Trøllkonufingur - Palec Wiedźmy, Wyspy Owcze, fotowyprawa

Wyspy Owcze: Palec Wiedźmy i morskie opowieści

Zgodnie z planem po czwartej rano ruszyliśmy oglądać Palec Wiedźmy, a później zaczęły się niespodzianki. Największą z nich było, że mimo zupełnego przemeblowania planu dnia udało się zrobić tyle fajnych plenerów.

Trøllkonufingur - Palec Wiedźmy, Wyspy Owcze, fotowyprawa

Wschód słońca pod Trøllkonufingur

Czekając na przebłyski słońca przez pędzące po niebie chmury, grupa zastanawiała się, który to jest palec wiedźmy. Opinie, że to palec środkowy, nie znalazły potwierdzenia wobec faktu, że było całkiem kolorowo i to nawet we wszystkie strony. Nad położonym opodal miasteczkiem, widocznym z naszego porannego pleneru po obróceniu się tyłem do słynnej skały, niebo nie tylko pełne było czerwonych chmur, ale nawet na chwilę pojawiła się tęcza. Po porannej sesji przy skale Trøllkonufingur wróciliśmy do hotelu na śniadanie. I był to ostatni punkt dnia zgodny z planem.

Klify Wysp Owczych

Nie ma rejsu, więc płyniemy

Przy śniadaniu dowiedzieliśmy się, że nasze zarezerwowane bilety na prom na wyspę Mykines jednak nie zostały zarezerwowane. Ale może zrobią dla nas dodatkowy rejs, tylko trochę droższy. Hm, jednak nie zrobią, ale z drobnym, trzykrotnym przebiciem względem oficjalnej ceny mogą nas jednak na Mykines dostarczyć. Zostawiliśmy miejscowych fachowców od transportu z ich kreatywnymi pomysłami i popłynęliśmy na zupełnie inny rejs. Z miasteczka Vestmanna niewielki wycieczkowiec zabrał nas na przejażdżkę wzdłuż zachodnich klifów wyspy Streymoy. Płynęliśmy tuż przy skałach, między skałami, a nawet pod skałami, pozostając pod wrażeniem sprawności sternika, który bezpiecznie pakował statek w miejsca, gdzie, zdawałoby się, ledwo zmieściłby się kajak.

Tjornuvik, troll i wiedźma, Wyspy Owcze

Jedna wiedźma dziennie to za mało

Po rejsie zajrzeliśmy do osady Tjornuvik, znanej z dwóch skał, zgodnie z legendą będących trollem i wiedźmą przyłapanymi przez słońce na próbie przyciągnięcia Wysp Owczych do Islandii. Mniej znanym wyróżnikiem Tjornuvik jest brak baru czy restauracji – była jedna, ale padła ofiarą koronawirusowej katastrofy turystycznej. Na pyszną rybę wpadliśmy więc do baru na wyspie Eysturoy, w drodze do wioski Saksun.

Sama wioska Saksun wygląda jak skansen składający się z tradycyjnych farejskich domów, krytych żywą trawą. Skansen to jednak bardzo szczególny, bo domy zostały wykupione przez Duńczyków szukających odosobnienia i bardzo oburzonych, że ich nieruchomości przyciągają jakichś turystów. Co jeszcze bardziej oburzające, ci turyści czasem czasem ośmielają się zejść z asfaltu na trawę, więc cała okolica jest obstawiona ogrodzeniami i groźnie brzmiącymi tabliczkami chroniącymi cenną trawę przed hordami najeźdźców.

Laguna pod Saksun, Wyspy Owcze, warsztaty fotograficzne

Prawdopodobnie najciekawszym pomysłem aktualnych mieszkańców Saksun jest stworzenie solidnego płotu z automatyczną bramą, którą można otworzyć za pomocą karty płatniczej. Wpłacając 75 DKK (ok. 40 zł) możemy się uprawnić do wejścia na łąkę i niewielką lagunę u stóp skalnej ściany. Jak widać prywatność ma swoją cenę, za którą płatność można wnieść kartą Visa. Ale trzeba przyznać, że sceneria laguny jest… może nie bezcenna, ale z pewnością urocza.