Amator to ma klawe życie

W odróżnieniu od zawodowca, oczywiście. Nie dość, że nic nie musi, to też znacznie więcej może. Może na przykład zaprezentować zdjęcie ważki w locie – takie, jak powyżej. W internecie wygląda ono ok, prawda? Tymczasem z punktu widzenia zawodowca byłoby ono niesprzedawalne, a więc bezużyteczne. Dlaczego? Bo to wycinek. Nie taki znowu mały, bo nieco ponad 2-megapikselowy, a na bloga nawet był on za duży, więc jeszcze było z czego zmniejszać. Ale z punktu widzenia profesjonalnej fotografii: co można zrobić ze zdjęciem rozmiaru pocztówki i komu je sprzedać? Amator może sobie przycinać i te wycinki prezentować w internecie, profesjonalista musi wypełnić kadr i każdy piksel jest mu potrzebny. Nie ma co zazdrościć zawodowcom wielkich teleobiektywów – one im są potrzebne do osiągnięcia tego, co amator może uzyskać stosując funkcję kadrowania w Photoshopie czy podobnych.

Przy okazji ważek i innych owadów w locie. Przeglądałem ostatnio wrześniowe wydanie jednego z miesięczników komputerowych, gdzie na rozkładówce z poradami fotograficznymi udało się w kilku zaledwie zdaniach zawrzeć rekordową ilość dezinformacji. I tak:

– wstępne ustawienie ostrości na obszar, na którym może się pojawić lecący w naszą stronę owad, a później, gdy się on pojawi, uaktywnienie autofokusa, wcale nie spowoduje, że aparat sobie doostrzy owada. Zamiast tego autofokus zupełnie się pogubi i przeostrzy na tło lub przeleci na drugi koniec zakresu ostrzenia.

– funkcja śledzenia ruchomych obiektów nie ma szans zadziałać na lecących owadach. Są za małe, głębia ostrości zbyt płytka, a układ pomiaru ostrości nie będzie miał dość danych (co najmniej 2-3 sekundy skutecznego śledzenia), żeby zacząć skutecznie przewidywać tempo i kierunek ruchu.

– sugestia, żeby się ustawić na trasie przelotu owadów, na przykład pszczół, jest świetna. Trasy przelotów są na podejściu do ula. Wlezienie pszczołom na trasę przelotu da nieco tylko łagodniejszy efekt niż przykopanie w ul – wkurzy owady i skłoni je zdecydowanej reakcji. Zdjęcia mogą być niepowtarzalne.

Poniżej pełen kadr, z którego wycięte zostało zdjęcie górne. Przycinanie jest wygodne, ale tak naprawdę należało być bliżej lub zastosować dłuższy, znacznie dłuższy obiektyw.

  1. Szczerze powiedziawszy dolne zdjęcie też wygląda jak wycinek po upscale’u. A już na pewno jak coś mocno przeostrzonego. Nigdy nie fotografowałem ważek – zawsze wokół korpusiku mają takie halo na zdjęciach, czy rzeczywiście je przeostrzyłeś?

    btw. „Wlezienie pszczołom na trasę przelotu da nieco tylko łagodniejszy efekt niż przykopanie w ul” – umarłem kwicząc 😀

    1. Oba zdjęcia były zmniejszane – górne trochę, dolne solidnie. Eeee, gdzie widzisz obwódki? Jeśli masz na myśli dolne i świecący ogon, no to on się świecił, bo słońce już było za wysoko, skalowanie w dół tak drobnych elementów nie ma szans wyglądać dobrze.

  2. Chodzi mi o dolną część środkowej części korpusu – biała smuga pomiędzy nim a wodą w tle wyglądająca jak halo.

  3. Sfotografowana ważka, to samica husarza władcy (Anax imperator ). – fajna strona poświęcona ważkom. Pomocna w oznaczaniu gatunków.

  4. Hej Jeremy:) znamy takiego co się czepia obwódek, ale Ty pobiłeś rekord świata w zauważaniu białych smug 😀

  5. Fotografuję pszczoły, zatem jak blisko można do tych jadowitych piękności ustawić obiektyw. Otóż bardzo blisko, nawet tak na 10-20cm (używam krótkiej ogniskowej 45mm macro). Pierwsza rzecz to umyć się szarym mydłem (pozbawionym aromatu). Druga – jasne gładkie ubranie (może być szczelny kombinezon, ale nie musi) i kapelusz pszczelarski, a jak ktoś strachliwy to skórkowe rękawiczki. Trzecia – nie spocić się (ze strachu lub od upału). Czwarta – ustawiamy się przy wylotku ula (albo przy kwiatku) po skosie zostawiając potencjalnie główny tor lotu pszczół wolny, najlepiej prostopadle do niego. Celujemy na wylotek/kwiatek, ustalamy punkt ostrzenia ręcznie (ja potem przełączam na AF) i strzelamy seriami.

    A z ważkami też można. Na stosunkowo płaskim terenie z niską roślinnością nawet w samo południe latające jak oszalałe ważki często wybierają sobie jednak jakiś punkt obserwacyjno-spoczynkowy wystający „ponad „. Kiedyś siedząc wśród sitów widziałem jak ważka ląduje co jakiś czas na tym samym, najwyższym pędzie. Usiadłem obok i wystawiłem palec trochę wyżej, i… ważka wyladowała na moim palcu. Powoli opusciłem palec z ważką do poziomu aparatu na monopodzie i zrobiłem sobie 2-3min. sesję znowu powoli, bardzo powoli obracając palcem dla poprawienia pozycji modelki. Kilka ujęć z 15-20cm i ważka straciła cierpliwość. Jak to doświadczenie wykorzystać? Jeżeli znajdziemy taki „punkt” obserwacyjny ważek (często nad taflą wody), na który wracają nagminnie, ustawiamy ręcznie ostrość, przestawiamy na AF i sprawdzamy swój refleks. Tutaj na większe odległości stosuję jednak dłuższą ogniskową 100-300mm. Kilka procent trafień to nie jest zły wynik. Zamierzać teraz testować różne wartości czasu dla uzyskania zamierzonych efektów. A od tygodnia ważek pojawiło się sporo – cirpliwości i powodzenia.

  6. Nasz przewodnik po Wrzosowej Krainie opowiadał, że przypadkowo stanął na trasie przelotu pszczół. W minutę się zorientował – jak najpierw zaczęła go atakować jedna pszczoła, po chwili przyłączyła się druga, a po minucie miał już trzy. Odszedł na bok parę metrów i owady dały mu spokój.

    1. Zrobił się nam „poradnik unikania pszczół” 🙂 🙂
      Więc w tym „duchu” dla ukąszonych przez pszczoły fotografów amatorów i profesjonalistów kilka rad 🙂
      1. Miejsce ukąszenia natychmiast przemyć, a w praktyce jak to jest możliwe poślinić. Pszczoły (i nie tylko) pozostawiają „ślad” chemiczny w miejscu użądlenia, który jest jednocześnie informacją dla pozostałych pszczół gdzie mają atakować. Takie przemycie (poślinienie) zneutralizuje pozostawioną substancję.
      2. Pszczoły jak pewnie wszyscy wiedzą ( w odróżnieniu do innych „klujących” owadów jak osa) po użądleniu człowieka giną, więc jedna pszczoła nie zaatakuje nas kilka razy, to informacja na pocieszenie użądlonych :). Pszczoły nie są w stanie po użądleniu wyjąć swego żądła ze skóry człowieka. To powoduje, że gdy odlatują lub są strącone przez nas, żądło wyrywane jest z odwłoka. Wraz z żądłem wyrywany jest „zbiorniczek” z jadem. I tu po przydługim wstępie rada, nie należy dłubać ! przy ranie. Powinno się czymś co ma ostrą krawędź np. nożem zdecydowanym ruchem przesunąć w miejscu użądlenia. Przy braku noża można to zrobić np. paznokciem. W przeciwnym wypadku dłubiąc przy ranie możemy spowodować, że cała zawartość „zbiorniczka” z jadem zostanie wciśnięta do rany, a to spotęguje naszą reakcję alergiczną.

      Generalnie pszczoły to łagodne owady i bez powodu nie atakują ludzi, co może potwierdzić rzesza pszczelarzy 🙂 Bardzo ważne jest to co napisał Aleksander o zapachach, pocie i ubiorze dlatego zainteresowanym robieniem zdjęć pszczół zalecam stosowanie się do jego rad. 🙂

      Pozdrawiam

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *