Zachód słońca przy górze Kirkjufell, Islandia

Islandia: nie trać wiary w Kirkjufella

Wygląda na to, że są wśród islandzkich zjawisk pogodowych rzeczy niezmienne – i do takich należy fantastyczny, bajkowy zachód słońca przy górze Kirkjufell. Nawet jeśli nie wygląda na to i absolutnie się nie zapowiada pogodny wieczór, to i tak należy spróbować i ruszyć na wieczorną sesję. Brak wiary jest nieuchronnie karany utratą kadrów zrobionych w pięknym świetle, a za to wiara tutaj nie tyle przenosi góry, co przenosi chmury znad góry.

Zachód słońca przy górze Kirkjufell, Islandia

Zaczęło się tak, jak widać powyżej. Chwilę później (chwila to w tym przypadku 5 minut) chmury coraz bardziej nachodziły na górę. Słońce w dół i chmury też:

Zachód słońca przy górze Kirkjufell, Islandia

Szybko góra w ogóle zniknęła i tylko momentami przebłyskiwał delikatnie kształt jej wierzchołka. I tak było przez następne pół godziny:

Zachód słońca przy górze Kirkjufell, Islandia

Cierpliwe tupanie w miejscu po kolejnych 20 minutach przyniosło przebłysk nadziei:

Zachód słońca przy górze Kirkjufell, Islandia

A pokolejnych 5 minutach zaczęło się! I trwało pewnie do rana, bo jeszcze dwie godziny później niebo obok góry jest kolorowe, a do wschodu słońca coraz bliżej.

Zachód słońca przy górze Kirkjufell, Islandia

  1. Wszystkie piękne, każde ma swój nastrój. Podobno ziemia się pod Wami trzęsie, mam nadzieję, że zdążycie wyjechać zanim ten wulkan wybuchnie… Powodzenia, szczęśliwego powrotu.

    1. Na Islandii trzęsienie ziemi jest kilka razy w tygodniu, ale to są słabe wstrząsy. Nie słyszałem, żeby jakiś wstrząs wywołał jakieś szkody, już nie mówiąc o stratach ludzkich. Tutaj płyty tektoniczne się rozchodzą, a nie nachodzą na siebie, stąd łagodność wstrząsów. Ja łącznie na Islandii już prawie dwa miesiące spędziłem i nigdy nie czułem trzęsienia ziemi (co mi się kiedyś przytrafiło na Santorini – a i to był wstrząs wyraźnie odczuwalny, ale nie na tyle silny, żeby następnego dnia w mediach były o nim jakieś wzmianki).
      Bardziej już może narozrabiać nam wulkan, ale też ryzyko nie jest przesadne. Islandczycy mają dobrze rozwinięty system ostrzegania przed wybuchem, jedynie Hekla jest nieprzewidywalna.
      W każdym razie wróciliśmy – zdrowi i generalnie cali (trochę mniej całe było dwoje uczestników, którzy padli ofiarą ataków rybitw).

      1. Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło, a ataki rybitw mnie zaskoczyły, nasze nadbałtyckie chyba nie są takie agresywne.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *