Wiedzieć, kiedy skończyć

Pewnego dnia Tygrysek znalazł deski i postanowił coś z nich zrobić. Zabrał się do pracy, a gdy Puchatek, Prosiaczek i Królik pytali, co buduje, odpowiadał: „Nie wiem, ale jak skończę, to się dowiem”.

Wiele firm softwarowych wydaje się postępować według tej samej filozofii rodem ze Stumilowego Lasu. Piszą programy, a co one mają dokładnie robić, to się okaże. Efekt: przeglądarki rozrastają się do programów katalogująco-edytująco-wydawniczych, jak na przykład ACDSee. Prosty, skuteczny i wygodny program do nagrywania płyt, o nazwie Nero, stał się wielką i ciężką machiną multimedialną, gdzie trzeba się trochę naszukać podstawowej funkcji, dzięki której Nero zyskał ongiś popularność. Nie wspominając już o Photoshopie, który regularnie obrasta w dodatkowe funkcje: a to panoramy i inne narzędzia do składanek, a to 3D, inteligentne to i siamto, niekoniecznie praktyczne i działające jak trzeba, ale NOWE.

Czy nie byłoby lepiej, gdyby autorzy programów pewnego dnia doszli do wniosku, że skończyli budowanie? Powstał produkt, który dobrze robi to do czego został stworzony – i już? Można zacząć robić nowy, który będzie miał inną funkcję? Być może sprząc je, jeśli ma to sens dla użytkowników, ale jednak tworzyć – i sprzedawać – osobno?

Gdy Tygrysek wykorzystał już większość desek, stwierdził, że zbudował wieżę do skoków. I wszyscy świetnie się bawili, skacząc z wieży do wody.

Być może szkopuł tkwi w tym, że deski kiedyś się kończą, a linijki kodu można dodawać ad infinitum. To kiedy możemy zacząć się świetnie bawić, zamiast przyzwyczajać się do wciąż nowych wersji programów? I zgrzytać zębami na wciąż nowe błędy, zgrzytając szczególnie głośno, gdy przestają poprawnie działać funkcje, które w poprzedniej wersji były już ok?

  1. Ja zmieniam program wówczas, gdy inny bądź nowa wersja używanego posiada istotne dla mnie funkcje. Z ACDSee przesiadłam się na Lightroom’a dlatego, że ten ostatni miał funkcję prostowania horyzontów i krzywych wież.

  2. Producenci aparatów są niewiele lepsi od programistów. Weźmy Canona 60D. Dołożyli ruchomy ekran, ale:
    – pozbawili aparat magnezowego korpusu,
    – dołożyli (nie wiedzieć po co) megapikseli,
    – zmniejszyli szybkostrzelność
    i … cieszą się jak murzyn bateryjką, że wypuścili nowy model aparatu :p

    1. No właśnie, tylko co tu zrobić… Strzelili sobie w „kolano” Trochę niżej 550D (już 600d) trochę wyżej 7D, po środku całkiem dobry a nawet lepszy – wycofany 50D. Żadnego pola manewru. Mam nadzieję że wypuszczając nowego 5D nie strzelą sobie w drugie:)

  3. A Canon strzelił sobie w kolano z 60D? Tak byłoby, gdyby ten model się nie sprzedawał, a ja nie mam takich informacji. 60D nie jest następcą 50D. 50D nie ma następcy – można dostać więcej funkcji w 7D albo mniej w 60D. Jest wybór, można sobie dopasować aparat do potrzeb i budżetu.

    1. Numerek został przypisany chronologicznie, czyli wszystko wskazywałoby na to że jednak 60D jest następcą słynnej serii dwucyfrowej. Pogmatwanie z poplątaniem, a 600D to już następca 550D czy może jest pomiędzy 550D a 60D? hehe… Ah, jestem za głupi żeby to zrozumieć

      1. Tak traktując numerki, to 7D jest następcą 5D, a Nikonowi D7000 bliżej do D3000 niż do D90 czy D300 🙂

      2. Cieszę się Piotrze że Wałęsa nie zrobił z Polski drugiej Japonii bo nie wiem jak bym się odnalazł w tej rzeczywistości:)

    2. Jeśli jest tak jak Marcin pisze, tj. że w trybie live view autofokus 60D ostrzy dramatycznie słabo, to jednak trochę sobie strzelił.

  4. 60D to nie jest zły aparat. Nie to chciałam powiedzieć. Chodziło mi o coś innego – żeby pokazać, że Canon (i nie tylko) poprawiając jedne funkcje (ruchomy ekran! – w makro przydatny) degraduje inne. Dla mnie brak magnezowego korpusu to nie wada – jest dzięki temu lżejszy (atut w plenerze!) jednocześnie zachowując rozmiary podobne do tych, które ma 300D , a do których jestem przyzwyczajona i które mi odpowiadają. Trochę żal zmniejszonej szybkostrzelności, ale 5D mk II ma również 5 kl/s o ile dobrze pamiętam. No i zrobiłam offtopa, bo to nie wątek o cechach 60D:)

  5. Trochę pojechałam z tą szybkostrzelnością w 5D mk II – raptem 3,9 kl/s (5kl/s ma D700 nikona), co stawia 60D w jeszcze lepszej sytuacji – szybszy, mniejszy, lżejszy i z ruchomym ekranem. I jak tu go nie chcieć?:)

  6. Ja zmieniam wtedy, gdy obecna zaczyna zamulać, wieszać się itp. Chyba, że nowa wersja posiada jakieś super extra funkcje, które wiem, że będę w stanie wykorzystać.
    Jednak bez powodu nie zmieniam. Jeśli coś działa dobrze i jestem zadowolony, to po kiego grzyba mi aktualizacja?

  7. Wolno. Ale nie przypominam sobie, żeby mi to kiedyś przeszkadzało. LV i ostrzenie metodą detekcji kontrastu i tak przecież używam ze statywu, czyli nie spieszy mi się. Bardziej przeszkadza, że nie da się ustawić tej ramki do pomiaru ostrości w całym kadrze – nie da się jej dosunąć do brzegu.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *