„Być może najbardziej intrygujące jest to, że da się sfotografować coś, czego oko ludzkie nie jest w stanie dostrzec: nagromadzenie czasu”. Te słowa Michaela Kenny tłumaczą dwie rzeczy: popularność fotografii z rozmytą wodą czy chmurami oraz fakt, że niektórym osobom takie zdjęcia zupełnie nie odpowiadają.
Po co rozmywać wodę długim czasem? Żeby zobaczyć, jak będzie wyglądała. Jeśli ktoś bawił się fotografowaniem z bardzo mocnymi filtrami szarymi, to pewnie zauważył, jak trudno jest przewidzieć końcowy efekt, a co za tym idzie – skomponować kadr. Bywa, że fragmenty, które rzucają się w nieuzbrojone oko, przed obiektywem osłoniętym szarym filtrem znikają; zaś te, na które normalnie byśmy nie zwrócili uwagi, nagle stają się ważne i nie do przeoczenia. Plamy stają się liniami, a czasem odwrotnie. Niebo nabiera szybkości lub spokoju, w zależności od kierunku wiatru, układu chmur lub od… ogniskowej. Albo jeszcze czegoś innego, bo różnie to bywa.
Dla tego samego powodu, dla którego jedni takie zdjęcia robią, inni lubią je oglądać: bo pokazują świat taki, jakiego gdzie indziej (na przykład w realu) nie widać. Pokazują nie rzeczy, a procesy, kierunki, relacje, czasem też nastroje. A dlaczego inni nie lubią? Może nie lubią zagadek, a może wolą oglądać świat taki, jaki znają?