Często fotografujecie czarne rzeczy? Pewnie nie… a szkoda. Bo kto by tam robił zdjęcia hałdzie węgla? Człowiek w czarnym ubraniu – to się jeszcze zdarza, ale jak tak popatrzeć wokół, to w sumie mało jest w przyrodzie obiektów jednocześnie czarnych i interesujących. Warto fotografować czarne rzeczy, ale jak się za to zabrać?

jak fotografować czarne

Ale jakby tak popatrzeć dokładniej, to może się i jakieś znajdą? My znaleźliśmy ich ostatnio trochę na Islandii – wulkaniczna wyspa może się pochwalić sporą ilością czarnych plaż, tak kamienistych jak i piaszczystych. Podobnie zresztą jak druga wulkaniczna wyspa, Santorini (tam się wybieramy w październiku, nie tylko na foty czarnych kamieni, oj nie…) Ale i bliżej domu da się coś znaleźć, i niekoniecznie będzie to skład materiałów opałowych.

Po pierwsze: ekspozycja

Czarne jest rzadkie, czarne jest intrygujące, z czarnym trzeba uważać. Nie chodzi przecież o to, żeby większość zdjęcia zajmowała jednolita plama czerni – cały urok w tym, żeby czerń jednocześnie była czarna i miała detale. Przy okazji cieszymy się z naszych cyfrowych aparatów: w analogu byłoby to trudne do osiągnięcia. W cyfrze jednak też takie zupełnie łatwe nie jest. Trzeba uważać z naświetlaniem: światłomierz będzie dążył do rozjaśnienia takiego ujęcia, a jeśli jednocześnie mamy w kadrze jakiś jasny element, jak na zdjęciu otwierającym, to nie można pozwolić na prześwietlenie, bo trawa z zielonej stanie się biała. Przyda się więc korekcja ekspozycji „na minus”.

Po drugie: edycja

A potem jeszcze przyda się staranna edycja, żeby kontrastem uwydatnić detale, rysunek, kształty tego czarnego czegoś. No i zła wiadomość: nie da się tego zrobić suwakiem o nazwie „kontrast”. Tu potrzebne jest bardziej precyzyjne narzędzie, czyli Krzywe, bo tylko nimi można zwiększać kontrast dokładnie tam, gdzie go potrzebujemy. Zamieszczona tu fotografia czarnej plaży Vestrahorn tak naprawdę czerni ma niewiele – raptem trochę malutkich kropek. Znaczące obszary mają jasność od kilku punktów (koło trawki) aż po prawie 70 (lewa strona). A przypominam, że 127 punktów to już średnia szarość! Czarne rzeczy na zdjęciu wcale nie muszą więc być maksymalnie ciemne. Ważniejsze jest, żeby zachowały widoczne detale, nie były przebarwione, no i żeby nie wykraczały jednak powyżej średniej szarości – tego czerniom nie wypada. I jeszcze jedna rzecz: czernie będą się wydawały bardziej czarne, jeśli obok nich na zdjęciu znajdzie się coś jasnego dla kontrastu. Nie musi to być jakiś nadzwyczajny obiekt – ot, zwykła kępka trawy czasem wystarczy.

 

PS. Mniej nas ostatnio widać na blogu i na Fotezji, bo jesteśmy po uszy zakopani w szykowaniu fundamentów pod Galerię Fotezji. Prace już jednak zbliżają się do końca i niedługo będziemy szukali ochotników, którzy przedpremierowo przyjrzą się naszemu dziełu i poszukają dziur w całym.