Wenecja o zmierzchu, aktualizacja CC

Będziesz aktualizował Photoshopy i Lightroomy swoje

ale tylko CC

Tako rzecze Adobe i tak się stanie. A jeśli nie, to tajemnicze Trzecie Partie Cię pozwą. Albo i nie.

Ale zacznijmy od początku. Wprowadzając swego czasu subskrypcję CC, zapewniano, że można sobie będzie aktualizować programy z zakupionego pakietu albo nie aktualizować, a nawet będzie można je sobie dezaktualizować, gdyby się okazało, że nowa wersja z jakiegoś powodu się nie spodoba. Ostatnio jednakowoż użytkownicy niezupełnie świeżych wersji oprogramowania z rodziny CC dostali od Adobe dość zaskakujące listy, „zachęcające” ich do uaktualnienia programów pod groźbą utraty legalności. Taki list można przeczytać np. TUTAJ. Jest tam też tabela wymieniająca wersje zgodne z licencją CC.

Wenecja o zmierzchu, aktualizacja CC

Nielegalne, choć opłacone

Co się właściwie dzieje? Zmienione zostały zapisy licencji w ten sposób, że programy CC (nie tylko te dla fotografów, ale kilka różnych) „legalne” są teraz tylko do jednej wersji do tyłu. Używanie wersji starszej niż przedostatnia stało się niezgodne z licencją. Nieważne, że płaci się abonament – trzeba jeszcze dbać o aktualność. Brzmi to ze strony Adobe trochę jak „napracowaliśmy się, to masz to docenić i używać”. Wydawałoby się, że skoro dostają pieniądze, to nie powinni stawiać swoim klientom wymagań co do sposobu używania zakupionego produktu… ale tak naprawdę oczywiście nie chodzi o strzelanie focha.

Rzecz w prawnych kruczkach

Firma nie wywnętrza się dokładnie ze swoich motywów, ale można co nieco wywnioskować między wierszami. Legalne wersje, których należy używać, są w specjalnej tabeli dokładnie wymienione po numerkach. Używanie wcześniejszych staje się „niezgodne z licencją” i nie daje się ich pobrać, ale jeśli już są zainstalowane, to działać nie przestaną. Natomiast Adobe ostrzega, że dalsze ich używanie może się wiązać z prawnymi pretensjami nie samego Adobe, ale „by third parties”, co oczywiście nie oznacza Trzecich Partii, tylko firmy trzecie. Co mają obce firmy do naszej licencji od Adobe? Ano najprawdopodobniej mają jakieś patenty, a te patenty wygasają, co sprawia, że Adobe nie może już oferować oprogramowania na nich opartego. Więc nie oferuje. Najprościej jest odciąć od niego klientów i umyć ręce: „Przecież dajemy Wam nowsze wersje, nie możecie mieć pretensji”.

Czy rzeczywiście jakieś trzecie strony mogą mieć prawne zastrzeżenia do użytkowników – o tym zapewne będzie niedługo na F-lexie, który na razie wygładza swoją nowiutką, piękną szatę graficzną.

Ograniczenie nie dotyczy starszych, „pudełkowych” programów, jak Photoshop CS6 czy Lightroom 6 – one zostały sprzedane raz, jako produkt, więc nie są „oferowane” teraz, ale licencja nie wygasła. Natomiast CC jest usługą oferowaną stale – gdy Adobe straciło możliwość jej realizacji bez narażania się na pretensje firm trzecich, to po prostu przestało ją oferować. Klienci mają dokonać aktualizacji CC i po sprawie.

aktualizacja CC

Po co komu stary Photoshop?

… albo inny After Effects? Wydawałoby się, że to żaden problem: w końcu mamy prawo do aktualizacji, czemu by nie skorzystać? No więc jest trochę powodów, dla których całkiem sporo osób aktualizacji unika. Po pierwsze: gdy ktoś używa oprogramowania Adobe hobbystycznie, to może sobie pozwolić na stratę czasu, jaką jest aktualizacja CC, a potem sprawdzanie czy i jak wszystko działa. Ale osoby, które wykonują na nim konkretną pracę, i to jeszcze na termin, chcą po prostu żeby wszystko działało jak zawsze i nie mają ochoty na zbędne zmiany. A że zmian usprawniających pracę jest ostatnio tyle co nic, w przeciwieństwie do zmian utrudniających pracę, to decyzja jest prosta: aktualizacja to zawracanie głowy.

Po drugie, jakoś tak się dzieje że nowsze wersje są zwykle bardziej zasobożerne od starszych, a komputery nie uczą się z wiekiem szybciej liczyć. Bywa też, że nowe wersje przestają być kompatybilne ze starym systemem operacyjnym albo ulubionymi pluginami – i co wtedy? Zamiast zyskiwać, ponosimy dodatkowe nakłady i… tracimy funkcjonalność.

Po trzecie, problem mają osoby pracujące na dwóch różnych komputerach lub w zespołach. Niektóre programy (np. wspomniany After Effects) nie są do końca kompatybilne wstecznie. To znaczy, że projekt zapisany w nowym programie nie otworzy się w starym. Jeśli laptop nie „pociągnie” nowszej wersji programu, to i na desktopie trzeba mieć tę starszą, bo inaczej nie da się przekładać projektów między jednym a drugim komputerem.

No i jeszcze powód, dla którego ja sama wciąż mam starszą (choć nie bardzo starą) wersję Photoshopa: bo nowa utrudnia mi pracę, po prostu. Nie zawiera niczego, czego by mi brakowało, a jest mniej stabilna i wprowadza bezsensowne zmiany, które doprowadzają mnie do pasji. To po co się męczyć? Wygląda na to, że teraz już będzie po co…

 

P.S. Oba zdjęcia w tym wpisie pochodzą, jak się łatwo domyślić, z Wenecji. A więcej weneckich obrazków jest w naszym Portfolio.