Jak wiadomo, do wygody człowiek się szybko przyzwyczaja. Niewiarygodnie szybko. Robię od czasu do czasu HDR-y; nie żeby pasjami czy seriami, ale czasem jakiegoś zrobię. Korzystam w tym celu z programu SNS-HDR. Oprócz tego, że zawiera całe mnóstwo suwaków i krzywych do mapowania tonów, to ma on też parę ciekawych rozwiązań jeśli chodzi o interfejs. Na przykład kliknięcie jakiegoś suwaka prawym przyciskiem myszki powoduje zresetowanie jego ustawienia do domyślnego. Kliknięcie prawym przyciskiem węzła na krzywej powoduje usunięcie tego węzła. Więc jeśli gdzieś za bardzo namieszam, wystarczy kliknąć raz czy drugi prawym przyciskiem i felerne ustawienia znikają.
Kasowanie prawym przyciskiem nieudanych ustawień jest tak szybkie, wygodne i oczywiste, że przyzwyczajam się do tego w pół minuty. A gdy potem przechodzę do Photoshopa, też odruchowo resetuję ustawienia prawym przyciskiem… i irytuję się, że nie działa. Lekko licząc, spędzam przy PS-ie ze 30 razy więcej czasu niż przy SNS-ie, a jednak przenoszę przyzwyczajenia z programu używanego rzadziej na ten, z którym pracuję codziennie – choć właściwie powinno być odwrotnie. Ciekawe, czy kiedyś w Adobe też wpadną na pomysł wmontowania w Photoshopa et consortes ultraszybkiego resetowania ustawień?
P.S. Ten wpis rozpoczyna nowy dział na blogu: Nasz sprzęt i oprogramowanie. Będziemy w nim sukcesywnie przedstawiać rzeczy i programy, których używamy do celów fotograficznych. W pierwszym odcinku: program do montowania HDR. Dobre, bo polskie. Nie, inaczej: dobre, a do tego jeszcze polskie.