Optyka (nie tylko) etiopska

Przy okazji zbliżającej się wielkimi krokami fotowyprawy, dostaję więcej niż zwykle maili z pytaniami „co kupić”, tym razem także w wersji „co ze sobą zabrać” (bo w szafie leży więcej obiektywów, niż zmieści się w plecaku). Ponieważ kwestia jest bardziej uniwersalna i nie ogranicza się tylko do wyjazdów do Etiopii, nie ograniczę się tylko do odpowiadania na maile.

W fotografii krajobrazowej, podróżniczej, a w znacznym stopniu także fotografii architektury, o możliwościach tworzenia decyduje dostępny zakres ogniskowych (oczywiście jeśli pozostajemy przy kwestiach sprzętowych). Albo masz ogniskową, która pozwoli skomponować wymyślony, wypatrzony lub podpatrzony kadr – albo nie masz takiej ogniskowej i zdjęcia nie zrobisz. Możesz zrobić podobne – z innego miejsca albo z inaczej przyciętym kadrem, ale to już będzie inne zdjęcie. Tzw. zoom nożny nijak nie zastąpi zoomu optycznego – trzeba używać obu, aby na zdjęciu umieścić wszystkie potrzebne elementy i aby miały one takie proporcje i relacje przestrzenne względem siebie, jak sobie to wymyśliliśmy.

Przykładem zdjęcie powyżej, wykonane na ogniskowej 10 mm (odpowiednik 16 mm na pełnej klatce). Gdybym nie miał takiej ogniskowej, tylko dłuższą, musiałbym się cofnąć, aby objąć ten sam kadr, ale… wówczas ślady mieszkańca Sahary na piasku stałyby się mniejsze, trudniej dostrzegalne i mniej znaczące. Z kolei wykonanie z tego samego miejsca zdjęcia dłuższą ogniskową dałoby tę samą wielkość tropów, ale nie byłoby wydm na horyzoncie.

Kwestia jasności obiektywu jest drugorzędna, bo mniej lub bardziej rozmyte tło albo wyższe lub niższe ISO wpływają na odbiór zdjęcia, ale dopiero pod warunkiem, że zdjęcie jest dobrze skadrowane. A jakość optyczna obiektywów to rzecz jeszcze dalej rzędna. Jasne, lepiej mieć doskonały kadr uchwycono ostro, bez aberracji, deformacji i flar, ale najważniejszy jest ten kadr i stopień jego doskonałości. Jak dobrego kadru nie ma, to największa ostrość i doskonałość geometryczna niewiele pomogą.

W hipotetycznej sytuacji, gdybym miał pokryty zakres od 24 mm do 400 mm na pełnej klatce i parę tysięcy na jeszcze jeden obiektyw, to nie wybierałbym 35/1.4 ani 85/1.2, tylko 16-35/2.8. Jakkolwiek 35/1.4 i 85/1.2 to świetne obiektywy i pozwalają zrobić ciekawe zdjęcia, to w fotografii podróżniczej nie rozszerzają możliwości tak, jak zejście poniżej 24 mm za pomocą 16-35/2.8.

  1. Ja mam zestaw: Sigma 10-20, Nikkor 18-70 i Nikkor 70-300. Czyli od 10 do 300 albo od 15 do 450 (bo to ASP-C). Czy czegoś wiecej trzeba? No, może zamieniłbym środkowy obiektyw na Nikkora 18-105 VR. Długi już jest VR.

    1. Wprawdzie do Afryki nie jeżdżę, ale z moich podróży po Polsce wynika, że idealnym (dla mnie) rozwiązaniem jest rybie oko 7,5mm, krótki zoom (mam 14-45mm), jasna portretowa stałka (mam 45mm f/2,8 macro, ale przydałby się poniżej f/2) i długi zoom (mam 100-300mm do zwierząt, ale do fotozwiedzania bez polowania na zwierzynę wolałbym 50-150mm).
      Dlaczego rybie oko? Bo uzyskane deformacje imogą okazać się niezwykle atrakcyjne dla oglądających. Dlaczego jasna a nawet bardzo jasna portretowa stałka? Nawet jak darujemy sobie „macro”, to „nie wolno” rezygnować z fotografowania ludzi (często w trudnym świetle – chata tubylców, szałas czy głęboki cień pod drzewami). Wybrałbym (mając pieniadze) 60 czy nawet 85mm F/1,4, a nawet f/1,2. Mógłbym wtedy zrezygnować z „rybiego oka”, chociaż tak pięknie się nim portretuje uzyskując ciekawe karykatury. W systemie mikro 4/3 to wszystko jest tak małe i tak mało waży, że wziąłbym jednak wszystko. Idąc jednak w kierunku rezygnacji – zamiast dwóch zoomów wziąłbym jeden 14-140mm zaprojektowany specjalnie do filmowania w systemie m4/3. W sumie dwa małe korpusy i 3 do 5 małych obiektywów; wszystko razem ważące 2,5-3kg.
      Poczytajcie , co zabrał (i uzasadnia dlaczego) do Afryki na safari Mark Dubovoy http://www.luminous-landscape.com/essays/on_safari.shtml. Otóż średni format Leica S2 do szerokich kadrów oraz m4/3 Lumix GH2 + 14-140mm i 100-300mm, jako najbardziej poręczny zestaw uniwersalny, rezygnując świadomie z APS-C czy pełnej klatki, i zdając sobie sprawę z czego rezygnuje. Odciążenie bagażu, pleców i rąk oraz poręczność/wygoda w takiej wyprawie zwyciężają nad super jakością zdjęcia. Jemu, obok wygody chodzi też przede wszystkim o dobre kadry.
      Powodzenia i dobrych kadrów życzę.

      1. idealnym (dla mnie) rozwiązaniem jest rybie oko 7,5mm, krótki zoom (mam 14-45mm), jasna portretowa stałka (mam 45mm f/2,8 macro, ale przydałby się poniżej f/2) i długi zoom (mam 100-300mm do zwierząt, ale do fotozwiedzania bez polowania na zwierzynę wolałbym 50-150mm).

        No właśnie, na razie masz dziurę między 45 a 100 mm. I rezygnujesz z ogniskowych krótszych niż 24 mm na pełnej klatce, ale nie krzywiących rybioocznie.

        Dlaczego rybie oko? Bo uzyskane deformacje imogą okazać się niezwykle atrakcyjne dla oglądających.

        Lubię i używam rybiego oka, ale to nie jest alternatywa dla obiektywu ultraszerokokątnego. Rybie oko, jak słusznie napisałeś, jest do krzywienia. Do budowania „normalnych” kompozycji szerokokątnych się nie nadaje, bo za bardzo zwraca uwagę tym krzywieniem. No i nie zawsze te 180 stopni (lub prawie) to optymalne pole widzenia. Niekiedy w zupełności wystarcza 90 stopni 🙂

        Poczytajcie , co zabrał (i uzasadnia dlaczego) do Afryki na safari Mark Dubovoy http://www.luminous-landscape.com/essays/on_safari.shtml. Otóż średni format Leica S2 do szerokich kadrów oraz m4/3 Lumix GH2 + 14-140mm i 100-300mm, jako najbardziej poręczny zestaw uniwersalny, rezygnując świadomie z APS-C czy pełnej klatki, i zdając sobie sprawę z czego rezygnuje. Odciążenie bagażu, pleców i rąk oraz poręczność/wygoda w takiej wyprawie zwyciężają nad super jakością zdjęcia.

        No ta Leica S2 z co najmniej dwoma obiektywami to nie jest sposób na odciążenie kręgosłupa… No i 70 mm na średnim formacie to też nie są szerokie kadry – to odpowiednik 50 mm na pełnej klatce.
        Safari zresztą jest specyficzne sprzętowo. Fotografuje się z samochodu (wysiadający są zjadani), przeważnie mając w tym samochodzie jeszcze paru innych fotografów.
        A jak lubię serwis L-L, to produkcje Dubovoy’a mnie, delikatnie mówiąc, nie przekonują, zwłaszcza fotografiami.
        Bardziej mnie przekonuje Art Wolfe, który ma pokryty zakres 16-200 plus rybie oko, telekonwerter 1.4x, pierścienie pośrednie oraz okazjonalnie 500/4. Co ciekawe, tylko 16-35 ma jasność f/2.8, pozostałe obiektywy są ciemniejsze (24-105/4 i 70-200/4) – https://artwolfe.com/2015/06/12/technique-episode-4-equipment-i-travel-with/
        Art zresztą fotografował w Etiopii i temu krajowi poświęcony jest jeden z odcinków jego filmów „Travels to the Edge”. Bardzo polecam całą serię! 🙂

        Powodzenia i dobrych kadrów życzę.

        Dziękuję bardzo!

  2. Jakoś też nie mam potrzeby posiadania szkieł ze światłem 1,4 czy 1,8 😉
    Za to chętnie mam właśnie w plecaku 14-24/2,8. Ostatnia przygoda w B. z 24-70/2,8 pokazała, że można się w mieście świetnie obyć bez 24-70 mm, jeżeli celem jest architektura. Niestety okupione to było ciągłym noszeniem statywu, gdyż TS-E był zaprzęgnięty do roboty. 4 dni z podpięty, TS-E i na drugim body 70-200 mm świetnie się sprawdziły 🙂

  3. Piotrze, rybie oko, które waży niecałe 200g, zawsze (no prawie) mam przy sobie, bo robiąc nim zdjęcia (stosunkowo rzadko, bo w specyficznych sytuacjach) mam dobrą zabawę. Zgoda – nie jest to zamiast szerokiego kąta. Ale 14mm jakoś mi wystarcza, bo bardziej wolę zawężony drugi plan. Zresztą pejzaż nie jest moim ulubionym poletkiem, chyba że na wesoło. A że jest u mnie na razie luka miedzy 45 i 100mm, to jako alternatywę rozważałem 14-140mm, ale napisałem też że „do fotozwiedzania bez polowania na zwierzynę wolałbym 50-150mm” . Mimo aż 10x pierwszego z tych zoomów, obiektyw ten ma niezłą opinię.
    Cieszę się, że nie skrytykowałeś (jeszcze) bardzo jasnej portretowej stałki. Dla mnie byłaby ważniejsza od zoomów 50-150 czy14-140mm, i mogłaby być bardzo bliska końca tele zoomu 14-45mm, który, mimo dobrej jakości optycznej, jest za ciemny. Ale podsumowując, wybór ogniskowych to sprawa osobistych preferencji każdego z fotografujących, który powinien wiedzieć co chce robić.
    Cieszę się, że zaakceptowałeś jakoś nie tylko tę jasna stałkę ale i dwa korpusy? Dwóch korpusów nigdy bym nie odpuścił, ale moje mają po ok. 400g; jeden pozwala na filmowanie (warto mieć taka możliwość też w Etiopii). Mam je zawsze przy sobie czy to na spacerze po okolicy czy też na całodniowym plenerze w trudnym terenie. Zmiana obiektywu to dla mnie czasem strata ujęcia. W zasadzie obiektywy, dla czystości matrycy, zmieniam tylko w domu, przed wyjściem w plener. W Afryce to może być bardzo ważne. Wyjątek u mnie to stosunkowo rzadka zmiana na rybie oko, jeżeli „napatoczy się” odpowiedni temat, i to zarówno w przypadku pejzażu, jak i do dużego zbliżenia.
    Grupa, która wybiera się na taką wyprawę, jak ta do Etiopii (i na każdą inną) nie musi mieć zunifikowanej optyki. Zwykle są to ludzie z fotograficznym stażem i określonymi preferencjami (mogę się jednak mylić). Moim zdaniem różnorodność ujęć/kadrów tylko wzbogaci plon fotoekspedycji. Dla mnie fotografowanie tego samego tematu przez wszystkich w podobny sposób jest nie do zaakceptowania. Takie powielanie, prawie jak z matrycy. To przecież nie jest szkółka. Niech mistrz pozwoli każdemu na własne szukanie najlepszych zdjęć. Jeden zrobi „to” szerokim kątem, a inny np. dwa razy węższym, i z innej perspektywy. A najlepiej, jeżeli każdy w jak największym stopniu będzie w stanie wyszukać/wymyślić własne tematy i ujęcia. Powstanie dużo więcej dobrych fotografii. Czego niezmiennie życzę, czekając na Wasze relacje i zdjęcia.

    1. Ale 14mm jakoś mi wystarcza, bo bardziej wolę zawężony drugi plan.

      Ultrakrótkie ogniskowe nie są obowiązkowe. Wielu fotografów ich nie stosuje, robiąc udane zdjęcia dłuższymi ogniskowymi. Natomiast jak się ma pomysł na kadr zrobiony krótką ogniskową, to jej braku nie da się zastąpić.
      (No, w zasadzie można składać panoramę za pomocą dłuższych ogniskowych, ale to nieco karkołomne).

      Cieszę się, że nie skrytykowałeś (jeszcze) bardzo jasnej portretowej stałki.

      Czemu miałbym krytykować sprzęt, który dobierasz do swoich potrzeb? 🙂 Niektórzy używają jasnych stałek, inni nie. Art Wolfe praktycznie nie stosuje nawet f/2.8 (rybie oko i 16-35 się nie liczą 🙂 ), a jego portrety mi się podobają. Jak być może dało się zauważyć, nie jestem fanem płytkiej głębi ostrości dla płytkiej głębi ostrości.

      Cieszę się, że zaakceptowałeś jakoś nie tylko tę jasna stałkę ale i dwa korpusy? Dwóch korpusów nigdy bym nie odpuścił

      Dwa korpusy są bardzo wygodne, zwłaszcza jak każdy jest noszony przez inną osobę 🙂

      Zwykle są to ludzie z fotograficznym stażem i określonymi preferencjami.

      Raczej niekoniecznie 🙂 W warsztatach i fotowyprawach biorą udział osoby o bardzo różnym stopniu zaawansowania i świadomości fotograficznej.

      Dla mnie fotografowanie tego samego tematu przez wszystkich w podobny sposób jest nie do zaakceptowania. Takie powielanie, prawie jak z matrycy. To przecież nie jest szkółka. Niech mistrz pozwoli każdemu na własne szukanie najlepszych zdjęć. Jeden zrobi „to” szerokim kątem, a inny np. dwa razy węższym, i z innej perspektywy. A najlepiej, jeżeli każdy w jak największym stopniu będzie w stanie wyszukać/wymyślić własne tematy i ujęcia.

      Nawet jeśli kilka osób fotografuje to samo, to powstają bardzo różne zdjęcia. Wiem, trudno w to uwierzyć, dlatego nie należy wierzyć, tylko wybrać się kiedyś na warsztaty 🙂 Fotografowanie w grupie wcale nie unifikuje zdjęć, tylko poszerza horyzonty, bo pokazuje, że ktoś stojąc obok zobaczył w tej samej scenie zupełnie nowy kadr. Wszyscy patrzą na to samo, a niektórzy widzą co innego.
      Oczywiście nie ma też mowy o jakimś wymuszaniu jedynie słusznych kadrów, stosowaniu jedynie właściwych ogniskowych itp. Ja tam jestem tylko od pomocy, a nie od zmuszania. W każdym miejscu, w którym jesteśmy, jest czas, żeby się rozejść i poszukać swoich kadrów, zgodnych z własnym sposobem widzenia. Albo też popatrzeć, co robią inni. Jak kto potrzebuje.

      1. Amen. Mamy konsensus. Ale słonie z hienami (tylko minus za niebo) i lampart na drzewie – Dubowoy’a to mi sie podobają.

        nie należy wierzyć, tylko wybrać się kiedyś na warsztaty

        Oj, chyba się kiedyś wybiorę. Może nawet nie po to żeby się nafotografować, bo zdecydowanie preferuję samotne włóczenie się. Nawet we dwóch/dwoje to już mi za dużo i często gubimy się, ale frajda jest przed i po plenerze. Fotografując w grupie, najchętniej fotografuję właśnie fotografów, i to „rybim okiem”, jak czsem gimnastykują się dla uzyskania chcianego kadru (np makro). Wybiorę się, żeby pobyć z Wami w fotograficznej atmosferze, tylko nie tak daleko. Wybrałbym może Podlasie, Roztocze albo Świętokrzyskie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *