Trzydniowe warsztaty fotograficznie w Pradze (tym razem pod hasłem „Praga po żydowsku”) to nasza coroczna tradycja, która liczy już 12 lat. I choć mogłoby się wydawać, że przez tyle edycji zdążyliśmy już obejrzeć i sfotografować całą Pragę, to jednak nadal udaje nam się odkrywać zupełnie nowe miejsca. Wielka w tym zasługa naszego przewodnika, Włodka „Sewo”Krajewskiego, który tym razem wynalazł dla nas… słonie. Ale nie od tego zaczęliśmy te warsztaty.
Odkrywanie pasaży
Po Pradze można oczywiście chodzić ulicami, tak jak pokieruje każda nawigacja. Można też jednak korzystać z pasaży, które prowadzą w głąb budynków, przecinają podwórka, czasem się rozwidlają, niekiedy mają własne miniaturowe place. Pasaże nie tylko pozwalają skrócić drogę, przecinając budynki, zamiast je obchodzić, ale też pozwalają zobaczyć tkankę miejską od środka. Pasaże odkrywa dla nas Sewo – gdy już się wydaje, że w ciągu kilku lat poznaliśmy wszystkie przejścia w danej okolicy, prowadzi nas zupełnie nową drogą, przy okazji opowiadając o historii i funkcji substancji miejskiej. Opowieści naszego przewodnika to od lat zarówno jeden z atutów praskich warsztatów, jak i… wyzwanie. Uczestnicy muszą bowiem decydować, czy słuchają erudycyjnych opowieści o mieście, czy poświęcają całą uwagę szukaniu kadrów. Wybór nie jest prosty… 🙂
Praga mruży oko
Jedną z tradycji naszych praskich warsztatów fotograficznych jest sesja przy instalacjach Davida Cerny’ego. Czeski artysta ma wyjątkowy dystans do rzeczywistości, a jego prace są często nie tylko ironicznym komentarzem do rzeczywistości, ale też bywają obrazoburcze. Obrazoburczość w Czechach uchodzi, a kolejne rzeźby Cerny’ego pojawiają się na ulicach Pragi. Tym razem odwiedziliśmy kilka znanych już z poprzednich wizyt rzeźb – wiszący Freud, zdjęcie grupowe pod wirującą głową Franza Kafki, a także nowość – Obcy Zarodek.
Nie było to nasze jedyne spotkanie z instalacjami artystycznymi. Przy stacji metra Borislavka mieliśmy okazję podziwiać świeżynkę: niedawno ukończoną rzeźbę To the Mountain autorstwa czecho-argentyńczyka Federico Diaza.
Poranek nad Mostem Karola
Kolejna tradycją warsztatów fotograficznych w Złotym Mieście jest sobotnia poranna sesja na jednej z praskich wież. Tym razem przed wschodem słońca weszliśmy na Wieżę Malostranską – to ta wieńcząca Most Karola od strony Hradu. Wschód słońca nie był spektakularny, za to widok na oświetlony latarniami najsłynniejszy z praskich mostów wart był wczesnego wstawania. Bonus – było wyjątkowo pusto, nawet jak na sobotni przedświt. Nasza grupa miała Most Karola praktycznie na wyłączność.
Z Mostem Karola spotkaliśmy się jeszcze w niedzielny poranek. Z hotelu Elite to kwadrans spaceru, a choć równie blisko było pod słynnego Orloja, to grupa zgodnie wybrała ponowną sesje na moście, tym razem z niższej perspektywy.
Przeszłość spotyka współczesność
Fotografujemy zarówno mniej lub bardziej znane zabytki, miejsca słynne i popularne, ale też odkrywamy architektoniczne perełki, także te zupełnie nowe, jak świeżutka instalacja Federico Diaza. W wielu miejscach naprzeciw siebie stoją budynki sprzed wieków z zupełnie nowymi konstrukcjami ze szkła i stali. Często daje to okazje do fotografowania dawnej Pragi, odbijającej się w ultranowoczesnych płaszczyznach. Bywa to szczególnie ciekawe, gdy te płaszczyzny wcale nie są pionowe…
Bardziej tradycyjne wnętrza to przepiękne Muzeum Narodowe na Placu Wacława. Byliśmy tu już przy jednej z poprzednich edycji warsztatów, zaraz po zakończeniu remontu i… wtedy było łatwiej. Tym razem nie mogliśmy używać statywów, a do tego odwiedzających było dużo więcej niż poprzednio. Do radzenia sobie z pierwszym problemem przygotowaliśmy uczestników podczas piątkowego spotkania warsztatowego, poświęconego głównie technikom fotografowania z ręki w słabym świetle i przy dużym kontraście. Z popularnością tego muzeum trzeba było sobie radzić na różne sposoby – można było koncentrować się na efektownych sklepieniach, ale też detalach, można też było wyczekiwać momenty, gdy na efektownych schodach czy w korytarzach akurat nikogo nie było.
Jak się okazało, warunki nie były takie trudne, o czym przekonaliśmy się w sobotę wieczorem. Na drugim wieczornym spotkaniu warsztatowym, gdy uczestnicy prezentowali swoje zdjęcia, znalazły się pomysłowe i niebanalne ujęcia ze wszystkich plenerów obu dni.
Dzielnica żydowska w niedzielę
Temat, który posłużył do nadania nazwy tej edycji warsztatów fotograficznych w Pradze, zrealizowaliśmy w niedzielę. Głównym daniem tego dnia była sesja w fantastycznej Synagodze Hiszpańskiej. Tutaj przydały się wcześniejsze ćwiczenia z fotografowania z ręki w trudnych warunkach, bo był to kolejny gmach, wewnątrz którego nie wolno używać statywów. Wolno było natomiast opierać się o ławki, kolumny, ściany, a nawet kłaść aparat na podłodze. Techniki HDR też oczywiście były dozwolone, a wiele ułatwiały.
Zdążyliśmy jeszcze zwiedzić Synagogę Pinkasovą, odwiedzić cmentarz żydowski i… wrócić na obiad. I w ten sposób dobiegła końca „Praga po żydowsku”, czyli 12 edycja warsztatów w Złotym Mieście nad Wełtawą. Ciąg dalszy z pewnością nastąpi, a fotografie z tej (i poprzednich) spotkań praskich będą się pojawiały w naszej galerii:
https://www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/praga/