Jeszcze chłodno na dworze, jeszcze zieleń wiosenna, ale już powoli na horyzoncie pojawia się sezon nadmorskich pobytów, a wraz z nim – nadmorskiego fotografowania. Fale rozmywane dłuższym lub krótszym czasem, skałki, mielizny, ślady stóp na piasku, wschody i zachody słońca z kolorowym światłem, no sami wiecie – szkoda odpuścić fotografowanie, gdy tyle motywów przed oczami. I łatwo w tej sytuacji tak się fotografowaniem zaaferować, że aż zapomnieć o podstawowej prawdzie: morze to żywioł. Morze jest piękne, ale nie należy się spodziewać, że będzie miłe, ani że weźmie pod uwagę obecność aparatu. Mało też prawdopodobne, żeby uprzejmie poczekało, aż fotograf spostrzeże i właściwie oceni nadchodzącą falę.
Morze kontra fotograf
Dlatego, zanim będzie za późno i jakiś kolejny zalany słoną wodą aparat odejdzie do krainy wiecznych ekspozycji, przypominam: nigdy nie odwracaj się tyłem do morza. No chyba że właśnie od niego uciekasz, ale wtedy bądź szybki.
Ostatnio Lee Morris z Fstoppersów, testując nad morzem filtry szare, przekonał się o nieobliczalności żywiołu. Stwierdził, że filtry są nadal całkiem dobre, ale aparat nie przeżył spotkania z falą nieco większą niż poprzednie. Na islandzkiej plaży Reynisfjara podczas naszej zimowej fotowyprawy morze prawie że wciągnęło fotografa, który akurat chciał zmienić obiektyw, więc pochylał się nad otwartym plecakiem – tyłem do wody. Wydawało mu się, że jest daleko od fal… Takie przypadki zdarzają się częściej niż by się wydawało. Pisząca te słowa sama kiedyś (skutecznie, bo szybko) uciekała na plaży Jokulsarlon przed falą, która miała się efektownie rozpłynąć na dwusekundowej ekspozycji, a zamiast tego weszła na kilkanaście metrów w głąb plaży. A kiedyś wcześniej nie zdążyłam się zorientować w wielkości fali i dostałam słone chlapnięcie w twarz – i cieszę się, że nie w aparat. Ale nie tylko islandzkie wybrzeża są niebezpieczne. Morze to morze, każde potrafi pokazać się od falującej strony.
Rachunek fal
Nieprawdą jest, że co siódma fala jest większa niż pozostałe. Fale są po prostu różnej wielkości. Absolutnie nieprzewidywalna jest ich kolejność i wysokość – widzimy je dopiero gdy nadchodzą i dopiero wtedy możemy oszacować ich potencjalny zasięg. Pamiętajmy też, że istnieje coś takiego jak pływy sprawiające, że takie samo falowanie odbywa się znacznie wyżej niż było godzinę wcześniej. Dlatego trzeba uważać co się dzieje, nawet jeśli akurat mamy głęboką potrzebę zmiany zapełnionej wspaniałym połowem karty pamięci.