Karnawał w Wenecji słynny jest z postaci przebranych w fantazyjne stroje i noszących słynne weneckie maski. Fotografować ich można cały dzień, ale najładniejsze tło jest przy wschodzie i zachodzie słońca. A wówczas do tworzenia portretów przydaje się lampa błyskowa.
Poranek na nabrzeżu przy San Marco
Nasza druga fotowyprawa na karnawał w Wenecji właśnie trwa i oczywiście obowiązkowym punktem programu są sesje z barwnie przebranymi postaciami, których tu całkiem sporo się kręci. Te w najciekawszych, najbardziej kunsztownych i efektownych strojach stawiają się rano nad Canale Grande przy placu Świętego Marka. Jak łatwo domyślić się – stawiają się tam też o tej porze fotografowie, więc i nas nie mogło tam zabraknąć.
Wczesnoporanne fotografowanie ma swoje plusy i minusy. Zdecydowanym plusem bywają żywe kolory na niebie tuż przed wschodem słońca. Minusem – słabe światło, a także głęboki cień na wszystkim poniżej linii horyzontu. Przy ujęciach krajobrazowych można sobie radzić z wysokim kontrastem na różne sposoby – sekwencją braketowanych ekspozycji do złożenia później w HDR czy też filtrem połówkowym szarym. Przy portretach jest jednak lepsza metoda – lampa błyskowa. A konkretniej – właściwie użyta lampa błyskowa.
Lampa błyskowa w portrecie plenerowym
Nic tak nie zniechęca do używania lampy błyskowej jak jej niewłaściwe użycie. Wiele osób jest przekonanych, że lampa błyskowa musi dawać nienaturalne, płaskie portrety, które wyglądają jakby robiono je do policyjnej kartoteki groźnych i spoconych przestępców. Tymczasem to nie model jest winny, ale fotograf.
Lampa błyskowa powinna uzupełniać światło zastane, a nie stanowić główne źródło oświetlenia. Warto więc tak ustawić ekspozycję, aby światło zastane (czyli lekko kolorowe niebo przedświtu) było widoczne na fotografii. Lampa błyskowa powinna jedynie dodać tyle światła, aby wyrównać jasność modela do jasności tła. Dobrze jest uczynić światło kierunkowym – zdjąć lampę z aparatu i błysnąć nią lekko z boku (właściwego – aby zachować logikę oświetlenia), dzięki czemu unikniemy efektu policyjnego portretu pamięciowego. Przy tego typu działaniach nie można zdać się na automatykę, ale trzeba łączyć manualne ustawianie ekspozycji i z kontrolą nad błyskiem w trybie TTL. Nie jest to wcale trudne, techniczne zagadnienia są do opanowania, najtrudniejsze wyzwanie brzmi nieco inaczej: jak wyhodować rękę, która pozwoli nam odsunąć lampę błyskową od aparatu na 3-4 metry?
O takich zagadnieniach dyskutujemy sobie na wieczornych spotkaniach warsztatowych.