Zawsze jesteśmy chętni wymienić w programie fotowyprawy fajny plener na jeszcze fajniejszy. Efektowny łuk skalny Drangarnir od dawna był na naszej liście plenerów Wysp Owczych, ale dopiero w tym roku udało się tam zabrać grupę. Miejsce, jakkolwiek bezdyskusyjnie spektakularne, nie jest łatwe.
Do klifu, z którego do ostańca Drangarnir jest rzut kamieniem, można dojść z Sorvagur. Iść trzeba z przewodnikiem (teren jest prywatny), a sama trasa zajmuje 2-3 godziny w jedną stronę. Całość spaceru to trawiasty trawers o nachyleniu 30 stopni, czasem więcej. Podczas marszu stopy są stale wygięte – ale przynajmniej przy powrocie w odwrotną stronę. Na takie spacery dotąd się nie zdecydowaliśmy i raczej nie będziemy ich próbować w przyszłości.
Tym razem na sesję przy Drangarnir wynajęliśmy łódź, która w 10 minut dowiozła nas na miejsce, a po zachodzie słońca wróciła nas odebrać. Było znacznie łatwiej niż przy hipotetycznym spacerze trawersem, ale nadal było emocjonująco, zwłaszcza przy wysiadaniu i wsiadaniu. Nie obyło się też bez podejścia (a później zejścia) po trawiastym stoku, jednak było tego chodzenia niewiele i nie było trudne.
Muszę przyznać, że mieliśmy sporo szczęścia. Po pierwsze, morze było bardzo spokojne i właściciel łodzi podjął się tej wycieczki (gdy są fale, nie ma szans na rejs, bo wysiadanie stałoby się zbyt ryzykowne). Po drugie, było sucho i trawa nie była śliska, więc podejście i zejście obyły się bez poślizgów. Po trzecie wreszcie, trafił nam się najładniejszy zachód słońca na tej fotowyprawie na Wyspy Owcze (przynajmniej – jak dotąd).
Czy do Drangarnir wrócimy? Z pewnością w przyszłym roku wracamy na Wyspy Owcze. Jeśli będą warunki, to zorganizujemy wieczorny plener przy tym spektakularnym łuku skalnym. Z pewnością jednak będzie to realizowane z użyciem łodzi, wielogodzinne spacery z powykręcanymi stopami nie wchodzą w grę. Czy to się uda, zależy od pogody, jak wiele rzeczy na Wyspach Owczych. Liczymy na szczęście, które dotąd nam dopisywało.