Karnawałowo poprzebierani Wenecjanie (pochodzący z różnych krajów) przechadzają się nie tylko po Placu Św. Marka, choć faktem jest, że o poranku jest ich tam najwięcej. Można ich jednak znaleźć również naprzeciwko: na wyspie San Giorgio Maggiore, szczególnie wieczorami, a warto poszukać również gdzie indziej. Tym bardziej warto pokręcić się po innych weneckich wyspach, że nie samymi maskami fotograf żyje – nawet w karnawale. A wyspy mają swój charakter, każda trochę inny.
Ten wspaniały wynalazek zwany vaporetto
Po dwóch centralnych weneckich wyspach (tak, Grand Canale rozdziela dwie osobne wyspy) można na upartego poruszać się wyłącznie pieszo, pod tym tylko warunkiem że trzeba mieć odporne na zmęczenie nogi. A jeśli człowiek jednak się zmęczy, może wsiąść w vaporetto, czyli tramwaj wodny. Vaporetta kursują po Wielkim Kanale, ale też opływają Wenecję dookoła, odwiedzają inne weneckie wyspy oraz obrzeża laguny. Nie jest to bardzo szybki środek lokomocji (w obrębie centrum często szybciej dojdzie się gdzieś pieszo niż dopłynie vaporettem), ale ma inne zalety.
Vaporetto jest jedynym miejscem, z którego można obejrzeć fronty wszystkich pałaców wzdłuż Canale Grande. Chodniki wzdłuż kanału zdarzają się tylko na niektórych odcinkach, przeważnie fronty budynków zanurzają się w wodzie. Mostów przez Wielki Kanał jest raptem trzy, a choć z każdego z nich mamy piękny widok na obie strony, to jednak pełny przegląd najbardziej reprezentacyjnych budynków można mieć tylko znad wody.
Płyniemy na inne wyspy
Vaporetta są absolutnie niezbędne, jeśli chcemy się dostać na bardziej oddalone wyspy, jak Murano, Burano, Giudecca czy Torcello. A warto popływać! Giudecca na przykład jest bardzo spokojna, więc jeśli chcemy odpocząć od tłumów w przyjemnej restauracyjce, to warto się tam skierować. Na Murano można zobaczyć proces tworzenia weneckiego szkła, a Burano… ach, Burano!
Niskie, dwukondygnacyjne domki we wszystkich możliwych kolorach sprawiają, że Burano robi wrażenie najweselszej, najbardziej wyluzowanej i przytulnej z weneckich wysp. Kolorowe domki odbijają się w kanałach, a sklepione mostki elegancko się komponują z zawadiacko przechyloną wieżą kościoła. Po Burano spaceruje się wspaniale; nawet gdy zjedzie tam więcej turystów, wystarczy zwykle trochę odbić w bok od głównej trasy, żeby znaleźć czyste kadry.
Ahoj, przygodo!
Pływanie vaporettem ma w sobie też element przygodowo-niespodziankowy. Niby jest rozkład jazdy z kolejnymi przystankami, ale tak naprawdę… nigdy nie ma pewności. Linie są oznaczane numerami, jak to tramwaje. Jak tramwaje, statki mają tablice z tymi numerami. Ale mają je tylko na jednej burcie, a cumują raz tą, raz tamtą. Bywa więc często tak, że numeru po prostu nie widać, bo jest na tej drugiej burcie. Ta sama linia potrafi też pływać w dwie strony z tego samego przystanku, co się lądowym tramwajom raczej nie zdarza, i wtedy możemy się zdziwić – i zamiast krótkiej przejażdżki zafundować sobie niechcący wycieczkę krajoznawczą wokół całej Wenecji. Co zresztą też ma swoje zalety, a bilet na szczęście kosztuje tyle samo 🙂
Jak więc sobie radzić z podróżami vaporettem? Najlepiej starą turystyczną metodą „koniec języka za przewodnika”. Vaporetto jest statkiem, a statki trzeba cumować, żeby ludzie mogli wsiąść i wysiąść. Na każdym przystanku jest więc kogo spytać, czy dojadę tym na… i tu nazwa, na przykład Fondamente Nouve? Bo tam też warto.
Tegoroczny karnawałowy wyjazd do Wenecji już się wprawdzie zakończył, ale jesteśmy już z naszym ulubionym hotelem Arlecchino umówieni na przyszłoroczny karnawał! I znowu będziemy tropić Prawdziwych Wenecjan w ich niesamowitych strojach i podziwiać fantastyczne weneckie pałace z pokładu vaporetto.