć?
Tidetime.org – przypływy i odpływy online
No dobra – nie da się samemu ogarnąć rytmu pływów morskich. Trzeba skorzystać z pomocy, najlepiej interaktywnej, bo zgłębianie tabel, uwzględnianie fazy Księżyca i pozycji Słońca, kształtu wybrzeża i głębokości morza tuż przy nim nie jest zadaniem banalnym. Na szczęście nie trzeba samodzielnie ogarnąć wszystkich czynników wpływających na podnoszenie się wód. Można skorzystać z narzędzi, zarówno tradycyjnych tablic pływów publikowanych dla marynarzy, jak i znacznie łatwiejszych do stosowania tabeli online, jak np. Tidetime.org. Wybieramy tam kraj, na mapie wskazujemy lokalizację na wybrzeżu i już dostajemy piękny harmonogram najbliższych przypływów i odpływów.
Tideschart.com – wszystko o pływach na cały tydzień
Warto też skorzystać z serwisu TidesChart.com, gdzie oprócz wykresów przypływów i odpływów na bieżący dzień i najbliższy tydzień mamy też prognozę pogody oraz informacje dla… wędkarzy. Na górze strony mamy wyszukiwarkę miejscowości, a sprawdzić poziom morza da się nawet dla polskiego wybrzeża.
Podobny serwis, dający tygodniową prognozę przypływów i odpływów w wybranym miejscu to www.tide-forecast.com. Przy okazji podaje on też godziny wschodów i zachodów słońca w danym miejscu, a także fazę Księżyca.
Jak przewidzieć przypływy i odpływy z dużym wyprzedzeniem
Jeśli chcemy zaplanować wypad fotograficzny (lub fotowyprawę 🙂 ) na przyszły rok, to czasem przydałaby informacja na temat poziomu morza wybranego dnia. Większość serwisów i aplikacji pozwala jednak sprawdzić jakie będą przypływy i odpływy tylko w ciągu najbliższych 7-10 dni. Miłym wyjątkiem jest serwis MeteoConsult, gdzie możemy sprawdzić zmiany poziomu morza z dużym wyprzedzeniem. Może się to przydać, gdy np. chcemy mieć takie zdjęcie słynnego Mont Saint Michel, jak powyżej. Takie odbicie pojawia się tylko przy wysokim poziomie przypływu. Pomogło także to, że najwyższy poziom wody był tuż po wschodzie słońca.
Przypływy i odpływy w smartfonie
Oczywiście są też apki na smartfony – zarówno z systemem Android, jak i iPhone’y, jak My Tides Times czy Tide Charts. I pewnie jeszcze trochę innych – jak macie swoje ulubione, dajcie znać w komentarzu. Oprócz interfejsu i dodatkowych atrakcji (jak prognoza pogody, faza Księżyca itp.) istotna różnica między nimi to liczba miejsc, dla których podawany jest poziom morza.
Jak zapewne zauważyliście, nie da się znaleźć danych dla każdego miejsca na każdym wybrzeżu. Niektóre obszary są dość gęsto opisane, na innych dominują białe plamy. Nie potrzebujemy mieć prognozy dokładnie dla miejsca, gdzie ustawimy statyw, ale im bliżej do portu, dla którego podane są dane o przypływach i odpływach, tym lepiej. Już kilkadziesiąt kilometrów może robić znaczną różnicę – nie tylko w godzinach najwyższego i najniższego poziomu wody, ale też wysokości pływów.
Tides – mój faworyt smartfonowy
Od pewnego czasu najczęściej używam apki Tides. Owszem, te dwie wspomniane powyżej też mam zainstalowane i do nich zerkam, ale do Tides sięgam w pierwszej kolejności. Jest płatna (po tygodniowym okresie próbnym), natomiast jej zaletą jest to, że nie korzysta z internetowych serwisów z tabelami pływów, ale przypływy i odpływy podaje na podstawie własnej wbudowanej bazy danych. Korzyści z tego są dwie. Po pierwsze – nie potrzebujemy połączenia z internetem, aby dostać prognozę dla dowolnego miejsca. To zaleta, która przydaje się szczególnie w podróży zagranicznej. Przy planowaniu atutem jest możliwość sprawdzenia harmonogramu pływów dla dowolnego miejsca z dowolnym wyprzedzeniem – aż do 2050 roku.
Atrakcje oceanów
Ilu z Was usiłuje sobie właśnie przypomnieć, jak wyglądały przypływy i odpływy nad Bałtykiem? Nie męczcie się – wcale nie wyglądały. Nasze morze, owszem, miewa spore fale, ale pływów nie ma wcale – różnica poziomów wynosi około jednego centymetra. Co nieco można już zobaczyć nad Morzem Śródziemnym – na wybrzeżu Chorwacji różnice sięgają kilkunastu centymetrów. Nie jest szczególnie spektakularnie, ale trochę kamieni może się odsłonić lub schować pod powierzchnią – w sam raz na różne warianty morskich pejzaży.
Wybrzeża oceanów to już zupełnie inna sytuacja. Otwarte i szerokie południowe wybrzeże Islandii to różnica poziomu morza sięgająca jednego metra. Na wyspie Skye mieliśmy przypływ, który podnosił poziom wody o około półtora metra, więc trzeba było się pilnować, żeby nie zostać odciętym na jakiejś skale na wybrzeżu Elgol. Nie wszyscy się upilnowali i były nieco dramatyczne ucieczki przed falą, ale wszystko skończyło się dobrze. Za to Bretania i Normandia notują nawet ponad 10-metrowe przypływy i tam już żarty się kończą. Owszem, często fotografujemy przypływy i odpływy, bo wiele naszych warsztatów fotograficznych i fotowypraw odbywa się na malowniczych wyspach lub blisko spektakularnych wybrzeży.
Powyżej uczestnicy naszej fotowyprawy do Bretanii pod murami Saint Malo w trakcie odpływu.
A tutaj to samo miejsce, te same słupy, ale 4 godziny później, w trakcie maksimum przypływu. W tle forteca, do której czasem można dojść suchą stopą, a czasem da się tylko dopłynąć łódką.
Sprawdź, czy będziesz musiał uciekać
Warto sprawdzać tabele pływów ze względów fotograficznych – aby wiedzieć, czy będziemy fotografować dno, czy też gładką powierzchnię wody. Natomiast zawsze wybierając się na sesję fotograficzną nad którymś z oceanów, trzeba sprawdzić, jaka wysokość przypływu występuje w danym miejscu. Jeśli różnica poziomu wody jest większa niż metr, to koniecznie trzeba sobie przygotować drogę odwrotu. Szczególnie przy wieczornych sesjach, gdy wraca się po ciemku, brnięcie w wodzie, bez pewności, czy zaraz nie wdepniemy w jakąś dziurę, nie jest zabawne.
Warto wiedzieć, że tempo przyboru wody nie jest równe. Najpierw rośnie powoli, w drugiej godzinie przyspiesza, a najszybciej się podnosi w 3 i 4 godzinie przypływu. Zainteresowanych metodą liczenia „jednej dwunastej” odsyłam do Navipedii.
Sprawdź, żeby nie popłynąć
Przypływy i odpływy to czynnik, który warto uwzględnić planując sesje na wybrzeżu. Zmienny poziom morza w tych samych miejscach pozwala zrobić zupełnie różne kadry. I przypływy są ciekawe, i szczytowy poziom wody, ale też odsłonięcie dna czy woda cofająca się z kamieni to tematy na zdjęcia. Koniecznie trzeba też sprawdzić, jaka będzie różnica poziomu wody między przypływem i odpływem, żeby dramatyczne były wykonane fotografie, a nie los fotografa.
O bezpieczeństwie fotografowania pisałem kilka razy, ten tekst można traktować jako uzupełnienie „12 zasad bezpiecznego fotografowania” czy poradnika Witka Rajcherta o zimowych niebezpieczeństwach Islandii.
Naszą filmową prezentację na temat zagadnień związanych z fotografowaniem wybrzeży można obejrzeć w artykule na Fotezji.