Podstawowym zadaniem przy komponowaniu kadrów jest upraszczanie. Usunięcie zbędnego elementu zawsze poprawia kadr, usunięcie dwóch zbędnych poprawia jeszcze bardziej. Gdy nie ma już nic zbędnego, kadr jest najlepszy, jaki w danym momencie można zrobić. Toskańskie pejzaże są bardzo dobrym poligonem do ćwiczeń z upraszczania. Stoimy na wzgórzu i widzimy przed sobą wiele następnych wzgórz, a na nich wille, cyprysy, wijące się drogi, kępy drzew, linie wyznaczone przez zaorane bruzdy. Wszystko wygląda interesująco, ale sfotografowanie wszystkiego interesujące nie jest. Okazuje się, że jedno drzewo bardziej przykuwa uwagę niż dwa drzewa, a jedna willa jest ciekawsza bez dokładania do kompozycji drugiej. W kompozycji mniej elementów ma większą wagę niż umieszczenie na zdjęciu większej liczby przedmiotów, choć istotne jest też wybranie tych właściwych kilku i wyeliminowanie tych mniej ciekawych czy po prostu mniej pasujących do reszty. I takie układanki wyjątkowo dobrze ćwiczy się w toskańskich krajobrazach.
Zdjęcia z dzisiejszego porannego i wieczornego pleneru.