Toskańskie krajobrazy najlepiej fotografuje się ze wzgórz, bo z wysokości widać więcej i łatwiej sobie „ułożyć” kolejne plany w kadrze. Czasem jednak wzgórza są za niskie lub w nieodpowiednim miejscu, chodzenie z drabiną jest niewygodne, podrzucanie aparatu męczące, więc… zostaje latanie. Poniżej widok przez „prywatną” aleję cyprysów – to droga wjazdowa do willi Bonello, czyli prawie że sesja z łóżka.
Na tej fotowyprawie lata się nad Toskanią bardzo przyjemnie. Po pierwszym, deszczowym dniu fotowyprawy, wszystkie następne są ciepłe, słoneczne i bezwietrzne. Wyjątkowo mało turystów (jedyna zaleta pandemii) powoduje, że można się nie obawiać, że ktoś będzie miał pretensje o latanie nad głową. Jak bardzo jest tutaj pusto, możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej: okolica najsłynniejszej toskańskiej kępy cyprysów, a na zdjęciu widać wyłącznie uczestników naszej fotowyprawy. Jeszcze kilku „naszych” jest po drugiej stronie wiaduktu, kręciła się też jedna para obcych fotografów i to wszystko – jak na jeden z najsłynniejszych plenerów, to zupełne odludzie.
Opinię, że to dobry czas, żeby sobie polatać nad Toskanią, podzielają włoscy piloci wojskowi. Ostatnio codziennie przelatują nad nami Eurofightery. Ja trzymam się poniżej 100 metrów nad ziemią, Eurofightery śmigają znacznie wyżej, więc się nie spotykamy.