Ile razy by się nie było na Islandii, zawsze będzie coś po raz pierwszy. Ostatnie dwa dni to upały i ostre słońce. Smażymy się tam, gdzie w poprzednich latach marzliśmy. I pierwszy raz mieliśmy sesję przy potężnym Dettifossie w pełnym słońcu – zawsze dotąd jeśli nawet nie padało, to było pochmurnie. Żeby było śmieszniej, to zarówno przy Dettifossie, jak i przy sąsiednim Selfossie było pustawo – to też widzieliśmy po raz pierwszy.
Dzisiejszy spacer po kalderze wulkanu Hverfjall, skalnym mieście Dimmuborgir oraz sesja na polach geotermalnych u stóp Namafjall połączony był z intensywnym, acz niekoniecznie planowanym opalaniem się.
Wodospadu Dettifoss tym razem nie pokażemy – jest go sporo w naszej galerii. Zamiast tego zdjęcia z przejazdów: z miejsc nieturystycznych, właściwie przypadkowych. Takich skarbów na Islandii pełno, co potwierdza też spotkany troll błotny, widoczny poniżej.