Płonący las, Karkonosze, intencjonalne poruszenie aparatu, warsztaty fotograficzne

Złoty Czas Jesieni – relacja z warsztatów fotograficznych

Za nami ostatnie tegoroczne weekendowe warsztaty fotografii krajobrazowej. Od piątku do niedzieli wraz z grupą entuzjastów fotografowaliśmy złotą jesień w Karkonoszach – na bardzo różne sposoby, także te nieortodoksyjne.

Płonący las, Karkonosze, intencjonalne poruszenie aparatu, warsztaty fotograficzne

Piątek – techniki intencjonalnego poruszenia aparatu

Zaczęliśmy w piątkowe popołudnie od spotkania warsztatowego, na którym prezentowaliśmy różne techniki intencjonalnego poruszenia aparatu. Po części teoretycznej przyszedł czas na praktykę – na Drodze pod Reglami, wśród bajecznie kolorowych jesiennych drzew grupa ćwiczyła kreatywne machanie aparatami.

Wirujące liście, Karkonosze, intentional camera movement, warsztaty fotograficzne

Jesienny kolorowy las szczególnie dobrze nadaje się do tego rodzaju zdjęć, bo techniki intencjonalnego poruszenia aparatu opierają się na grze barw, prawie zupełnie eliminując z fotografii kształty. To też rodzaj fotografii, któremu nie służy wysoki kontrast, więc popołudniowy las przy lekko zachmurzonym niebie był idealnym plenerem.

Jesienne impresje, Karkonosze, fotowarsztaty

Co jest dla mnie szczególnie interesujące w tej fotografii, a także świeże i motywujące, to niepowtarzalność i nieprzewidywalność. Trudno uzyskać dokładnie zamierzony efekt, praktycznie też nie sposób dokładnie powtórzyć ujęcia. Często też – zwłaszcza na początku korzystania z technik intencjonalnego poruszenia – można być zaskoczonym efektem. Zresztą mając już pewne doświadczenie i oczekiwania, nadal można się zdziwić tym, co pokazało się na zdjęciu.

Wieczorem, po solidnej obiadokolacji w Willi Odkrywców, kolejne spotkanie warsztatowe było poświęcone już bardziej tradycyjnym technikom fotograficznym związanym z fotografowaniem jesiennych lasów, górskich strumieni i kompozycji z wody i głazów. Była też okazja do degustacji win z dolnośląskich winnic.

Przepis na fotografowanie wschodu słońca

Na sobotę mieliśmy zaplanowaną sesję ze wschodem słońca fotografowanym z Wysokiego Kamienia. Prognozy pogody nie były szczególnie optymistycznie, ale i tak prawie cała grupa o 6 rano ruszyła z hotelu. Ile się dało – podjechaliśmy, a ostatni odcinek przeszliśmy. Ostatni, to oznacza mniej więcej półgodzinne podejście. Będąc już u celu, tuż przy schronisku na Wysokim Kamieniu, nadal nie mieliśmy wrażenia, żeby nasze poświęcenie miało przynieść jakiś pozytywny skutek (oprócz poprawy kondycji jeszcze przed śniadaniem). Choć byliśmy prawie pół godziny przed wschodem słońca, to na niebie nie było efektownie podświetlonych chmurek ani spektakularnych kolorów. W ogóle żadnych kolorów nie było – gęsta pokrywa chmur od horyzontu do horyzontu. Skoro jednak już weszliśmy, to poczekajmy chwilę.

No to poczekaliśmy do wschodu słońca. I wtedy się zaczęło…

Wschód słońca z Wysokiego Kamienia, Karkonosze, warsztaty fotograficzne

Owszem, chmury nadal były, solidnie też wiało (jak zresztą zawsze o świcie na Wysokim Kamieniu), ale na niebie zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. Pojawiły się prześwity w chmurach, przez które momentami przebłyskiwało samo słońce, a chwilami tylko przebijały się jego promienie, tworząc smugi nad delikatnie zarysowanymi wzgórzami. Wiatr cały czas zmieniał układ chmur, smugi światła się przesuwały, słońce pojawiało się i znikało. Można było nie ruszać aparatu na statywie i tylko co kilka sekund wciskać spust migawki, uzyskując różne zdjęcia.

Świt w Karkonoszach, warsztaty foto

Prognozy meteorologiczne sobie, warunki przed wschodem słońca sobie, a to, co zaczęło się dziać na niebie w pierwszych minutach dnia to jeden z bardziej efektownych spektakli świetlnych, jakie mieliśmy okazję fotografować. Plener był sukcesem, bo zdecydowaliśmy się spróbować, choć wszystkie znaki wskazywały, że nic ciekawego się nie wydarzy.

Czasem sesja dobrze się zapowiada, ale w ostatniej chwili słońce schowa się za chmurę i żadnych szczególnych zdjęć nie uda się zrobić. Kiedy indziej pogoda nie zapowiada się ciekawie, ale wschód czy zachód słońca okazuje się wyjątkowo widowiskowy. Trzeba próbować – niezależnie od prognoz.

Dzień nad strumieniem

Po widowiskowym wschodzie słońca wróciliśmy na śniadanie, a po nim ruszyliśmy na kolejny plener – tym razem nad górny bieg Szklarki. Wśród miniaturowych kaskad, częściowo zanurzonych kamieni, wirów i strug minęła nam większość dnia. Szczególną popularnością wśród uczestników warsztatów cieszyły się jesienne liście, zwłaszcza gdy spływały strumieniem – co często było wspomagane przez dwuosobowe zespoły: fotograf i miotacz liści.

Szklarka jesienią, Karkonosze, strumień, długi czas naświetlania

Poza tym trwały ćwiczenia ze średnich, długich i bardzo długich czasów naświetlania, tłumienia odbić filtrem polaryzacyjnym (lub ich nietłumienia) i wyszukiwania najbardziej eleganckiego głazu w Szklarce. Nadal też była okazja do robienia z aparatem różnych nietypowych rzeczy, które skutkowały dość niezwykłym wyglądem zdjęć – bez photoshopowej ingerencji.

Jesienna impresja nad Szklarką, Karkonosze, warsztaty foto

Plener nad Szklarką trwał do kolacji, po której tradycyjnie mieliśmy wieczorne spotkanie z dyskusją na temat fotografii wykonanych przez uczestników tej edycji warsztatów.

Wciągające kaskady Myi

Ostatni dzień warsztatów zaczęliśmy spokojnie, bo śniadaniem. Tym razem pojechaliśmy na kaskady Myi, gdzie grupę pochłonęły scenerie z głazami, płynącą wodą i odbiciami jesiennego lasu w spokojnych zatoczkach strumienia.

Przy Kaskadzie Myi, Karkonosze

Okazuje się, że w słoneczny dzień też da się fotografować w lesie… trzeba tylko uważnie patrzeć na światło. Warsztaty zakończył niedzielny obiad, po którym uczestnicy z pełnymi kartami pamięci rozjechali się do domów. A następnej jesieni znowu spotkamy się w złocistych lasach!