polska rosiczka

Blisko, jeszcze bliżej

polska rosiczka

„Jeśli twoje zdjęcia nie są dość dobre, to znaczy, że nie byłeś wystarczająco blisko” – pamiętacie? Któż nie pamięta. W mijający właśnie weekend testowaliśmy tę maksymę na roślinności Borów Dolnośląskich i… tam też się sprawdziła, przynajmniej do pewnego stopnia. Fotografowaliśmy rosiczki jak smoki, mchy jak palmy i wrzosy o kielichach jak lilie, a wszystko to dzięki temu, że podsuwaliśmy obiektywy wystarczająco blisko. Okazało się przy tym, że czasem bywa za blisko, a płaszczyzna ostrości może wypaść w środku obiektywu – wtedy mianowicie, gdy przesadzimy z uzbrajaniem aparatu w dodatkowy sprzęt makrofotograficzny. Następnym razem spotkamy się we Wrzosowej Krainie za rok, a tymczasem pamiętajcie: jeśli widzicie kogoś przycupniętego w lesie i kiwającego się w przód i w tył, to prawdopodobnie nie jest to gajowy z chorobą sierocą, tylko fotograf łapiący ostrość.

kwitnący wrzos

  1. Dlaczego przy fotografii zbliżeniowej „wszyscy i zawsze” stosują metodę kiwania. Stosowałem ją na samym początku mojego fotografowania z użyciem monopodu. „Wszyscy” stosują, bo ktoś kiedyś napisał, że jest to jedynie słuszna, najlepsza metoda. Nie, zwłaszcza przy rosiczkach – nie! Kiwanie daje często przypadkową płaszczyznę ostrości. Palec zwykle nie nadąża za sygnałem z mózgu. Przy rosiczkach (mam ich na koncie tysiące) czy grzybach najlepiej stosować ręczne ustawianie ostrości na wybrane kropelki rosy miodowej albo oko schwytanego owada oraz użyć małego i całkowicie rozkraczony statyw, woreczek/poduszkę czy nawet własny but jeżeli mamy LV i ruchomy wyświetlacz. Mamy czas na precyzyjny wybór kadru. Jest też czas na zmodyfikowanie oświetlenia blendą. Jeżeli stosujemy dozbrajanie obiektywu przystawką afokalną, ręczne ostrzenie na określony punkt z wykorzystaniem lupki też daje najlepsze wyniki. Nie trzeba się spieszyć. Jeżeli mamy podgląd głębi ostrości, mamy bardzo dużo czasu na dobranie właściwej GO przez dobór odpowiedniej przysłony. Pełny komfort pracy.

    1. Nie wszyscy i nie wszędzie, ale jeśli chodzi o uzyskanie jak największego powiększenia – a przy rosiczkach często o to chodzi, szczególnie jeśli nie ma się idealnego sprzętu – to najlepszą metodą jest ustawienie ostrości na minimalną odległość i przysuwanie się, niechby i ślizgając obiektywem po bucie. Nie jest to stricte kiwanie, ale prawie. A gdy już się wie, jak bardzo da się zawęzić kadr, to można go cyzelować.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *