Ale się nafotografowaliśmy szkockich zamków! Większość z nich to piękne ruiny, ale bardzo malowniczo położone, więc są świetnymi miejscami na fotograficzne plenery.W trakcie tegorocznej, 9-dniowej fotowyprawy mieliśmy 8 plenerów z zamkami w roli głównej – zaczynając od Stalkera, a kończąc na zamku królewskim w Edynburgu. I nie wliczam tu katedry w Elgin, która też jest piękną ruiną, ale nigdy nie była zamkiem.
Większość z tych zamków to tylko resztki murów i baszt, jak Keiss powyżej czy Ardvreck prezentowany wcześniej. Raczej się do nich nie wchodzi, czasem wręcz nie należy i jest to zaznaczone barierkami, które utrudniają dostęp do wnętrza. Barierkami otoczony jest zamek Kilchurn, a także Keiss – choć od strony wody barierek nie ma, nikt na szczęście nie zabezpiecza go przed desantem z morza, więc poranny plener fotograficzny na plaży nie wymaga późniejszego klonowania.
Na otwierającym zdjęciu zamek Dunnottar z lotu drona. To dość wyjątkowy zamek, bo jeden z nielicznych, które się zwiedza w środku. „W środku” jest tu dość umowne, bo choć są budynki, do których da się wejść (jak stołb), to głównie chodzi się trawie. Trzeba jednak wykupić bilet i wejść na teren, więc zwiedza się.
Do końca też tropiliśmy ciekawe skały w morzu. W ostatnich dniach fotowyprawy mieliśmy dwa plenery (wieczorny i poranny) pod Bow Fiddle Rock. Skała zaiste jest niezwykla i kultowa wśród brytyjskich fotografów krajobrazowych, u nas mało znana. Podczas odpływu wchodziliśmy nieco dalej, powyżej na zdjęciu już poranny przypływ.
Ostatnie pół dnia spędziliśmy w Edynburgu, który zaoferował nam przeraźliwie ostre słońce. W ogóle przez cały czas trwania fotowyprawy padało niewiele. Tylko jeden poranny plener z powodu deszczu nie wypalił (nikt z grupy nie chciał wyjść z busów), ale powtórzyliśmy tę sesję kilka godzin później.
A w przyszłym roku fotowyprawa do Szkocji, jakiej nie było (powyżej przedsmak tego, co szykujemy na 2024 rok).