Wiosenny poranek, Toskania

Dwie drogi do kompozycji

Komponowanie fotografii to zawsze wycinanie z otaczającej rzeczywistości fragmentu, który będzie dobrze wyglądał na zdjęciu – czyli da dobrą kompozycję. Można do tego celu zmierzać z dwóch stron i każda z tych dróg jest dobra – jeśli doprowadzi do celu.

Wiosenny poranek, Toskania

Dla mnie bardziej naturalną metodą jest komponowanie przez dodawanie. Wybieram jeden, kluczowy, najbardziej interesujący, najważniejszy element, wokół którego będę budował kadr. Następnie poszerzam kadr (na razie tylko wyobrażony) i sprawdzam, czy w tym przypadku więcej jest lepiej. Dodaję jeszcze jedno wzgórze i sprawdzam: lepiej czy gorzej? Jak lepiej, to dodaję dalej: kolejne wzgórze, jeszcze jedna kępa drzew, później może trochę nieba, a może jeszcze więcej? W pewnym momencie kolejny „klocek” sprawia, że całość robi się słabsza, albo też ów „klocek” wyraźnie nie pasuje. Wówczas trzeba wykonać krok wstecz, obciąć to, co się ostatnio dodało i… sprawdzić z innej strony. Bo jeśli dodawanie z lewej i od góry nie poprawi już kompozycji, to może poszerzanie w prawo i w dół coś pomoże? W końcu przychodzi taki moment, gdy cokolwiek próbuję dodać, to jest tylko gorzej. No i super – to znaczy, że mam optymalną kompozycję.

Przeciwna droga do tego samego celu to komponowanie przez odejmowanie. Zaczynamy szeroko, a później stopniowo zawężamy wyobrażony kadr, krok po kroku eliminując brzegowe elementy. W końcu każde obcięcie tylko pogarsza, co również jest znakiem, że uzyskaliśmy najlepszy w danych warunkach kadr.

Mgły Toskanii

Komponowanie przez dodawanie jest łatwiejsze, przede wszystkim dlatego, że zaczyna się od jednego motywu. Uczy to dyscypliny, gdy pierwszym krokiem jest ustalenie, co na zdjęciu jest najważniejsze. Później kadru do kontroli przybywa po trochu – w miarę łatwo zapanować nad tym, co mamy w kadrze.

Przy komponowaniu przez odejmowanie od razu mamy wiele „klocków”, nad którymi trudniej zapanować. Pamiętajmy też, że wszyscy mamy naturalną tendencję do ignorowania rzeczy, których nie uznajemy za istotne. Niestety, aparat takiej tendencji nie ma i później na zdjęciu widzimy jakieś przeszkadzajki, których, jako żywo, z pewnością nie było, gdy wciskaliśmy spust migawki. 😉 Takie przeszkadzajki łatwiej zauważyć przy dodawaniu. Każda droga jest dobra, jeśli prowadzi do celu, więc jeśli komuś łatwiej się porządkuje kadr przez odejmowanie i jest od razu w stanie zapanować nad wieloelementową kompozycją, to super.

Cały proces dodawania lub odejmowania nie trwa – przy pewnej wprawie – wcale długo. Nie trzeba też do niego aparatu; kadrować można oczami, wyobrażając sobie granice kadru stopniowo coraz szerzej (lub coraz węziej, w zależności od preferowanej metody). Wstępne kadrowanie oczami, bez aparatu, zwiększa też szanse na zauważenie kompozycji o innych proporcjach niż panoramiczne: portretowej lub kwadratowej. Później warto jeszcze zweryfikować pomysł patrząc przez wizjer albo – jeszcze lepiej – na LiveView.

Obie fotografie z Toskanii, gdzie szczególnie fajnie się ćwiczy kompozycyjne dodawanie lub odejmowanie.

PS. Zwolniło się jedno miejsce na fotowyprawę do Wenecji i w Dolomity, zapraszamy! Ostatnio takie wolne miejsce przetrwało dwa dni, więc szybka decyzja premiowana pięknymi widokami. 🙂

  1. Najlepiej zrobić panoramę 360 i nie ma problemu z dodawaniem, odejmowaniem 🙂
    A tak poważnie Piotrze, to szalenie uprościłeś zagadnienie kompozycji w fotografii krajobrazowej sprowadzając wszystko do ilości elementów budujących kompozycję. Tak jakby to wystarczyło. Sam wcześniej pisałeś o trójpodziale, o rozmieszczeniu tych dodanych lub pozostawionych elementów na kolejnych planach czy na płaszczyźnie zdjęcia. A kompozycja centralna, a symetryczna, a zrównoważona niesymetryczna, a…

    1. Najlepiej zrobić panoramę 360 i nie ma problemu z dodawaniem, odejmowaniem

      Nawet zakładając bardzo teoretyczną matrycę o nieskończonej rozdzielczości, z której można sobie swobodnie wycinać, to nadal jest kwestia perspektywy (pozycja aparatu) oraz punktu ostrzenia (głębi ostrości i obszaru nieostrego). Ponadto – przenoszenie problemów na później niekoniecznie sprawia, że stają się one łatwiejsze. 😉

      A tak poważnie Piotrze, to szalenie uprościłeś zagadnienie kompozycji w fotografii krajobrazowej sprowadzając wszystko do ilości elementów budujących kompozycję. Tak jakby to wystarczyło.

      Hej, ale ja nigdzie nie napisałem, że w 2000 znaków wyczerpałem temat kompozycji! Napisałem o procesie komponowania, a nie o kompozycji! Niezależnie od tego, czy zdecydowałeś się, że dla danego kadru optymalna będzie kompozycja oparta o trójpodział, rytm, symetrię, kontrast jasności, barw czy dowolną inną dominantę, to nawet jeśli zauważyłeś scenę i wiesz, jak chcesz ją pokazać, nadal przechodzisz przez decyzje: co ma być kluczowym elementem oraz w którym miejscu kadr zamknąć z każdej strony. Znalazłeś np. rytm, ale nadal jest kwestia: dwa czy trzy powtórzenia? A może ciąć w połowie czwartego? Szerzej czy węziej? Jakoś sobie trzeba z tymi kwestiami radzić i tutaj właśnie można na dwa sposoby: albo wychodzić od najwęższego możliwego kadru i poszerzać, albo zacząć szeroko i ciąć.

      1. Dla mnie, to o czym piszesz, to aranżacja. Dobór poszczególnych instrumentów, ale to jeszcze za mało żeby powstała symfonia. Dopiero trzeba ją skomponować.
        Przy fotografowaniu np. martwej natury nie wystarczy tylko decyzja co ma lub nie ma być na zdjęciu. Trzeba jeszcze to jakoś ustawić. I dla mnie to jest kompozycja.
        Ale podzielam Twoje zdanie, że decyzja co ma się znaleźć w kadrze ma niewątpliwy wpływ na kompozycję, ale nie najważniejszy.

        1. Martwa natura (jeśli obaj rozumiemy przez to fotografię ułożonych na stole przedmiotów) czy fotografia studyjna to sytuacja kompozycyjnie bliższa malarstwu niż fotografii. Malarz zaczyna z pustym płótnem i dodaje tylko te elementy, które chce dodać. Fotograf pracuje z zastaną, wieloelementową sceną – pewne rzeczy może zasłonić innymi (perspektywa), do pewnego stopnia zmieniać relacje przestrzenne (znowu perspektywa), a przede wszystkim ograniczać ilość elementów w kadrze (ogniskową), ale swobodę kształtowania sceny ma znacznie bardziej ograniczoną. Oczywiście masz rację, że na kompozycję wpływa nie tylko ograniczanie (lub zwiększanie) liczby elementów w kadrze, ale także ustalanie relacji przestrzennych między nimi przez kontrolę perspektywy, światło (w pejzażu trudno je kontrolować, ale można wyczekać) czy głębię ostrości, ale to wszystko to znacznie szersze zagadnienia.

  2. Fotki fajne, te wszystkie porady mają sens dla kogoś kto ma pewną „wrażliwość” na wybór co i jak fotografować. Pierwsza fotka bardzo „malarska”. Ewa troszkę popracowała w Ps ?

    1. Ewa zawsze troszkę popracowuje w PS 😉 Ale tutaj cała robota sprowadziła się do zwiększenia kontrastu krzywymi. Zdjęcie było robione o świcie prawie-że-pod-słońce (słońce mniej więcej na drugiej, poza kadrem), stąd efekt. Te mgły tam były 🙂

      1. No właśnie…kiedyś obiecywałaś tutki spod Affinity Photo. Może kiedyś jakiś felieton porównawczy na podstawie dwóch, trzech zdjęć. Wady i zalety bez uprzedzeń i przyzwyczajeń? Czekam niezmiennie. 🙂

        1. Ja obiecywałam tutki? Hmm. I to ode mnie oczekujesz braku przyzwyczajeń? Hmmmmm…
          Mój pogląd na to, który program jest najlepszy, ciągle się nie zmienił: https://www.ewaipiotr.pl/obrobka-zdjec/najlepszy-program-na-swiecie/
          Czy Affinity jest dobrym kandydatem na potencjalnie najlepszy program dla kogoś? Wydaje się, że tak… oprócz tego drobiazgu, że wciąż nie wygraliśmy z problemem błędnego wyświetlania plików sRGB. Poza tym jest ok.

          1. *Ja obiecywałam tutki? Hmm. I to ode mnie oczekujesz braku przyzwyczajeń? Hmmmmm…

            Nie chcę za bardzo naginać rzeczywistości, ale pod którymś z moich prośbokomentarzy padło z Twojej strony coś w stylu „pomyślimy”…i tak, czekam z utęsknieniem na Wasze niestronnicze artykuły jak przed laty. Nie chcę za bardzo marudzić, ale Wasze dziecko(DFV) stało się bardzo smutną sierotą. Będąc przy temacie od rana podczas prób sprawdzenia co piszczy na forum, mój lisek broni mi dostępu komunikatem:
            „Połączenie nie jest bezpieczne
            Właściciel witryny dfv.pl niepoprawnie ją skonfigurował. Program Firefox nie połączył się z nią, aby chronić użytkownika przed kradzieżą informacji.”
            …ale to tak na marginesie.

            *Mój pogląd na to, który program jest najlepszy, ciągle się nie zmienił: https://www.ewaipiotr.pl/obrobka-zdjec/najlepszy-program-na-swiecie/

            Nie proszę o komentarz typu „bierz pan od Adobe, będziesz pan zadowolony”, a o informacje, z których można by zbudować spory artykuł do gazety(o ile nie umarła). Myślę, że nie byłbym odosobniony w radości gdybyś coś takiego kiedyś popełniła.

            *Czy Affinity jest dobrym kandydatem na potencjalnie najlepszy program dla kogoś? Wydaje się, że tak… oprócz tego drobiazgu, że wciąż nie wygraliśmy z problemem błędnego wyświetlania plików sRGB. Poza tym jest ok.

            No cóż, znam jedynie dwóch użytkowników AP, siebie(mam na dwóch komputerach) i koleżankę, której ten program poleciłem. Moja opinia się nie zmieniła, nie znam problemu. 🙂

            1. Nie chcę za bardzo marudzić, ale Wasze dziecko(DFV) stało się bardzo smutną sierotą.

              Raczej pacjentem na kroplówce od bardzo dawna. Przez kilka lat robiliśmy czasopismo, które wydawała drukarnia, w ten sposób odbierając sobie dług za niezapłacone wydania. Grosza z tego nie dostawaliśmy, ale Marcinowi się zmniejszał dług względem drukarni. Sytuacja nie rokowała poprawy, ale była stabilna. Później pojawił się inwestor, przejął wszystko, miały być pieniądze na rozwój portalu i postawienie czasopisma na nogi. Po pierwszym, niezakończonym etapie, inwestycje w portal się skończyły, w czasopismo nigdy nie nastąpiły.
              Sytuację jeszcze skomplikowało odzyskanie tytułu Digital Foto Video. Wydawanie po staremu, czyli cały dochód z wydania bierze drukarnia, już nie przejdzie, bo drukarnia ma prawo do „Foto Plus”, ale nie do Digital Foto Video. A pod nowym tytułem nic się nie ukaże, dopóki nie zostaną rozliczone finansowe zaległości.
              No i od dłuższego czasu jest stan zawieszenia wszystkiego, włącznie z zawieszeniem od czasu do czasu płatności za hosting, a teraz też za certyfikat SSL (stąd przeglądarki nie chcą wpuszczać, bo SSL jest, ale nieaktualny). Nie jestem w stanie powiedzieć dokąd to zmierza. Może w najbliższych tygodniach pojawią się dawno obiecywane środki na rozwój, a może przestanie być płacone za hosting i portal zniknie, a z nim całe wydawnictwo.

  3. Trza się śpieszyć, w małym, śmiesznym kraju na południe od Polski już za tydzień – dwa ma wyjść jako e-book podręcznik obsługi Affinity, oprócz tego Czesi negocjują z autorami bohemizację interfejsu (banki zostawiają na później, Affinity ważniejszy, mBank odetchnął). Ewo, do dzieła, ojczyzna w potrzebie!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *