Szósty dzień fotowyprawy do Gruzji i Armenii upłynął nam głównie na przejazdach, ale mieliśmy też długą sesję wśród jaskiń i przejść kamiennego miasta w Wardzi.
Wardzia – jak z planu filmowego
Ponad 3000 pomieszczeń na 13 poziomach, do tego przejścia, tunele, schody – wszystko to wykute w zboczu góry pod koniec XII wieku. Niestety, już 100 lat później trzęsienie ziemi zniszczyło większość skalnego miasta Wardzia. W tej chwili do eksploracji dostępne jest około 300 pomieszczeń – choć to zaledwie jedna dziesiąta niegdysiejszego miasta królowej Tamary, to nadal jest gdzie chodzić.
My fotografowaliśmy Wardzię częściowo w deszczu, co podnosiło stopień trudności podczas wędrówek po kamiennych (i mokrych) schodach, skalnych przejściach i stalowych pomostach. Wszystkie miejsca, z których można spaść, są zabezpieczone barierkami, co z jednej strony ułatwia wędrówkę, ale jednocześnie nieco przeszkadza w fotografowaniu. Mimo to można się tam poczuć jak na planie filmu „Między nami jaskiniowcami”. Pokoje, okienka i półeczki wykute w kamieniu potrafią być sugestywne! Co ciekawe, nie było tam wielu turystów – z żadnego ze zdjęć nikt nie został wyklonowany.
Problemy komunikacyjne
Wyjątkowo kiepskie drogi od granicy z Armenią sprawiły, że podróżowaliśmy dużo dłużej niż planowaliśmy. Udało nam się jednak dzisiejszą obiadokolację zjeść przed północą, więc liczy się jako dzisiejsza, a nie jutrzejsze śniadanie. 😉
W najbliższych dniach prawdopodobnie nastąpi przerwa w relacji, bo udajemy się na wysoki Kaukaz. Gdy ostatnio byliśmy w wiosce Uszguli, internet tam jeszcze nie dotarł.