Plenery nad Morzem Martwym to ostatnia część naszej relacji z fotowyprawy do Jordanii 2023. To też był chronologicznie ostatni etap tej wyprawy. Dwa noclegi w kurorcie nad brzegiem najbardziej słonego akwenu świata to trochę wypoczynek (zasłużony po długich spacerach po Petrze!), a trochę okazja do fotografowania takich krajobrazów.
Scenerie na wybrzeżu Morza Martwego są niepowtarzalne. Tę częściowo zanurzoną gałąź pokrytą solnym pancerzem fotografowałem w marcu 2023, ale z pewnością już jej nie sfotografuję w ten sposób. Poziom Morza Martwego obniża się w tempie ponad pół metra na rok. Ta gałąź już za kilka miesięcy będzie na suchym lądzie. W jordańskiej galerii z poprzednich lat mamy ujęcia kamieni pokrytych solą jak pączki lukrem – one już pewnie są dziesiątki metrów od linii brzegowej. Nie wraca się na te same plenery.
Na co można jednak zawsze liczyć, to solne cyple, półwyspy i niewielkie archipelagi. Sól krystalizuje się na granicy wody i lądu w sposób nieregularny, tworząc zawsze ciekawe formy i kształty. To trochę jak z jaskiniami lodowymi na Islandii – nie wróci się do tych samych, będą inne, równie zapierające dech.
I jeszcze jeden powód, dla którego fotografowanie jordańskiego wybrzeża Morza Martwego jest takie fajne. Te plenery są popołudniowo-wieczorne. Od wschodu wzdłuż brzegu ciągnie się spory masyw skalny i zanim słońce się wygrzebie i coś oświetli, to jest już dość wysoko i światło jest zimne, dzienne. Zachody to coś, na co warto tu polować. A rano można się wyspać. Po wyjazdach dżipami na wschody nad pustynią Wadi Rum, po wczesnych (acz pysznych) śniadaniach w hotelu Hayat Zaman przy Petrze, grupa zasłużyła na dwa dni odsypiania zaległości.
Dwa noclegi nad Morzem Martwym to dwa zachody słońca i dwa różne plenery. Pierwszy był bliżej hotelu, w miejscu dość popularnym i traktowanym biwakowo przez samych Jordańczyków. Na drugi plener jechaliśmy trochę dłużej, za to miejsce było prawie bezludne. Za drugim razem trafił nam się też całkiem widowiskowy zachód słońca, a nawet rzadkość – fale na Morzu Martwym. Fale były dość dziwne, bo bardzo równe i regularne, ale to skutek tego, że w samym akwenie nie ma żadnych prądów, a fale to wyłączny efekt silnego wiatru od zachodu. Niemniej była okazja do użycia filtrów szarych i nadania powierzchni wody nieco mglistego wyrazu.
Szerokie krajobrazy to oczywiście tylko jedna z możliwości fotografowania Morza Martwego. Inną, nie mniej ciekawą, a przy tym bardziej zaskakującą, są zbliżenia na krystaliczne formy solne. Inaczej sól bowiem wygląda nad samym brzegiem, a inaczej nieco dalej od wody, gdzie swój wkład miała też erozja i czas.
Trudno się też oprzeć pokusie fotografowania solnych stalaktytów. Tego typu ujęcia są najtrudniejsze, bo trzeba mieć aparat bardzo nisko. Te potężne słupy solne mają może z 5 centymetrów wysokości. Do ich fotografowania najlepiej byłoby się położyć, ale sól jest niewiarygodnie twarda, kanciasta i czasami wręcz ostra, więc łatwo nie jest.
I na koniec portret grupowy uczestników fotowyprawy do Jordanii 2023 – nie nad Morzem Martwym, ale w Aicha Memory Luxury Camp – najładniejszym obozie na pustyni Wadi Rum.