Wieczorem trzeba się napić, Namibia, zebry

Namibia: safari w parku Etosza

i koniec najdłuższej fotowyprawy

Dobre słowa o internecie w Namibii okazały się nieco przedwczesne, a relację mogę dokończyć dopiero po powrocie z tej fotowyprawy. W Etoszy padła sieć GSM, a wraz z nią internet. Po kilkunastu godzinach telefony zaczęły pokazywać kontakt ze stacjami bazowymi, ale transfer danych odbywał się w kratkę i to z dużymi okami. Ostatni nocleg w Namibii – w lodge’y przy płaskowyżu Waterberg – to w ogóle oderwanie od cywilizacji. Ale jakie fajne!

Antylopy i zebry, Namibia

Etosza od zmierzchu do świtu – i z powrotem

W parku narodowym Etosza mieliśmy trzy noclegi, ale pierwsza sesja odbyła się już na wjeździe, a ostatnia – w przedpołudnie, gdy z parku wyjeżdżaliśmy. Ostatnia sesja okazała się zresztą o tyle istotna, że dopiero wtedy trafiła się wszystkim szansa na spotkanie z lwem. Cała reszta najbardziej znanych przedstawicieli afrykańskiej fauny była dostępna w sporych ilościach od wschodu do zmierzchu, a czasem i po nocy.

Żółte i fioletowe, Namibia, słońc nocą
Nocny słoń przy wodopoju – silne lampy i resztki dziennego światła w tle dały pomarańczowo-niebieskie zestawienie.

Po Etoszy nie wolno jeździć w nocy (wyjątkiem jest nocne safari organizowane przez pracowników parku), ale nawet po zmroku da się fotografować zwierzęta. Przy każdym z obozów jest oczko wodne dla zwierząt – umieszczone tuż za ogrodzeniem, ale z dobrym widokiem z wnętrza obozu i z mocnym oświetleniem w nocy. W ten sposób można fotografować zwierzęta przychodzące do wodopoju bez konieczności jeżdżenia samochodem. Oczywiście nigdy nie ma gwarancji, że coś ciekawego przy oczku będzie się działo – trzeba próbować. Próbowanie zresztą nie jest trudne, bo można posiedzieć na ławeczkach, można pospacerować czekając. Nam przy tych obozowych wodopojach trafiło się prawie wszystko: słonie w ilościach hurtowych, nosorożce pojedynczo, zebry grupami a antylopy i gazele stadami. Były również żyrafy, czaiły się szakale, a na kamieniach siedziały czaple.

Wieczorem trzeba się napić, Namibia, zebry

Safari w Etoszy

Większość czasu spędzaliśmy oczywiście jeżdżąc samochodami po parku narodowym i szukając okazji do zdjęć. Po co jeździć, skoro przy samych obozach można zrobić zdjęcia zwierząt? No cóż, przy każdym obozie jest tylko jedno oczko wodne i można je obserwować tylko z jednej strony. Jeżdżąc, można szukać nie tylko samych zwierząt, ale też różnych scenerii. Z samochodu oczywiście nie wolno wysiadać, ale sam samochód może się przemieszczać, więc da się zmieniać pozycję względem słońca, jest też pewna kontrola nad doborem tła. Kolejna kwestia – nie wszystkie zwierzęta zbliżą się do obozu, lwy na przykład są zbyt ostrożne.

Korek na drodze, Namibia, antylopy w parku Etosza
Na drodze trafiały się korki… 😉

Inaczej niż np. w parkach Kenii, tutaj samochody mogą się poruszać wyłącznie po drogach. Tras jest sporo i pozwalają one dojechać do licznych oczek wodnych, gdzie w porze suchej są największe szanse na spotkania zwierząt. Spotkania nie tylko z naszymi aparatami, ale też spotkania różnych gatunków, co często stwarzało ciekawe sytuacje.

Otoczony opieką, Namibia, mały słoń pod brzuchem mamy

Gdzie jest król?

Kilka dni, jakie spędziliśmy w Etoszy, było bardzo owocne i pozwalało na szybką ewolucję podejścia do fotografowania zwierząt. O ile na początku wszyscy cieszyli się, gdy spotykaliśmy pionierskiego przedstawiciela któregoś z gatunków i fotografowali go długimi seriami, to pod koniec było już wybredne wyczekiwanie na ciekawe interakcje między zwierzętami i boczne lub kontrowe światło. No i lwa – w dowolnym świetle, bo akurat o lwy było ciężko. Załoga jednego z naszych trzech samochodów (trzech tylko w Etoszy, żeby każdy z uczestników fotowyprawy miał miejsce przy oknie) natrafiła na lwa już drugiego dnia, reszta fotografowała króla zwierząt (a właściwie – królową) dopiero na ostatnim przejeździe.

Portret prawie podwójny, Namibia
Ani chwili spokoju – to zdjęcie powstało przy stoliku baru, do którego chciał przysiąść się ten gość. W tle uczestniczka fotowyprawy, która wzięła natręta w krzyżowy ogień. 😉

Fotowyprawa do Namibii – powrót

Z Etoszy pojechaliśmy na obfitujący w fantastycznie kolorowe skały płaskowyż Waterberg, gdzie w lodge’y spędziliśmy ostatnią noc w Namibii. Rano ruszyliśmy w stronę lotniska w Windhouk, skąd polecieliśmy do Warszawy – z przesiadkami w Addis Abebie i Wiedniu. Najdłuższa fotowyprawa za nami! Fotowyprawa do Namibii okazała się także najbardziej różnorodną tematycznie, bo oprócz licznych sposobności do fotografowania zwierząt były też piękne i różnorodne pejzaże, plenery w opuszczonym mieście duchów, nocne sesje pod gwiazdami, a także okazje do fotografii portretowej i reportażowej. Więcej fotografii z Namibii w naszej galerii:

https://www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/namibia/

Zdjęć w tej galerii będzie przybywać, więc zapraszamy do zaglądania co jakiś czas. Zapraszamy też na przyszły rok – być może jeszcze są wolne miejsca:

https://www.ewaipiotr.pl/warsztaty/fotowyprawa-do-namibii-maj-2020/

Fotowyprawa Namibia 2019
Uczestnicy fotowyprawy do Namibii 2019 – tym razem wyszła nam wyjątkowo liczna grupówka. 😉

 

 

  1. Gdzie zdobyć kasę na następną fotowyprawę?
    Tu widzę tylko jedną znajomą twarz (w czerwonej koszuli).
    Ale nie widzę Ewy, czyżby tak jak ja, została w kraju?

    1. To jest nasza najdłuższa fotowyprawa i też jedna z najdalszych, więc nie jest tania. A nam bardziej zależy, żeby była fajna niż tania. W porównaniu do innych horyzontowych wyjazdów do Namibii, u nas większość noclegów była w lodge’ach, a nie tańszych namiotach. Namioty były tylko 5 razy i raczej będziemy starali się jeszcze zredukować ich liczbę na rzecz wygodniejszych lodge’y, co pewnie jeszcze podniesie cenę. Namioty zostaną tylko tam, gdzie nie da się inaczej lub gdzie noclegi w domkach byłyby w konflikcie z programem fotograficznym (jak przy wydmach, gdzie nocując w lodge’ach po prostu byśmy nie zdążyli na wschody słońca – bo po prostu nie da się tam w parku narodowym wyjechać wcześniej niż godzinę przed świtem). Cenę windują też różne ułatwienia – dodatkowy, trzeci samochód na safari w Etoszy (żeby uczestnicy mieli więcej miejsca i nie było problemu z dostępem do tej strony samochodu, przy której akurat coś się dzieje) czy specjalne zgody na nocne wejścia na teren miasteczka duchów Kolmanskop – dzięki czemu dwa razy mieliśmy je tylko dla nas. No i wyjazd jest też dłuższy – praktycznie przejechaliśmy całą Namibię, bo Luderitz i Kolmanskop są już blisko południowej granicy z RPA, a rzeka Kunene to granica północna – z Angolą. Zrobiliśmy ponad 5000 km i fotografowaliśmy praktycznie wszystkie atrakcje Namibii.
      Tak, ze względu na małą grupę, tylko ja wspierałem fotograficznie. Jeśli w przyszłym roku naszego przewodnika Marcina Złomskiego zastąpi jego żona Gosia, to ze wsparciem fotograficznym mnie zastąpi Ewa. 🙂

  2. Fantastyczne zdjęcie grupowe, gdy na nie patrzę, nachodzą mnie różne myśli, na przykład, aby następnym razem wszyscy uczestnicy byli w topless, nie tylko tubylcy, ja bym się nie cykał, mam co pokazać :-).
    Albo coś w tym stylu w Pradze, tutejsze panie też lubią ten strój … szczególnie wieczorem na pl. Wacława 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *