Wioska wikingów na Islandii to miejsce niezwykłe, nawet jak na standardy tej wyspy. No i jest to wioska wikingów, w której nigdy nie było wikingów. Ale może jeszcze będą… 🙂
Scenografia nieistniejącego filmu
Wioska wikingów na Islandii jest ponoć wierną repliką osady wojowników północy i powstała w 2009 roku jako plan filmowy. Scenografię zbudowano z dużą starannością – większość materiału konstrukcyjnego to drewno wyrzucone przez morze albo stare, zniszczone pogodą słupy telefoninicz. Zanim jednak przyszło do kręcenia, to budżet na produkcję filmową się skończył i film nigdy nie powstał. Niedawno jednak uznano, że szkoda takiej scenerii, wioska wikingów została nieco odnowiona i nakręcono tu kilka scen z serialu „Wiedźmin: Rodowód krwi”. Podobno realizowano tu też jakiś hit bollywoodzki, a w planach są następne kinowe produkcje, m.in. „Vikingr”, którego reżyserem będzie Islandczyk Baltasar Kormákur. Niewykluczone więc, że będzie tu można kiedyś spotkać wikingów… 🙂
Gdzie leży wioska wikingów na Islandii
Nie jest trudno znaleźć to miejsce, choć podróżując z Reykjaviku wymaga to większej wyprawy, bo do przejechania jest ponad 450 kilometrów. Wioska wikingów leży u stóp góry Vestrahorn, u nasady półwyspu Stokksnes – te nazwy nie są obce fotografom, bo to jeden z ciekawszych islandzkich plenerów. Aby tam trafić, trzeba minąć miasteczko Hofn w południowo-wschodniej części wyspy, a następnie, dalej jadąc drogą numer jeden, przed tunelem skręcić w szutrową drogę. Po 5 kilometrach dojeżdża się do Viking Cafe, gdzie jest parking.
Parking jest darmowy, natomiast wstęp czy to na półwysep Stokksnes, czy też do wioski wikingów są płatne. Opłata jest jedna, wynosi 1000 ISK (ok. 30 PLN) i trzeba ją wnieść w kawiarni. Stojąc przed wejściem do kawiarni po prawej stronie ma się szlaban i drogę szutrową prowadzącą na kraniec Stokksnes, a po lewej ręce drogę do wioski wikingów. Z tego miejsca do przejścia jest jeszcze około kilometra. Czy warto?
Budynek zarządu wioski wikingów 😉
Kiedy byłem tam pierwszy raz, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony – osada ładnie wkomponowana krajobraz, u stóp imponującego zbocza góry, z dystansu wyglądała nastrojowo. Wrażenie robiły nadgryzione zębem czasu belki, z których zbudowano domy i fortyfikację. Z drugiej jednak strony – im bliżej, tym gorzej. A najgorzej wyglądało to, co widać powyżej, czyli coś, co przypomina nieco zaniedbany zamek Gargamela. Trudno powiedzieć, czy miało to symulować potężną skałę, czy też to resztki jakiegoś fortecy. Z bliska straszył styropian, druty i pakuły.
Kilka lat później Gargamel zniknął i ukazało się to, co miał maskować, a co nasza grupa na zimowej fotowyprawie ochrzciła jako „budynek zarządu wioski wikingów”. 🙂 Faktem jest, że nawet z trawą na dachu klocek willi w stanie surowym średnio pasuje do reszty wioski. Na pocieszenie – i tak mniej drażni niż styropianowo-druciany Gargamel. No i jak się popracuje nogami, to można tak kadrować, żeby go unikać na zdjęciach.
Przypłynął drakkar
Co ciekawe, wioska wikingów na Islandii się rozwija. Nie tylko odświeżono domy i palisadę, ale też w 2022 przypłynął drakkar! No dobrze, niezupełnie tu przypłynął, bo został przywieziony z Reykjaviku, gdzie miał wozić turystów, ale… zatonął w porcie. A zbudowano go w Brazylii, gdzie faktycznie przez pewien czas odbywał rejsy z turystami. A teraz stoi zaparkowany na jeziorku przed wioską. Jest zbudowany tradycyjnymi technikami i wygląda bardzo autentycznie, ze smokiem na dziobie. Zdecydowanie okręt wikingów to atrakcyjny dodatek do wioski.
Zwiedzanie z zachowaniem ostrożności
Po opłaceniu wstępu w kawiarni, wioska wikingów na Islandii jest dostępna do zwiedzania. Można do niej wchodzić, natomiast nie zaleca się wchodzenia do wnętrz. To jednak jest scenografia filmowa, a nie prawdziwe domy, nikt tego nie budował pod kątem obciążeń. Bez obaw można natomiast wchodzić na okręt. Drakkar jest solidny i można śmiało zrobić sobie zdjęcie na dziobie, gdy wypatrujemy odległej Ameryki. 😉
Wioska wikingów na Islandii – warta wizyty?
Pierwszy raz byłem tam w 2019 roku, przy okazji piątej fotowyprawy na Islandię. Dlaczego dopiero za piątym razem? Bo wcześniej z wioską wikingów zawsze wygrywały czarna plaże Stokksnes i widok ma masyw Vestrahorn. Szczerze mówiąc nadal uważam, że są znacznie ciekawsze niż filmowa scenografia, ale jeśli mamy czas na oba te miejsca – to w oba warto zajrzeć. W końcu wioska wikingów na Islandii to nie coś, co ma się na co dzień. Zdecydowanie lepsze wrażenie robi zimą, gdy śnieg przykrywa wydeptane ścieżki i całość wygląda bardziej pierwotnie.
Jeśli jednak uznamy, że nie mamy czasu na osobistą wizytę, bo to jednak spory kawałek do przejścia z czarnej plaży, to warto choć w tym kierunku wysłać drona. Wioska wikingów z góry i z pewnego dystansu prezentuje się nieźle, zwłaszcza z masywem Vestrahorn w tle. Jeśli jeszcze trafi nam się dramatyczna pogoda i groźne chmury nad granią, to możemy czuć się przeniesieni do średniowiecza.
My robimy plener pod Vestrahorn na każdej fotowyprawie na Islandię, zarówno jesiennych Planeta Islandia i Fantastyczna Islandia, jak i zimowej Islandia w blasku zorzy. Można więc z nami wybrać się na wiking. 😉 Zapraszamy!