[zoomit id=”CiuS” width=”700px” height=”450px”]
Zwykle próby objęcia jednym kadrem wszystkiego, co się przed sobą widzi, skutkują katastrofalnym chaosem na zdjęciu i wzruszeniem ramion odbiorcy: „O co tu właściwie miało chodzić…?” Są jednak sceny warte tego, by pokazać je jak najszerzej – nawet jeśli wymaga to dużej staranności kompozycyjnej.
Wrocławski Ogród Japoński jest piękny zawsze (aż szkoda, że go na zimę zamykają), ale jesienią jest po prostu fantastyczny. Różnorodność roślinności, rodzimej i egzotycznej, daje o tej porze roku dosłownie oszałamiające bogactwo kolorów – od głębokiej i mniej głębokiej zieleni, przez różne odcienie żółtego i pomarańczowego aż po czerwień tak ognistą, że człowiek zaczyna się zastanawiać czy Adobe RGB wystarczy, czy może jednak warto pomyśleć o jeszcze większej przestrzeni barw…
I jak tu odmówić sobie przyjemności pokazania tego wszystkiego naraz? Panorama była zrobiona z ręki, przy obrocie tułowia tak daleko, jak dałam rady bez utraty równowagi. Nie jest dookólna, ale obejmuje całkiem spory wycinek. Uroczy mostek w japońskim stylu nadał się w sam raz na mocny element, a duży, jasny kamień ściąga wzrok na lewo, żeby obejrzeć całą resztę, łącznie z dyskretną ławeczką. No i te barwy jesieni!
Jeśli ktoś potrzebuje ładnego, jesiennego otoczenia do fotograficznej inspiracji, musi się pospieszyć: Ogród jest otwarty tylko do końca października. Mimo że kolory jesieni pozostają w nim dłużej.