Toskański świtaniec

Zieleńszy odcień zieleni

Wróciliśmy z dziewiątej toskańskiej fotowyprawy ze zdjęciami z wiosennych, a więc zielonych plenerów. Zielonych? Różnie to w sumie bywa. Część pól była zupełnie nieporośnięta niczym zielonym, całkiem jak na jesieni. Trawy i młode zboża pokrywały większość terenu bujnym kobiercem, ale zdarzały się też takie obszary, gdzie nieśmiała zieleń tworzyła drobne wzorki na brązowym gruncie. Tak naprawdę jednak kolory, znacznie bardziej niż od wysokości i gęstości roślin, zależały od padającego światła. Co nie jest zresztą wcale takie dziwne, ale trzeba się przyjrzeć, żeby to zauważyć.

Toskański świtaniec

Zielony zielonemu nierówny. Na drugim planie bywa niebieskawy, w rozgrzanym powietrzu popołudnia szarawy, a o świcie mieni się odcieniami od kanarkowego po szmaragdowy. Gdy wiatr i deszcz przepłuczą powietrze, toskańskie pola nabierają takich odcieni, że gdybym je zobaczyła na zdjęciu, to uznałabym, że ktoś ostro przesadził z kolorami. Bywa, że w pięć minut barwy otoczenia zmieniają się z mdłych w soczyste… lub z powrotem. U góry i na dole zielone zdjęcia z porannych plenerów tegorocznej wiosennej Toskanii: miejsce ich wykonania różni się o jakieś 600 metrów i jeden dzień, ale przedstawiają te same pola i właściwie to nawet przy takiej samej pogodzie.

Następna okazja na takie kadry już we wrześniu. Można będzie wtedy odpocząć od zieleni i zająć się różnorodnymi odcieniami toskańskiej ziemi.

Toskański świtaniec

  1. Pierwsze zdjęcie również zrobione przez Ewę? Ostatnio ma mocne „jedynki” 🙂
    P.S. Można podejrzeć w większym rozmiarze?

      1. W tym portfolio są dwa zdjęcia obok siebie – „wiosna w cyprysach” i „jesień w cyprysach” – byłem pewien, że na wiosnę to słońce jest po wschodniej stronie, a na jesień po zachodniej. Kurczę, człowiek się uczy całe życie. 😉

        1. Nie bardzo rozumiem. Oba były zrobione mniej więcej o tej samej porze: późnym popołudniem. Cienie układają się dokładnie w tym samym kierunku.

          1. Ewo, to miał być dowcip, ale nie wypalił jak widać.
            Wiosną idzie się na zdjęcia skoro świt, jesienią pod wieczór bo się nie chce rano wstawać. 🙂

            1. OK, wyraźnie trochę za duży skrót myślowy jak dla mnie 😉

              Wiosną nie chce się wstawać tak samo jak jesienią, i tak samo się jednak wstaje 🙂

      2. Piotrze, czy możesz powiedzieć z czego wynika rozmiar podstawy zdjęcia 1140 pix? Czy to średnia z wielkości matryc obecnie używanych, czy coś innego?

        1. Zupełnie banalny powód – to optymalna szerokość zdjęcia poziomego wrzucanego do artykułów na dfv.pl, więc żeby nie robić osobnych wersji dla bloga i np. relacji na dfv… Dla galerii dfv to nie ma znaczenia.
          Nasze zdjęcia na blogu stopniowo rosną. Kiedyś były małe, bo używana skórka wordpressa i tak we wpisach nie dawała szans na większe obrazki. Później zmieniliśmy skórkę i zdjęcia urosły. Jak dodaliśmy portfolio, gdzie zdjęcia mogą być większe niże we wpisach, rozdzielczość znowu się zwiększyła.

  2. Jeśli chodzi o portfolio z Toskanii, to moi faworyci: zdjęcie nr 1, 4, 8, 12, 44, 46, 75, 85, 88, 90. Świetne wyczucie chwili, światła oraz nastroju. Nigdy nie byłem w Toskanii ale te zdjęcia przemawiają do mnie.
    Odnośnie pierwszego zdjęcia, to nie wiem czy świadomie ustawiłeś kadr tak aby drzewo wypadło centralnie w kadrze, ale ta ciemna plamka względem całego zdjęcia skutecznie przyciąga wzrok po ogarnięciu całego kadru (jednocześnie nie przeszkadzając w skupieniu się na bliskich i dalszych planach). Patrząc na te zdjęcie mam wrażenie efektu vertigo 🙂

    1. Cieszę się, że zdjęcia się podobają. Nie, nie porządkowałem kadru wokół centralnego drzewa. Jak zwykle – kadrowałem tak, aby było to, co powinno być, a wypadło to, czego być nie powinno. Tutaj główne punkty to trzy wille po skosie i trzy cyprysy po lewej. Reszta to kwestia ile oddechu zostawić głównym elementom, z uwzględnieniem zbędnych detali, które mogą (acz nie powinny) włazić od brzegów, gdy tego oddechu jest zbyt dużo.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *