ranger, góry Siemen, fotowyprawa do Etiopii

Pierwszy plan kalibru 7,62 mm

Gdy widzę ładny pejzaż, zawsze rozglądam się za czymś ciekawym na pierwszy plan. Pierwsze plany trafiają się różne, ale nigdy nie trafił się tak oryginalny jak w górach Semien w Etiopii.

W tym parku nie możesz być samotny

Do Parku Narodowego Gór Semien nie można wejść samotnie. Nawet pojedynczy turysta przy wjeździe musi „pobrać” uzbrojonego strażnika. Przy wyjeździe strażnika się oddaje, a wypożyczenie jest oczywiście odpłatne. Obowiązuje przelicznik liczby turystów do liczby przydzielonych strażników – jeśli dobrze pamiętam, jest to jeden ranger na pięciu strzeżonych.

ranger, góry Siemen, fotowyprawa do Etiopii

Przed czym strzeżonych? Przed lampartami. Oficjalnie. W całych górach Semien jest ponoć sześć par lampartów. Jeśli ktoś ma naprawdę dużo szczęścia, to zobaczy lamparta – na sąsiednim wzgórzu, z odległości co najmniej kilkuset metrów. Lamparty są bardzo ostrożne, nie zbliżają się do ludzi, a polują na małpy, m.in. dżelady. To po co strażnicy?

Strażnik w górach Semien, Etiopia, fotowyprawa, człowiek z karabinem

Co zrobić z partyzantem

Formalnie strażnicy chronią turystów przed lampartami, ale w rzeczywistości to turyści chronią strażników przed bezrobociem. Można też powiedzieć, że obie strony chronią się nawzajem przed głupimi pomysłami, bo strażnicy parkowi to w znacznej części byli partyzanci, po upadku komunizmu zagospodarowani w turystyce.

W praktyce rangersi z gór Semien starają się być pomocni – a to chętnie poniosą komuś plecak, a to ubezpieczą przy przechodzeniu nad urwiskiem. Przede wszystkim jednak są zawsze pod ręką, więc dla fotografa to dar losu – w każdej chwili masz obok siebie modela, który nie ma do roboty nic lepszego niż pozowanie. Zwłaszcza że model jest bardzo lokalny, malowniczy, a do tego uzbrojony. Dodajmy – uzbrojony w cokolwiek. W „punkcie pobierania strażników” widziałem pepesze i bodaj XIX-wiecznego Lee Enfielda. Nam, podczas fotowyprawy do Etiopii w 2012 roku, takie rarytasy się nie trafiły – nasza ochrona miała kałasznikowa i dwa SKS-y. Trudno powiedzieć, czy sprawne – nikt nie próbował z nich strzelać.

Ranger o świcie, góry Semien, Etiopia, człowiek z kałasznikowem

Człowiek, kałasznikow, góry

Wschód słońca drugiego dnia na przełęczy Chenek. Po nocy w namiotach (jedynej na tym wyjeździe) większość uczestników fotowyprawy zerwała się długo przed świtem. Ten entuzjazm to tyleż fotograficzna pasja, co wpływ temperatury – na wysokości 3600 m n.p.m. noce nie są szczególnie ciepłe. Ruszyliśmy w stronę pobliskiego klifu i od razu dołączył do nas jeden ze strażników. My czekamy na wschód słońca, a nasz ochroniarz siadł sobie na zdezelowanej betonowej ławce. Nie posiedział spokojnie. Zaraz go zaczęliśmy ustawiać, przestawiać, pozować. Nawet trudności komunikacyjne (strażnik mówił wyłącznie po amharsku) nie stanęły na przeszkodzie. W końcu taki fajny pierwszy plan nie trafia się codziennie. Chyba że jesteś w górach Semien – to masz taki pierwszy plan zawsze pod ręką.

Zdjęcie otwierające lekko dobłyśnięte trzymaną nieco z boku lampą.

Do Etiopii wracamy w listopadzie 2019 – zapisy na fotowyprawę już otwarte. Będą nie tylko strażnicy w górach Semien, ale także mnisi w kamiennych klasztorach Lalibeli, ziewające dżelady, ptaki i wiele okazji do ciekawych portretów.