Białe konie z Camargue, Fotowyprawa Prowansja

Galeria fotograficzna – z ocenami czy bez ocen?

Szybciej, wyżej, mocniej – a wyżej przede wszystkim w rankingach. Także w rankingach galerii internetowych, bo prawie wszystkie z nich zorganizowane są wokół rywalizacji, ocen, hierarchii najlepszych zdjęć i najzdolniejszych fotografów. W każdej chwili można sprawdzić, kto jest w czołówce i jakie zdjęcia się najbardziej podobają. Tylko czy warto sprawdzać?

Białe konie z Camargue, Fotowyprawa Prowansja

Bez ocen – bezstresowo

Łatwiej wymienić internetowe galerie fotograficzne, gdzie ocen nie ma, niż takie, gdzie są i oceny, i rankingi. W zasadzie to jedyne, co przychodzi mi do głowy, to Flickr – aczkolwiek tam też są lajki, na podstawie których serwis zestawia ranking najbardziej lajkowanych zdjęć roku. Niemniej nie ma bieżącego rankingu, drabinki turniejowej, podsumowań ani zestawień. Nie można też sprawdzić swojej pozycji względem lidera ani krytycznym okiem poszukać usterek w najwyżej ocenianych fotografiach. 😉 Na Flickrze jest spokojnie i jakby nieco… sennie.

Z ocenami – żywiołowo

Nie da się ukryć, że rywalizacja motywuje, elektryzuje, rozbudza emocje, a więc zwiększa zaangażowanie. Niekiedy to zaangażowanie staje się ciut przesadne, gdy cała para idzie nie rozwój fotograficzny, ale w budowę Towarzystwa Wzajemnej Adoracji i windowanie swoich zdjęć w rankingach. No i emocje też nie zawsze są z tych pozytywnych i prowadzących do poprawy umiejętności. Jednak pyskówki i awantury o oceny to już właściwie historia, bo wszystkie współczesne galerie internetowe wyeliminowały takie zachowania wraz z eliminacją możliwości krytyki – nie ma ocen ujemnych, a ponieważ ocena pozytywna jest tylko jedna, więc nie bardzo jest o co się awanturować. W ramach zapobiegania konfliktom wiele serwisów wprowadziło zasady, że konstruktywna krytyka tylko na życzenie krytykowanego, więc poziom stresu użytkowników spadł wraz z ilością dyskusji.

Białe konie z Camargue, Fotowyprawa Prowansja

Rankingi jednoczą?

Oceny mają jednak też pewne plusy. Pomijając kwestię motywowania do aktywności w serwisie, rankingi dają punkt odniesienia. Można nie zgadzać się z vox populi (zwłaszcza jeśli to głos TWA 🙂 ), ale zawsze można szczyty rankingów odnieść do swoich prac. Oceny i pozycje w tabeli także organizują społeczności. Może i jest to organizacja wokół punkcików bez znaczenia i bezsensownych lajków, ale przynajmniej wszyscy oglądają i oceniają te same zdjęcia, a nie rozchodzą się do izolowanych mikrospołeczności, co – mam wrażenie – jest charakterystyczne dla Flickra.

Więc – z ocenami czy bez ocen? Z rankingami najpopularniejszych zdjęć miesiąca, kategorii, wszech czasów, czy bez rankingów? Jaka powinna być idealna internetowa galeria fotograficzna? Czekam na Wasze opinie – krótkie w ankiecie, dłuższe w komentarzach!

PS. W Camargue nie ustalaliśmy, który z koni jest najszybszy. 😉

PPS. Jeśli jest tutaj jakiś weteran Flickra, chętnie dowiem się o co chodzi w krążącej po sieci opinii, że kiedyś głównym atutem Flickra były grupy, a później te grupy zostały popsute zmianami w serwisie.

 

 

  1. Po ilości komentarzy widać, że dziś o lustrach nie ma nic 🙂
    Każdy, kto cokolwiek tworzy, ma potrzebę pokazania tego innym, przynajmniej po osiągnięciu zadowalającego go poziomu i naturalną rzeczą jest, że oczekuje reakcji na swoje dzieło. Ludzie mają wewnętrzną potrzebę łączenia się w grupy, najlepiej o podobnych zainteresowaniach i stąd takie wzięcie mają fotogalerie.
    Kiedyś, dawno, dawno temu korzystałem portalu Fototok. Nie wiem czy nadal działa, pod starym adresem nie znalazłem. Żeby się tam dostać, trzeba było przejść weryfikację. Wystawione zdjęcia były anonimowe dla oceniającego do momentu wystawienia przez niego oceny. Straszne jatki tam się odbywały, nie brakowało też TWA.
    Chętnie zobaczyłbym w ofercie portal, w którym idąc tropem Fototoku, ale odwracając sytuację, dający lajki czy komentarze byliby zawsze anonimowi dla autora ocenianego zdjęcia. Zniknęłaby grupa TWA. Ale taka galeria nie ma szans z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że lepiej jest dostać kilkaset polubień od znajomych królika, niż kilka serduszek od nie wiadomo kogo. Dziś najbardziej odpowiada mi art limited, jest multidyscyplinarny, pozwala to na umieszczanie nie tylko fotografii. Prace są weryfikowane i wiele z nich na wysokim poziomie artystycznym. Jest to galeria, gdzie można podglądać co dzieje się w sztuce na całym świecie.

  2. Dawno, dawno temu pokazywałem swoje zdjęcia w małym portaliku, którego twórca bardzo dbał o poziom. Nie było tam ocen, było za to sporo ciekawych i merytorycznych komentarzy. Awantury były szczątkowe ponieważ twórca i własciciel portalu wszystkich awanturników ostrzegał i bezlitośnie wywalał. Zdjęcia które jego zdaniem były poniżej poziomu też wywalał. Miał do tego prawo. Bardzo mi się to podobało, bo atmosfera ogólna była zupełnie sympatyczna.Niestety zajął się inną działalnością i portal zniknął.

  3. Piryt – ten portal nazywał się DFV? 🙂
    Nie macie wrażenia, że w czasach Facebookowo/Instagramowych znaczenie, prestiż, rola i ogólnie cały sens galerii fotograficznych (mówię o tych typowo branżowych portalach FOTO) osłabły. Nie chcę powiedzieć przez to, że zostały zepchnięte na boczne tory jednak na topie są (i będą) media społecznościowe. Uwielbiamy przenosić swoje życie do wirtualnego świata przy okazji trochę je kolorując. Dlaczego?: https://pl.aleteia.org/2018/01/18/instagramowe-szczescie-ile-prawdy-jest-w-naszych-zdjeciach/
    Ja takiej formy terapii nie potrzebuję i nie mam konta na żadnym z portali społecznościowych, przez co mogę być postrzegany jako dziwak i odludek.
    Statystyka którą uwielbia Piotr – ok. 1,5 miliarda HomoSapiensów ma smartfona, którego używa (w tym sprawdza) ok.150 razy dziennie. W związku z tym przepływ informacji, w tym tych fotograficznych informacji, jest niesamowity. Internet jest zalany obrazkami. Co za tym idzie ocena zdjęć (mówię już teraz o fotografiach) jest również inna niż kilka, kilkanaście lat temu. Fotografie, które wzbudzały zachwyt i wywoływały emocje jeszcze kilka lat temu – dzisiaj już nie są odbierane tak spontanicznie. Giną w tłumie miliona, miliarda, biliona podobnych – smartfonowych.

    1. Nie macie wrażenia, że w czasach Facebookowo/Instagramowych znaczenie, prestiż, rola i ogólnie cały sens galerii fotograficznych (mówię o tych typowo branżowych portalach FOTO) osłabły.

      Popularność – tak, sens – nie. Sens galerii stricte fotograficznych nadal się nie zmienił – to miejsce do oglądania fotografii i dyskutowania o nich. Bez przedzierania się przez memy, selfie, filmiki i dyskusje na różne tematy – czasem nawet ciekawe, czasem ważne, ale przeważnie jednak nie. Facebook to nie jest dobre miejsce na prezentację fotografii – o tym, dlaczego, pisałem tutaj: https://www.ewaipiotr.pl/rynek-zdjec/portfolio-fotograficzne-wlasne-www-facebook-portal-fotograficzny/

      Uwielbiamy przenosić swoje życie do wirtualnego świata przy okazji trochę je kolorując.
      No tak, do tego FB, Instagram są idealne, zresztą do tego służą. I dlatego fotografie, które nie są selfie, albo przynajmniej nie prezentują najnowszego osiągnięcia życiowego (nawet jeśli to kolacja), średnio tam pasują.

      Fotografie, które wzbudzały zachwyt i wywoływały emocje jeszcze kilka lat temu – dzisiaj już nie są odbierane tak spontanicznie. Giną w tłumie miliona, miliarda, biliona podobnych – smartfonowych.

      Nie masz konta na FB, prawda? 🙂 Otóż jest odwrotnie – wszystkie zdjęcia są super, wszystkie wzbudzają zachwyt i są cudowne. Trochę w tym zasługi mechanizmów FB, który ma lajki, ale nie ma „nielajków”, ale tylko trochę – reszta zasługi to kultura głaskania, która dominuje już nie tylko na FB – https://www.ewaipiotr.pl/bez-kategorii/kultura-glaskania/

  4. „Facebook to nie jest dobre miejsce na prezentację fotografii”
    Hmmm …. obawiam się, że u Zuckerberga kariery nie zrobisz :))

  5. Na grupę japońskich turystów jadących autokarem napadli nieznani sprawcy. Policja dysponuje 300 zdjęciami napastników.
    :))

  6. Nieco przewrotny tytuł niekoniecznie związany z wartościowymi miejscami prezentacji zdjęć.

    Jeśli mamy na myśli galerie fotograficzne z prawdziwego zdarzenia nie działające na zasadzie lajków – jak wspomniane wcześniej przeze mnie w poprzednim wątku:
    https://1x.com/
    https://www.artlimited.net/
    http://35photo.ru/
    https://www.vogue.com/
    to miarą wartości zdjęcia będzie akceptacja zdjęcia z publikacją w określonych zakładkach:
    Best Of , Editors, Excellence, Jury Artscore, Favourites, Artists, Social Visa itp. (https://www.artlimited.net/selections/random/?lg=en)

    Oceny i lajki to w większości przypadków domena portali społecznościowych oraz rodzimych portali gdzie liczba osób hejtujących innych użytkowników portalu przekracza liczbę faktycznie zarejestrowanych osób na portalu (standardem jest kilkanaście kont umożliwiających dalszy hejt po zbanowaniu przez admina).

    Osobiście to mam zwyczaj nie komentowania słabych zdjęć gdziekolwiek. Nie mam tzw. misji dziejowej polegającej na wytykaniu każdemu innemu użytkownikowi jego błędów i niedoróbek, jak również bezsensownym lajkowaniem czegoś nijakiego.

    1. A w jaki sposób zdjęcia trafiają do tych zakładek w artlimited.net? Zakładki Editors i Jury są jasne, a reszta?

  7. Idealna galeria z ocenami czy bez ocen i komentarzy?
    Zależy do kogo galeria jest adresowana. Profesjonaliści z reguły nie życzą sobie ocen i komentarzy bo ich cel wystawiania zdjęć w galeriach ma służyć jeżeli nie reklamie zdjęcia to na pewno reklamie fotografa.
    Z amatorami jest inaczej. Tu ocena,komentarz są cenione przez tych, którzy zdobywają dopiero wiedzę i doświadczenia. DFV był w starej wersji portalem edukacyjnym skierowanym przede wszystkim do amatorów. Wychowało się na nim całkiem spore grono miłośników fotografowania. W regulaminie nowej wersji portalu zabrakło słów zarówno edukacyjny jak i amatorski. W pogoni za wysokim poziomem ( bardzo upraszczając) zagubiono gdzieś „przeciętniaków” a „artyści” nie utrzymali portalu.Pogodzenie tych różnych interesów jest trudne ale może być warunkiem sukcesu;)

    1. DFV był w starej wersji portalem edukacyjnym skierowanym przede wszystkim do amatorów. Wychowało się na nim całkiem spore grono miłośników fotografowania. W regulaminie nowej wersji portalu zabrakło słów zarówno edukacyjny jak i amatorski.

      A w starym regulaminie było coś o charakterze edukacyjnym i amatorskim? Nie wydaje mi się. W regulaminie było tylko to, co powinno, jeśli chodzi o zobowiązania portalu względem użytkowników i użytkowników względem portalu. No i bez względu na regulaminy, DFV nie zmieniło swojego charakteru przy zmianie wersji ze starej na nową.

      W pogoni za wysokim poziomem ( bardzo upraszczając) zagubiono gdzieś “przeciętniaków” a “artyści” nie utrzymali portalu.

      Gwoli precyzji – żadna grupa użytkowników nie utrzymywała portalu. Portal nie miał modelu finansowania, był kosztem przypiętym do czasopisma.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *