Ewa niedawno straszyła skutkami aktualizacji Photoshopa CC. Czy w ogóle warto zmieniać coś, co do tej pory działało? A jeśli zmieniać – to kiedy aktualizować oprogramowanie aparatu czy komputera? I czy jest lepszy lub gorszy moment na taką operację?
Jeśli działa – to nie zmieniać?
Stara zasada, że jeśli coś działa, to nie należy tego ruszać, nie zawsze się sprawdzi. Jest kilka powodów, żeby aktualizować oprogramowanie, nawet jeśli nie mamy z nim problemów:
– Działa, ale może działać lepiej. Producenci dodają nowe funkcje – niektórzy dodają je nawet do starszego sprzętu. Może się okazać, że po aktualizacji firmware’u da się zrobić rzeczy, które wcześniej były nie do zrobienia (albo przynajmniej były znacznie trudniejsze). Może akurat aktualizacje Photoshopa nie powalają na kolana nowymi, użytecznymi narzędziami, ale przynajmniej dodanie obsługi RAW-ów z nowych aparatów jest warte uwagi. Z drugiej jednak strony, do aparatów Fuji czy dronów DJI dodawanych jest tyle funkcji, że wybierając się na zakupy nie wystarczy przeczytać specyfikację – bo faktycznie funkcji i możliwości jest więcej, tylko zostały one dodane przez aktualizacje oprogramowania po premierze. I tak Mavic Mini do niedawna nie miał manualnego trybu ekspozycji ani ręcznego wyboru balansu bieli, ale od kwietniowej poprawki już ma.
– Jeszcze działa… Podstawową rolą aktualizacji sprzętu, ale w dużej mierze także software’u czy technologii sieciowych jest łatanie dziur i naprawianie błędów. A błędy bywają przeróżne, niektóre dotyczą bezpieczeństwa. Owszem, żyjemy w czasach, gdy nawet do aparatu fotograficznego mogą nam się włamać hakerzy. A to, że dotąd jakiś problem nas nie dotyczył, nie znaczy, że nie może się pojawić za jakiś czas.
– Nie wiesz, co naprawdę zostanie poprawione. Aktualizacja oprogramowania jest zawsze opatrzona informacją co ona wnosi nowego. Nie wierzyłbym jednak za bardzo w te deklaracje. Bywa, że producenci nie przyznają się do występowania pewnego błędu, to i później nie informują, że nowy firmware ten błąd naprawia. Kiedyś na takich działaniach został przyłapany Nikon. Najnowsza aktualizacja Mavica Mini rozwiązuje oficjalnie nieistniejący fenomen okazjonalnego niespodziewanego i gwałtownego obniżania lotu.
Aktualizacja oprogramowania – co może pójść źle?
Trochę wiecie już z poprzedniego wpisu Ewy – aktualizacja Photoshopa i starannie skonfigurowane ustawienia domyślne Camera RAW były, ale znikły. To jednak nie koniec atrakcji. Bywa, nawet nie tak rzadko, że aktualizacja zawiera błędy – nie tyle poprawia usterki, co dodaje nowe, niekiedy dość poważne. Zdarzało się, że nawet oficjalnie aktualizacje były wycofywane i producenci zalecali, aby ich nie instalować. Gorzej, że w przypadku firmware’u do aparatów przeważnie nie da się wrócić do poprzedniej wersji.
Sam proces instalacji też może wiązać się z kłopotami. W przypadku unowocześniania sprzętu należy zawsze wykonywać go z użyciem w pełni naładowanej baterii. Jeśli w trakcie wgrywania nowej wersji software’u skończy się prąd, to następnym etapem przygody będzie prawdopodobnie serwis.
Kiedy aktualizować oprogramowanie – 3 zasady
Zawsze lepiej dmuchać na zimne i przesadzić z ostrożnością niż pakować się w kłopoty. A z pewnością kłopotem może być brak sprawnego aparatu przed fajną fotowyprawą czy komputera przed ważną i pilną robotą. Dlatego przy instalowaniu nowego oprogramowania warto kierować się trzema zasadami:
1. Odczekaj! Nie bądź pierwszym, który to zainstaluje. Lepiej nie być też dziesiątym ani nawet setnym. Odczekanie tygodnia lub dwóch od momentu pojawienia się nowej wersji daje sporą dozę pewności, że jeśli w tej aktualizacji pojawiły się błędy, to już ktoś inny na nie trafił i zgłosił producentowi. Nie zaszkodzi zerknąć na forum użytkowników pod kątem tego, czy ktoś zainstalował nowości i wpadł w kłopoty.
2. Zrób to, gdy masz dużo czasu. Nie spiesz się, sprawdź czy akumulator jest w pełni naładowany (i względnie nowy!), przeczytaj instrukcję instalacji oprogramowania. Przeważnie nie ma w takiej instrukcji nic zaskakującego, ale zdarzają się jakieś nietypowe zalecenia. A przede wszystkim czas jest potrzebny na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Albo gdyby wszystko szło poprawnie, ale znacznie dłużej niż się spodziewamy. W przypadku np. Mavica Mini aktualizować trzeba oprogramowanie w telefonie, w dronie, ale też akumulatorze drona – a jeśli mamy kilka akumulatorów, to w każdym z nich!
3. Nie wprowadzaj zmian przed ważnym wydarzeniem! Jeśli jutro jedziesz na fotowyprawę, to dzisiaj nie jest dobry dzień, żeby wgrywać nowy firmware do aparatu – niezależnie jak fajne funkcje obiecuje. Kiedyś sam sobie takie emocje zafundowałem. To samo dotyczy oprogramowania komputerowego i wszelkich pilnych robót, ważnych zadań na wczoraj itp. Rozsądna zasada to do przewidywanego czasu operacji dodać czas na wizytę w serwisie. Oczywiście w naprawdę wyjątkowych przypadkach aktualizacja oprogramowania skończy się w serwisie, ale prawa Murphy’ego wiecznie żywe, więc nie należy sobie podnosić stawki.
Aktualizacja oprogramowania przed wyjazdem wiąże się z jeszcze innym ryzykiem. Wprawdzie sama operacja może pójść dobrze, ale przed wyjazdem jest wystarczająco dużo roboty i trzeba pamiętać o tylu rzeczach, że lepiej to zadanie zostawić sobie na czas po powrocie.
Takie mamy cyfrowe czasy, że dbanie o łatki i poprawki software’owe do sprzętu, z którego korzystamy, to po prostu konieczność. Warto jednak dobrze wybierać moment, kiedy aktualizować oprogramowanie, żeby z nudnego i rutynowego zadania nie zrobiła nam się przygoda życia.
Zdjęcia ilustracyjne z Bretanii.