Wygląda na to, że są wśród islandzkich zjawisk pogodowych rzeczy niezmienne – i do takich należy fantastyczny, bajkowy zachód słońca przy górze Kirkjufell. Nawet jeśli nie wygląda na to i absolutnie się nie zapowiada pogodny wieczór, to i tak należy spróbować i ruszyć na wieczorną sesję. Brak wiary jest nieuchronnie karany utratą kadrów zrobionych w pięknym świetle, a za to wiara tutaj nie tyle przenosi góry, co przenosi chmury znad góry.
Zaczęło się tak, jak widać powyżej. Chwilę później (chwila to w tym przypadku 5 minut) chmury coraz bardziej nachodziły na górę. Słońce w dół i chmury też:
Szybko góra w ogóle zniknęła i tylko momentami przebłyskiwał delikatnie kształt jej wierzchołka. I tak było przez następne pół godziny:
Cierpliwe tupanie w miejscu po kolejnych 20 minutach przyniosło przebłysk nadziei:
A pokolejnych 5 minutach zaczęło się! I trwało pewnie do rana, bo jeszcze dwie godziny później niebo obok góry jest kolorowe, a do wschodu słońca coraz bliżej.