Kroczy ulicą, rozglądając się ostrożnie i uważnie. Zawsze gotowy, na wypadek gdyby znalazł się powód do strzału. Motyw może się pojawić w każdej chwili, więc trzeba być czujnym, a gdy już się pojawi, trzeba być szybkim. Nie ma czasu na wahanie, na ustawianie się i szykowanie, nawet najmniejsze opóźnienie jest niedopuszczalne – tu i teraz, ten ułamek sekundy jest na wagę…
… zdjęcia.
Street fociarze, współcześni rewolwerowcy. Nie mają czasu na precyzyjne kadrowanie, bo obiekt sobie pójdzie i już nie wróci. Nie mają czasu nawet na wyostrzenie, bo sytuacja minie niepowtarzalnie, a strata okazji to…
… strata obrazka.
Naprawdę byłaby jakaś strata?
O czym właściwie ma mówić taka fotografia? „Popatrzcie jaki dziwny człowiek przeszedł ulicą” czy może „Jaka fajnie ubrana laska się tu kręci” – czy to jest przesłanie warte utrwalenia? Czy naprawdę coś stracisz, jeśli nie sfotografujesz tego gościa w dziwnej czapce, na którego się przypadkiem natknąłeś, gdy żonglował najlepszymi kasztanami? No chyba, że pracujesz w kontrwywiadzie…
Wartość chwil ulotnych jest, nomen omen, ulotna. Jeśli ktoś się przypadkiem potyka i nietypowo macha przy tym rękami, to jaką wymowę miałoby zdjęcie tego momentu? Może być co najwyżej śmieszne dla postronnych i przykre dla głównego uczestnika – czy warto wykorzystywać ludzi w ten sposób?
Jeśli sytuacja jest pojedyncza, przypadkowa i niepowtarzalna, to jaką wymowę ma jej fotografia? Czy mówi coś o tym czasie i miejscu, o tych ludziach? Czy może jest tylko banalną ciekawostką w stylu „A zobacz jak ten tu się rozmachał”.
To jak właściwie się fotografuje człowieka skaczącego przez kałużę? Idziesz, widzisz człowieka, on się spina przed kałużą, i wtedy szybko celujesz i bach, ledwo mając czas na bardzo krótką modlitwę o szybki autofokus? Nie, nie tak.
Widzisz kałużę. Zawsze po deszczu są tu kałuże, a po piętnastej chodzi sporo ludzi. Ustawiasz kadr: kałuża, tyle muru, tyle płotu. Kontrolujesz ekspozycję. Ustawiasz ostrość tam gdzie kałuża jest najwęższa, bo tam będą skakać. I czekasz. O, ten na czarno będzie najlepszy. Pstryk. Jak Cartier-Bresson.