Uroda plaż jest oczywiście względna i zależy w dużej mierze od tego, czy zamierzamy na niej leżeć, czy ją fotografować. Niektórzy preferują plaże do spacerów, inni do nawiązywania kontaktów. Naszej dzisiejszej wieczornej plaży zdecydowanie nie polecałbym do wylegiwania się i opalania. Spacery mogą być całkiem owocne i udane, jeśli ktoś chce poćwiczyć zręczność, zmysł równowagi i elastyczność stawów skokowych. Otoczaki i głazy są malownicze, ale chodzi się po nich średnio przyjemnie. Za to wizualnie plaża była fantastyczna. Poniżej ogólny, poglądowy widoczek.
To jedna z najbardziej atrakcyjnych fotograficznie plaż, jakie znam. W tej samej lidze co islandzki Vestrahorn i różowa plaża Bretanii, wyżej niż też islandzka Reynisfjara, Uttakleiv na Lofotach czy Praia da Ursa w Portugalii. Przy brzegu – wulkaniczne skały wymieszane z otoczakami. W głębi – wysokie skały o różnej wielkości i kształcie. Co istotne – w różnej odległości i w różnych kierunkach, więc można tworzyć dowolne „zestawy” chodząc po wybrzeżu. Jest tego dużo, ale jednocześnie są na tyle od siebie oddalone, że da się je separować albo nieco szerszym ujęciem łączyć w grupy.
Niełatwo chodzi się po najładniejszej plaży Wysp Kanaryjskich, ale dojazd też nie jest łatwy. Droga składa się wyłącznie z serpentyn, jest na tyle wąska, że przed częścią zakrętów są zrobione mijanki, z jednej strony można podziwiać ścianę skalną, z drugiej lepiej nie patrzeć na urwisko. Mimo wszystko – zdecydowanie warto, bo to jedna z najbardziej fotogenicznych plaż.
Ilustracje do tej części relacji pochodzą z tylko jednego pleneru (mam nadzieję, że nikogo nie znudziłem), ale dzień był znacznie bogatszy we wrażenia. Zaczęliśmy od wschodu słońca na interesującej plaży wyeksponowanej na wschód – zdecydowanie nie była to klasa wieczornego pleneru, ale na Teneryfie liczba ciekawych krajobrazów z ekspozycją na wschód jest mocno ograniczona. Wróciliśmy na śniadanie, a po nim odwiedziliśmy miejscową winnicę – także na degustację. 🙂
Mieliśmy wracać do hotelu, ale że droga wiodła koło wulkanu Teide, to spędziliśmy sporo czasu na improwizowanych plenerach i ledwo zdążyliśmy na planowany wieczorny. Teide się spodobało, na specjalne życzenie jutro będzie go więcej.