długa ekspozycja, Eilean Donan o poranku, Szkocja

Dlaczego długi czas naświetlania?

W czasach cyfrowej fotografii i łatwych wysokich ISO można robić zdjęcia niemalże w biegu: zwolnić, pstryk! I już można iść dalej. Ba, niektórzy posuwają się nawet do robienia zdjęć przez okno jadącego autobusu…

Tym bardziej warto się zastanowić nad fenomenem popularności zdjęć z długim czasem naświetlania.

długa ekspozycja, Eilean Donan o poranku, Szkocja

Taka fotografia wymaga więcej wiedzy, staranności, użycia statywu, zastanowienia, często też dodatkowych akcesoriów w postaci filtrów, no i oczywiście – czasu. Długiego czasu. Po co właściwie?

Powody mogą być różne. Jeden z nich został omówiony już wcześniej: zdjęcia z długim czasem robi się po to, żeby zobaczyć, jak będzie wyglądać scena na długim czasie. Powód prosty i w wielu przypadkach wystarczający. Ale niejedyny. Rozstawianie statywu, komponowanie kadru, którego być może nie da się poprawić od razu (bo każda próba to kolejnych kilka minut, a światło nie jest niezmienne), nakładanie filtrów, oczekiwanie na efekt – to wszystko może też być rodzajem medytacji. Zanim powstanie fotografia, jest czas na skupienie, zamyślenie, głębsze odczucie chwili – czyli mniej więcej to, co nie-fotografom szukającym wyciszenia dają np. mantry.

Trzeci powód jest bardziej związany z wyglądem tak powstałych fotografii. Spokój potrzebny do ich wykonania jest na nich widoczny. Przy długim czasie znika całe mnóstwo przypadkowych, drobnych elementów, które normalnie przyciągałyby uwagę. Drobne fale znikają, a zamiast nich jest gładka powierzchnia. Listki i drobne gałązki czy trawy zwykle rozmywają się do roślinnej magmy, na tle której bardziej widoczne są większe, stabilniejsze obiekty: pnie, kamienie, domy. Ptaki przelatują po niebie, nie zostawiając śladu. Ludzie na ziemi przeważnie też zostawiają ślad bardzo nikły (chyba że to fotografowie przy statywach, wtedy bywa różnie). To, co stabilne, zyskuje większą istotność na tle uspokojonego świata.

Zdjęcia w tym wpisie pochodzą z fotowyprawy do Szkocji, a więcej na temat fotografowania z długim czasem można poczytać w naszym e-booku. A trochę też na Fotezji.

Skała duża i mała, Szkocja

  1. dlaczego długi czas naświetlania… na to pytanie doskonale odpowiada praktyczne ćwiczenie – robimy dwa zdjęcia po zmierzchu: jedno z ręki przy ISO12800 i drugie ze statywu przy ISO100 i porównujemy efekty 😉

    1. To takie oczywiste…tyle, że nie wszystkim (nawet świadomie fotografującym) podoba się „wata” w wodospadzie, czy choćby lekko rozmyta stopa biegnącego psiaka. 😉

      1. Bo jak jest lekko rozmyta, to źle. Powinna być rozmyta zdecydowanie albo wcale. A co do rozmytych nóg, to jeszcze polecam byki Ernsta Haasa. Też się nie wszystkim podobają.

        1. „Bo jak jest lekko rozmyta, to źle. Powinna być rozmyta zdecydowanie albo wcale.”
          – A kto tak powiedział? A kto tak zdecydował? A kto mi zabroni lekko rozmywać? Zamrożona czy waciata jest statyczna, a lekko rozmyta dynamiczna, ot co.

    2. „robimy dwa zdjęcia po zmierzchu…”
      To też jest bardzo dobry powód, taki praktyczny. Ale nie odpowiada na pytanie, dlaczego długi czas naświetlania w dzień 🙂

  2. Parafrazując dość znane powiedzenie:
    Jedno zdjęcie rozmyte, to zepsute zdjęcie.
    !000 zdjęć rozmytych to taki styl.
    Styl może się przekształcić w zasadę. Ale na szczęście są jeszcze zapaleńcy, którzy uwielbiają łamać wszelkie zasady i wszystko wraca do normy.
    Pozdrowienia dla wszystkich. 🙂

  3. Zgadzam się z Maciejem. Lekkie rozmycie dodaje wodzie dynamizmu, zbliża nas do tego co jest naturalne. Wodospady często same się pięknie rozmywają, są wspaniale spienione, nie trzeba im pomagać. Taki obraz robi wrażenie. Bardzo silne rozmycie to banalny „kalendarz” lub reklama. „Zmrożona” woda to potłuczone szkło. To samo z morzem. Nie ma nic piękniejszego od pokazania potęgi spienionych fal.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *