Casablanca najbardziej znana jest z filmu z Humphreyem Bogartem i Ingrid Bergman, który to film… nie ma nic wspólnego z Casablancą. W całości nakręcono go w Hollywood, ani sekunda nie pokazuje prawdziwego Maroka. Czy jest jeszcze jakieś miasto, o którym wyobrażenia są tak całkowicie fikcyjne i nie mające najmniejszego związku z jego historią? Jeśli nie ma śladu filmowej legendy, to czego można się spodziewać? Wszystkiego. Nawet i tego, że telefon ze zdjęcia działa i jest w użyciu. I rzeczywiście, działa, ale relację wysyłam nie teleksem, jak zrobiłby to Bogart, ale przez wi-fi. Na razie, po paru godzinach, Casablanca to miasto, które bez skrupułów i krygowania się łączy kolonialną historię z wygodami nowoczesności.
Dotarliśmy do Maroka, podczas dwóch przelotów i kilku przejazdów nie pogubiliśmy się, a linie lotnicze były tak miłe, że nie pogubiły naszych bagaży. Tak więc jutro w pełnym rynsztunku możemy wyruszyć na podbój białego miasta nad oceanem.