Ile prawdy chcemy w fotografii?

Fotografia ma być prawdziwa, ma pokazywać niezafałszowaną rzeczywistość, żadnego Photoshopa i nic, tylko prawda. Takie opinie w różnej formie i z różnym natężeniem stanowczości pojawiały się, pojawiają i będą się pojawiać. Czasem przyjmują nawet formę spisanych reguł, co dozwolone, a co zakazane – takie reguły towarzyszą konkursom na fotografię przyrodniczą i reporterską.

Czy w ogóle można mówić o prawdzie w odniesieniu do fotografii, to temat na kiedy indziej. Pytanie na dzisiaj: ile prawdy w fotografii chcemy? Czy wszystkie pryszcze są wartościowe, każdy leżący na trawie śmieć wart ocalenia dla potomności, każda niezauważona gałąź powinna być chroniona i broniona przez wyklonowaniem? Albo tak, jak na zdjęciu powyżej: czy świeżo urodzona owieczka (wiek: kwadrans do połowy godziny), która właśnie po raz pierwszy wstała na nogi, lepiej wygląda z wiszącą pępowiną, jak na zdjęciu powyżej, czy jednak po wyklonowaniu tegoż zwisu. Którą z tych wersji wolelibyście powiesić sobie na ścianie?

Temat z całą pewnością nie jest nowy, nie został rozstrzygnięty przez ładnych paręset lat, to i nie ma co liczyć, że kiedyś zostanie jednoznacznie i ostatecznie rozstrzygnięty. Polecam tu dialog Hamleta z Poloniuszem z drugiej sceny drugiego aktu 🙂 Ale każdy sam sobie powinien odpowiedzieć na tego typu kwestię. Dla samego siebie.

    1. Fotografia reportażowa może się rozmijać z prawdą bardziej niż jakiekolwiek ingerencje szopowe, a jednocześnie formalnie być w porządku. To jest temat, którego Kobré nawet nie liznął 🙂

  1. Ale o jaką prawdę chodzi? Jakby to uściślić, może odpowiedź na tak postawione w tytule pytanie była by możliwa. Jak wiadomo prawdy są trzy: świenta prowda, tyż prowda i gówno prowda… 😉
    Jak ktoś mi powie, że tylko użycie PS eliminuje prawdę, to się serdecznie uśmieję. Jestem przekonany, że posługiwanie się PS czasem może przybliżyć prawdę – to paradoks, ale czasem tak jest! Z drugiej strony fotografie kłamały na długo przed wynalezieniem PS i tej całej cyfry…
    Myślę więc, że prawda jest w głowach (fotografów i oglądających), nie w obrazie (sic!). To taki skrót myślowy, ze względu na poranną porę i cyfryzację wypowiedzi 🙂

    1. Tak, masz rację, każdy ma swoją prawdę. Także wyobrażenia dotyczące tego, jak coś wygląda naprawdę. I wówczas prezentacja czegoś, co jest zupełnie niemanipulowane, ale niezgodne z wyobrażeniem, jak to „powinno” wyglądać, powoduje zarzuty o manipulację, fałszowanie itp. Albo po prostu odrzucenie takiego przekazu niezgodnego z własnymi wyobrażeniami.

  2. Które zdjęcie na ścianę? Przykro mi. ale u mnie żadne. Ale nie martw się Piotrze – „kupuję” oba np. jako kończące serię ilustrującą poród w podręczniku biologii. Ważne jest przeznaczenie zdjęcia i jego końcowy odbiorca. Konkursy rządzą się swoimi prawami i kryteriami, i niech tak zostanie. Każdy fotografujący, niezależnie – „dla siebie” czy na wystawę, sam ustala sobie kryteria i granice ingerencji w wygląd końcowego obrazu. Kosmetyczne zabiegi są wtedy niezbędne. Oglądałem kiedyś wystawę dobrych portretów znanych ludzi – fotografii wykonanych przez artystę, który pozostawił sporo „śmieci” – wprawdzie w nieistotnych partiach obrazu, na marginesie, ale to były jednak drażniące oko śmieci. Pierwsze wrażenie było bardzo, bardzo korzystne. Ale na dobrą fotografię chce się popatrzeć dłużej, i wtedy pojawia się i pozostaje w pamięci jakiś niesmak. Niektóre fotografie były przygotowane niechlujnie i moje uznanie dla fotografa – dobrego skądinąd artysty, zostało mocno zachwiane.
    Jeżeli rozważać fotografię w kategorii sztuki, to nie rozważałbym jej w kategorii prawdy czy kłamstwa. Dla mnie fotografia mimo wszystko nie „nie kłamie”; odbieram ją jako autorską interpretację rzeczywistości podaną mi przez fotografa. I albo ją „kupuję”, albo nie. Nie wnikam w technologię jej wykonania. To mnie nie interesuje, chyba, że chciałbym się czegoś nauczyć. Wtedy podglądam w DFV, jak to robi Ewa.

    1. „kupuję” oba np. jako kończące serię ilustrującą poród w podręczniku biologii.

      Ale dlaczego oba? Przecież na jednym z nich nie ma już pępowiny, więc to zdjęcie z punktu widzenia edukacyjnego jest chyba bezwartościowe? Chyba że owce czasem potrafią się same pozbyć pępowiny w ciągu pierwszych 30 minut życia, ja się nie znam.

      1. Tak, przecież pępowina nie wisi przez całe życie. Chociaż u ludzi dzieci związane są czasem „pępowiną” przez długie lata. Niektórym matkom trudno jest ją odciąć nawet po ślubie syna.
        A tutaj na drugim zdjęciu jest „gotowy produkt” kończący dokumentację porodu. Trzeba było robić od początku.

  3. Wszystko zależy od tego, po co jest robione zdjęcie i o jakiej manipulacji mówimy. A także od tego, czy ta manipulacja jest jasno wyartykułowana.

    Zdjęcia do katalogu zdjęć nie można rozpatrywać w kategorii prawda-fałsz, bo to tylko ilustracja. Pytanie, do czego zostanie użyta.

    Reportaż może być tendencyjny, zarówno tekst jak i fotografie.

    Wreszcie doklejanie, względnie wymazywanie, może być różnie oceniane.

    Na zdjęciu ślubnym można usunąć np. gałązkę, która przyczepiła się do sukni panny młodej i będzie to z korzyścią dla końcowego efektu. Z kolei sklonowanie gołębi chodzących po przystanku zostało ocenione negatywnie, bo nie mieściło się w formule konkursu.

    Fotografia, która ma wyglądać, może być manipulowana, bo nie o prawdę w niej chodzi. Jeśli zaś ma nieść jakieś przesłanie, trzeba być ostrożnym. Każda twórczość to jakieś spojrzenie autora na rzeczywistość (lub wręcz całkiem wytwór jego wyobraźni), więc i fotografia. Ale jeśli ktoś twierdzi, że coś udokumentował, a w rzeczywistości dobrał zdjęcia pod tezę, to nie jest to dobre.

    Kończąc tę mętną dyskusję – wszystko zależy od kontekstu i bardzo trudno o jednoznaczne reguły.

  4. Czasami jest kwestia interpretacji, jak napiszę Owca to jest OK, jak napisze Owca w Etiopii a zdjęcie tam zostało zrobione to też jest OK, jak zrobię jej zdjęcie w Zoo, ale tak wykadruję otoczenie, aby nie było ogrodzenia i podpiszę Owca w Etiopii to jest nieprawda, ale jak napiszę Owca etiopska, bo tak nazywa się ten gatunek, to będzie manipulacja, bo nie skłamię, ale część widzów będzie myślała, że byłem w tej Etiopii.

    A co do tych gołębi o których pisze Chomik, to artysta parę dodał, więc go zniszczyli, ale jakby część usunął? Ja mam na portalu DFV w dziale „Redakcja poleca” zdjęcie z mewami, było ich za dużo, więc część usunąłem, więc jest na zdjęciu prawda, czy manipulacja?

  5. W konkursie kluczowy był regulamin – nie wolno niczego usuwać czy dorysowywać (nie czytałem, ale się domyślam). Gdybym publikował zdjęcie z mewami, o którym piszesz, dodałbym lub nie informację o modyfikacji. Zależy od tego, gdzie umieszczam zdjęcie. Jeśli w serwisie fotograficznym do oceny, to warto to napisać. Jeśli wrzucam do bazy zdjęć – oczywiście nie. Jeśli w serwisie fotograficznym tylko do podziwiania, warto o tym wspomnieć.

    Choć sam nie jestem bez winy, bo kiedyś umieszczałem zdjęcia z koncertów, gdzie wymazałem trochę niepotrzebnych szczegółów 😉 Dziś tak bym nie zrobił – tzn. wymazał, ale o tym napisał.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *