kot w trawie, łaciaty kot

Nikon 1 – potknięcie giganta

Nikon pokazał, że można być w branży fotograficznej od początku jej istnienia, a mimo to koncertowo schrzanić sprawę. I to nie byle jaką sprawę, bo cały system aparatów. System Nikon 1 jest już oficjalnie martwy – wszystkie aparaty są wycofane z produkcji. A wcale tak nie musiało być.

kot w trawie, łaciaty kot

To nie musiało się skończyć katastrofą

Nikon 1 był systemem bezlusterkowym z najmniejszym rozmiarem matrycy – mnożnik ogniskowej względem pełnej klatki wynosił 2,7x. W wielu komentarzach w rozmiarze matrycy upatruje się przyczyn porażki, ale to wcale nie jest takie oczywiste. System m4/3 ma matrycę tylko trochę większą, a popularnością bije Nikona 1 na głowę. Z pewnością nie można zarzucić Nikonowi braku promocji swojego pierwszego systemu bezlusterkowego. W chwili premiery Nikon 1 miał też kilka funkcji, których konkurencja dorobiła się dopiero po latach – sprawny i szybki mechanizm ustawiania ostrości detekcją fazy na matrycy, duża szybkostrzelność (60 kl/s), przyzwoite (jak na tamte czasy) filmowanie. A mimo prestiżu marki ten system nigdy nie był popularny. Co poszło nie tak?

Niebieska ściana, architektura Pragi, Nikon V1

Powodów było kilka, wszystkie wynikały z decyzji podjętych przez zarząd Nikona, a nie presję konkurencji czy ograniczenia technologiczne. Przede wszystkim Nikony 1 miały koszmarne sterowanie – bardziej przypominało to sterowanie kompaktów niż któregokolwiek aparatu z wymienną optyką. Co więcej, to sterowanie miało się nijak do sterowania lustrzankami Nikona – nawet nikoniarz-weteran łapiąc w rękę J5 czy V4 lądował na innej planecie. Absurdalna była cena – na początku istnienia systemu seria V była droższa niż podstawowe lustrzanki Nikona z matrycą APS-C. Włożono sporo wysiłku, żeby zniechęcić fanów marki do kupowania J1 czy V1 jako drugiego aparatu, uzupełniającego lustrzankę. Zaprzepaszczono okazję do wykorzystania N1 jako wejścia początkujących w ekosystem Nikona – wygodne, logiczne sterowanie zgodne ergonomią serii D3xxx stworzyłoby z małych bezlusterkowców aparaty, których użytkownicy płynnie przechodziliby na Nikony z większymi matrycami.

Znacznie później, gdy już było jasne, że Nikon 1 ma problemy z popularnością, cenę obniżono. Nigdy jednak nie poprawiono sterowania, za to zaczęto kombinować z ostatnim atutem systemu – kompatybilnością z obiektywami „dużego” Nikona.

Lista martwych systemów

Nikon 1 to nie jest pierwszy system fotograficzny, który okazał się porażką. Po raz pierwszy jednak taka porażka przydarzyła się koncernowi, który na rynku fotograficznym jest od początku, który ma tak mocną markę, ogromne doświadczenie i rozbudowaną dystrybucję. Czasy cyfrowe okazały się trudne dla wielu firm fotograficznych. Obecna lista martwych cyfrowych systemów fotograficznych jest całkiem długa: Nikon 1, Samsung Nx i Nx mini, Pentax Q i K (jedyny przedstawiciel: K-01, nie mylić z pełnoklatkowym Pentaxem K-1), Olympus 4/3 (lustrzanki, nie bezlusterkowe m4/3), Ricoh GXR, Leica T, Sigma SA. I to, obawiam się, nie jest koniec listy.

Chyba nigdy nie spotkałem na warsztatach i fotowyprawach nikogo z Nikonem 1, jeśli jednak ktoś z czytających ma taki aparat, to zalecenia dla „sierot po systemie” nadal są aktualne.

PS. Na górnym zdjęciu nowy domownik. Na razie jest mały jak Nikon 1, ale urośnie. Niżej zdjęcie zrobione Nikonem 1 V1 na warsztatach w Pradze w 2012 roku. Na ISO 100 V1 dawał radę, na ISO 360 było dużo gorzej.