Oprócz kilkunastu ikonicznych scenerii na Islandii jest mnóstwo pięknych miejsc, które pozostają nieznane bo… wszyscy koncentrują się na tych kilkunastu najbardziej znanych. Większość Islandii pozostaje nieodkryta, choć co roku przewijają się przez nią setki tysięcy ludzi.
Gejzer Strokkur, wodospady Seljalandsfoss, Skogafoss, Dettifoss, góra Kirkjufell i garść innych lokacji – imponujących, pięknych, z potencjałem fotograficznym. Ale obok nich mnóstwo miejsc nie mniej interesujących, stwarzających okazje do ciekawych ujęć. I szkoda, że mało kto o nich wie.
Biję się w piersi, też nie jestem bez winy. Więc choć i tym razem na fotowyprawie były sesje przy Gulfossie czy Godafossie, strzelał Strokkur, a zaraz idziemy na wieczorny plener pod Kirkjufellem, to w relacjach z tegorocznej fotowyprawy staram się pokazać mniej znaną Islandię. Mniej znaną, ale nadal pełną fantastycznych pejzaży – choć czasem te pejzaże mieszczą się na małym kamieniu. A jeśli jednak chcecie oglądać te najsłynniejsze miejsca, zerknijcie do naszej galerii z Islandii z fotografiami z poprzednich lat.
Nie tylko epickie przestrzenie
Islandia robi wrażenie swoim ogromem. Z krawędzi wodospadów, szczytów klifów czy na wulkanicznych równinach widać imponującą rozległość krajobrazów, łatwo więc pominąć te mniejsze przestrzenie, nie mniej urodziwe, ale ograniczone do powierzchni kamienia, kępy mchów i porostów czy małego strumienia. Wyglądając tego, co wielkie, łatwo przegapić to, co piękne, choć małe.
Obejrzyj się za siebie
Słynne miejscówki mają swoich sąsiadów – scenerie nie mniej interesujące, nawet jeśli mniej oczywiste. Często wystarczy się obrócić plecami do znanego miejsca, by mieć przed sobą następny temat do zdjęć. Wystarczy się odwrócić od sławnego wodospadu Dettifoss, by mieć przed sobą księżycowy kanion rzeki Jokulsa. Wystarczy się odwrócić od nie mniej znanego „Pijącego Łosia”, by mieć przed oczami taki fiord, jak na górze wpisu. Wystarczy zatrzymać się przy opuszczonej farmie, by mieć taką piękną fakturę z rdzy i blachy falistej jak powyżej.
Perły czekają, by je znaleźć
Wystarczy zatrzymać się przy drodze w miejscu, gdzie nikt się nie zatrzymuje. Tak kiedyś znaleźliśmy wodospad Selvallafoss. Trzy kaskady (za górną można wejść), kilka głazów, jezioro u stóp – jest co fotografować. I prawie można mieć pewność, że to miejsce będzie się miało dla siebie. W sumie nic dziwnego, skoro mało która mapa w ogóle podaje, że Selvallafoss ma nazwę. A takich czekających na odkrycie miejsc jest tu wiele.