Fotowyprawa na Wyspy Owcze była pełna emocji, zanim jeszcze się zaczęła. Na tydzień przed wyjazdem Fareje trafiły do projektu rozporządzenia o zakazie lotów. Gdy jednak po weekendzie opublikowano rozporządzenie, nie zmieniło się ono prawie względem poprzedniego, a Wyspy Owcze nie były strefą zakazaną. Na kilka dni więc przed rozpoczęciem mogliśmy uczestnikom wysłać informację, że mamy zielone światło i lecimy. To jednak nie był koniec emocji.
Znikający lot
Mniej więcej wtedy, gdy wyszło, że możemy lecieć, okazało się też, że nie wiadomo, jak wrócimy. Wykupiony lot powrotny z przesiadką w Kopenhadze został skasowany. Na uprzejmy telefon do Atlantic Airways z pytaniem: „co jest?” pani wyjaśniła, że planowała nas zawiadomić, że z dwóch lotów Kopenhaga-Warszawa akurat nasz został skasowany, więc będzie nam zmieniała lot z Farejów tak, żebyśmy zdążyli na drugi. W obecnych czasach nieustannej zmiany lotów cała sytuacja jest mniej więcej normalna – oprócz braku informacji ze strony linii lotniczej. Kilka telefonów i maili później mamy już poprawne loty powrotne.
Witamy testem na Covid-19
Ostatnią przeszkodą w tej pandemicznej Wielkiej Pardubickiej był test na coronawirusa, który przechodzą wszyscy przyjeżdżający na Wyspy Owcze. Sama procedura wykonywania testu była prawie tak sprawna jak na Islandii. Wieczorem, podczas warsztatowego spotkania, wszyscy uczestnicy fotowyprawy jednocześnie dostali SMS-a z informacją, że testy wszystkich pasażerów z naszego lotu wyszły negatywne, co było oczywiście bardzo pozytywne. Jednocześnie dostaliśmy też maila, rozpoczynającego się od „All clear” i powtarzającego tę dobrą wiadomość. „All clear”, czyli w luźnym tłumaczeniu „droga wolna” to dobre podsumowanie finału tego tygodnia. Było trochę nerwów i mnóstwo redundantnej roboty, ale teraz jesteśmy wraz z pełną grupą na Wyspach Owczych i rzucamy się w wir fotografowania. Już jutro od 4.20 rano.