Piękni mięsożercy

To były prawdziwe bestie. Ledwo uniknęliśmy pożarcia. Mniej szczęścia miała przechodząca krowa, którą rosiczka złapała i wciągnęła razem z kopytami. Idąc przez łąkę trzeba bardzo uważać, bo jedno złe postawienie nogi – i już nie ma tej nogi. W najlepszym przypadku.

No dobra, to było niezupełnie tak. A właściwie to było zupełnie inaczej. Tak naprawdę były okrzyki: „O rany, ale one małe!”, „To aż taki drobiazg?!” itp. Wprawdzie pisaliśmy, że rodzime rosiczki są drobniutkie i niskopienne, ale i tak trudno sobie wyobrazić coś tak małego, a jednocześnie tak misternego i oszałamiającego barokową urodą.

Zdjęcie powyżej to niemal pełen kadr, jedynie odrobinę przycięty z prawego boku. Fotografia została wykonana obiektywem o skali odwzorowania 1:1 z dodatkowo założonym pierścieniem pośrednim – czyli skala odwzorowania jest większa niż 1:1, z czego łatwo policzyć, że mięsożerca na zdjęciu mierzy poniżej centymetra. A był to solidnie wyrośnięty osobnik. Przeciętna pszczoła przy rosiczce wygląda jak ciężki bombowiec.

Jak ktoś jeszcze ma ochotę zmierzyć się z mięsożercami w fotograficznym pojedynku, to mamy jeszcze wolne miejsce na drugą edycję warsztatów „Wrzosowa Kraina” na najbliższy weekend.

    1. Nie, nie wyschnie 🙂 Wbrew pozorom to nie kropelki wody, tylko płyn, który wydziela rosiczka, żeby złapać i przykleić owady. I paradoksalnie, rosiczkę najlepiej fotografuje się w środku dnia, w pełnym słońcu, bo wcześnie rano i przed wieczorem się zwija i nie jest taka efektowna.

  1. Fotografuję rosiczki, właśnie te − okrągłolistne, od kilku lat. Po chyba już ponad tysiącu zdjęć rosiczek może podzielę się kilkoma uwagami.
    Pogoda – lekkie zachmurzenie, gdyż w pełnym słońcu kontrasty są zbyt duże (kropelki rosy miodowej będą wypalone). Do fotografowania trzeba wtedy rosiczki osłaniać czymkolwiek (można kimkolwiek, nawet sobą). Mam biały namiot ze sklepu foto (sześcian o boku 30cm) z drugą dodatkowo wyciętą ścianką (dla rosiczki); kolega ma folię napiętą na ramce z lekkich rurek. Dla poprawienia plastyki przydatna jest mała blenda.
    Pora dnia – od późnego rana do wieczora („moje” rosiczki jakoś tak szybko nie zamykają się). Z czasem mamy większą szansę na znalezienie rosiczki w akcji „pożerania„ owada. Często z trudem można dostrzec malutką ofiarę, ale czasem nie mieści się ona w przymkniętym liściu.
    Sprzęt –lustrzanka/bezlusterkowiec z obiektywem macro albo wysokiej klasy kompakt z ogniskową na końcu tele przynajmniej 50mm i więcej (w przeliczeniu na pełną klatkę) + Raynox DCR 250. Niezastąpiony jest ruchomy wyświetlacz i tryb Live View; chyba że lubicie babrać się w mokradłach (można ratować się podłożeniem grubej folii). Nawet jak jest pozornie sucho, to stanowiący główną masę torfowiska mech torfowiec jest nasiąknięty wodą jak gąbka.
    Drugą bardzo fotogeniczną rośliną będzie żurawina, która powinna być już wykolorowana. Właściwie trzecią, bo w miejscu występowania rosiczki na bardziej suchych wypiętrzeniach torfowca rośnie też wrzos. Poza wrzosem, rosiczkami i żurawiną na torfowisku wysokim spotkacie zwierzęta: ważki, pasikoniki, pająki (nawet skakuny), mrówki, żmije! Jeżeli torfowisko jest bogate w wodne bajorka, zobaczycie ślady odwiedzin dzików, jeleni, saren, żurawi…

    Życzę powodzenia, Aleksander

    1. Wszystko prawda! I dodatkowo jeszcze wilki (a przynajmniej ślady wilków, bo oczywiście samego wilka nie widzieliśmy nawet na horyzoncie). Nasze rosiczki rosną na brzegach niewielkiego stawu i rzeczywiście grunt w okolicy jest jak gąbka, więc – jak zresztą to zalecaliśmy uczestnikom – warto zabrać folię, żeby na niej klęknąć lub się położyć. Ja z wypaleniem kropli nie miałem problemu, za to jak widać są fajne odblaski na tych kropelkach. I były też ważki, pająki (w tym co najmniej jeden skakun 🙂 ), pasikoniki oraz jedna żmija (nie drażniliśmy, ominęliśmy szerokim łukiem). A dodatkowo była jaszczurka – wystąpiła w czasie, gdy czekaliśmy na susła. Suseł się nie pojawił, za to jaszczurka bardzo dzielnie pozowała.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *